Rozdział 32

9 0 0
                                    

Maya

Od dwóch dni żyłam w wielkim stresie. Nie zagłębiłam w szczegóły rodziców tylko wyjaśniłam im, że jak ktoś będzie pytał o mnie to nic nie wiedzą. Martwili się i to było oczywiste, ale nie dopytywali za co byłam im ogromnie wdzięczna.

Lily:
Hejka, Zayn mówił, że dziś wysyłają ludzi na lotnisko. Wiesz dokładnie o której ma przylot?

Ja:
Tak, chyba o dwudziestej ma być już w Miami.

Lily:
Oki, będę dawała ci znać na bieżąco.  A jak się czujesz tak ogólnie z tą sprawą?

Ja:
Słabo, nie śpię po nocach, bo zamartwiam się codziennie. Po za tym wychowywanie samotnie trójki chłopców trochę mnie przeraża.

Lily zostawiła mnie na odczytanym. Jednak godzinę później znów napisała.

Lily:
To znowu ja. Mam info złapali Alexa. Za chwilę będę miała kolejne info to dam ci znać.

Ja:
Dobrze, dziękuję.

Przez pół godziny siedziałam jak na szpilkach a Lily dalej mi nie odpisała. Za każdym razem gdy przychodziło do mnie jakieś powiadomienie niesamowicie się stresowałam.
Po godzinie dostałam wiadomość do Lily.

Lily:
Jesteś już bezpieczna. Aresztowali go.

Odetchnęłam z ulgą

Ja:
Bardzo ci dziękuję.

Lily:
Wieeeem. Już nie musisz się bać. Możesz jechać do domu.

Ja:
Wolę jeszcze zostać u rodziców, ale serio mega dziękuję.

Lily:
Spoczko.

Nadal nie wierzyłam, że chłopak którego znałam od dziecka mógł posunąć się do takich czynów. Jednak zawsze mówi się, że to ci co się po nich nie spodziewamy posuwają się do najgorszych rzeczy a przez to, że każdy wierzy, że „on by tego nie zrobił" chodzą wolni po świecie przez co nikt nie jest bezpieczny. Co by było gdyby Lily nie pojechała wtedy do Red Lies? Zabiłby nas wszystkich? W tym mnie? Chyba wolałam tego nie wiedzieć

Lies || Lies #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz