Rozdział 23

15 0 0
                                    

Zayn

-Lila!-wołałem kobietę po powrocie do domu.
Wszedłem na górę do sypialni po tym jaki mi nie odpowiedziała.
Spała. A obok niej Twix i Mars.
-Chodźcie pieski-powiedziałem cicho.
Wypuściłem psy na podwórko a korzystając z tego, że dzieci były w szkole a potem jechały do dziadka położyłem się obok niej.
-Już nie śpię jak coś-powiedziała odwracając się do mnie.
-Kiedy zasnęłaś?-zapytałem patrząc na nią jak ziewała.
-Nie wiem. Robiłam grafik na ten tydzień i zasnęłam. Właśnie muszę go dokończyć-powiedziała biorąc z łóżka MacBooka. -A ty nie powinieneś być w pracy? Wczoraj mówiłeś, że w poniedziałek masz cało dniową sesję.
-Odwołał ją. Na siedemnastą mam jeden tatuaż-powiedziałem włączając serial który wczoraj zaczęliśmy. -Skończyliśmy na piątym odcinku, to czemu jest dziewiąty? Lila...
-Co?-zapytała udając zdezorientowanie, ale ja ją zbyt dobrze znałem.
-Oglądałaś beze mnie?-spytałem próbując powstrzymać śmiech co ostatecznie mi się nie udało.
-No dobra. Nudziło mi się, ale zasnęłam więc włącz od tego piątego-powiedziała.
-Nawet gdybyś pamiętała to włączył bym od piątego-wzruszyłem ramionami a ona się zirytowała.
-Żartujesz-powiedziała z uśmiechem.
-Nie-pokręciłem głową a ona wkurzyła się jeszcze bardziej.
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu i pocałowałem Lilie w policzek.
Włączyłem serial okrywając nas kołdra podczas gdy Lily wtuliła się we mnie jak gdyby nigdy nic.
-No i tamta typiara...-zaczęła, ale od razu jej przerwałem.
-Nie mów-powiedziałem.
-A sorki-uśmiechnęła się niewinnie.
Zawsze to robiła. Tak samo było gdy miała pokazać mi jakiegoś „śmiesznego" tik toka to od razu mówiła co tam jest i sama się śmiała. Taka już była, ale to jedna z jej cech za które ją kochałem.
-Napisze tacie żeby zostali u niego na noc-powiedziała Lily.
-Okej-opowiedziałem.

Chwilę później usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Pójdę-powiedziałem gdy ona chciała już wstawać.
-Wiem, zamierzałam iść siku-powiedziała śmiejąc się tak samo jak ja.
Ruszyłem po schodach słysząc ciągle dzwonki i pukanie do drzwi naszego domu.
-Witam-powiedział jakiś mężczyzna.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc-spytałem opierając się o framugę drzwi.
-Zayn Star?-spytał.
-Tak-odparłem.
-Cześć synu-zmienił lekko ton a ja się zaśmiałem.
Jednak nie był to szczery śmiech. Usłyszałem kroki Lily która schodziła po schodach nie wiedząc o co chodzi z resztą tak samo jak ja.
-Chyba pomyłka. Mój ojciec nie żyje-powiedziałem gdy Lila podeszła do mnie.
-Nie, to twój ojczym. Ja uciekłem od twojej matki gdy tylko cię urodziła. Byłem przerażony, bo miałem tylko osiemnaście lat.
-Słucham?-spytała  Lila.
-To twoja dziewczyna?-zapytał gdy ja w ciąż byłem w szoku.
-Żona-odpowiedziałem po chwili gdy wróciłem do rzeczywistości.
-Mogę wejść?-spytał.
-Tak-powiedziała za mnie Lila robiąca mu miejsce aby mógł przejść.
-Dziękuję-skinął miło głową.
-Tu jest salon. Niech pan usiądzie a ja zrobię herbatę-powiedziała kobieta podczas gdy ja tak samo jak mój „ojciec" usiedliśmy na dużej kanapie.
-Szukałem cię wiele lat. A dopiero teraz udało mi się ciebie znaleźć-zaczął gdy ja wciąż byłem zbyt oszołomiony.
-N-na prawdę?-spytałem.
-Tak-powiedział. -Nie wiem co mi odbiło aby zostawić twoją matkę i ciebie, ale teraz się zmieniłem i chcę to naprawić.
-A ja dam ci szansę-powiedziałem gdy Lila przyniosła trzy filiżanki z herbatą widząc kontem oka jak się uśmiecha.
-Może, ja zostawię was samych?-zapytała.
-Nie-zaprzeczyłem od razu. -Tato, to Lila. Moja żona a także matka moich dzieci.
-Lilianna Smith. Znaczy Star, nadal nie mogę się przyzwyczaić-powiedziała a ja cicho się zaśmiałem.
-Macie dzieci-powiedział dumnie.
-Tak, trójkę. Eli, Rosalie i Lia, akurat są u taty Lily więc nie ma ich w domu-powiedziałem.
-Jestem z ciebie dumny synu-powiedział. -A jak twoja siostra?
-Zmarła. Ona potem mama, tata... ojczym a następnie Nathaniel-powiedziałem.
-Nathaniel?-spytał.
-Tak, urodził się dwa lata po mnie-powiedziałem.
-Zmarli?-spytał jakby nie dowierzając.
-Niestety-wzruszyłem ramionami.
-A ty Lily? Ile masz lat?-spytał mojej żony.
-Dwadzieścia dziewięć w tym roku-powiedziała.
-Jesteś bardzo młoda. Ile wasze dzieci mają lat?-spytał.
-Najstarszy ma dziewięć. Urodziłam rok po naszym związku-powiedziała.
-A jak się poznaliście?-zapytał.
-Kiedyś się przyjaźniliśmy, ale Lily tak na prawdę nie wiedziała że to ja. A tak już oficjalnie to w pracy-powiedziałem.
-Mogę kiedyś poznać moje wnuki?-zapytał nie spodziewanie a my spojrzeliśmy się na siebie.
-Tak, tak myślę, że tak-odpowiedziałem.
-Dam ci mój numer telefonu-powiedział wyjmując nowego iPhona. -Chce mieć z tobą kontakt synku.
-Ja też chcę z tobą kontakt tato-powiedziałem gdy Lila się wtuliła w mój bok a ja objąłem ją jedną ręką.
Tata mimowolnie się uśmiechnął. Tak jak to ja uśmiechałem się gdy byłem dumny z moich dzieci.

Lies || Lies #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz