Rozdział 2

22 0 0
                                    

Następnego dnia o trzynastej przyjechał mój tata.
-Cześć dzieciaki-powiedział do moich dzieci.
-Dziadek!-wykrzykenła Lia.
-Hej tato-powiedziałam przechodząc z pralni do salonu.
-Hej dziadek-powiedzieli równo Rosalie i Eli.
Mój tata od kąt urodziłam pierwsze dziecko był ideałem dziadka. Gdy Eli powiedział, że lubi grać w piłkę mój tata od razu pojechał do sklepu i kupił mu piłkę a gdy on powiedział, że ta mu się nie podoba pojechał do tego sklepu jeszcze raz tylko, że z Elim aby on sobie wybrał taką piłkę jaka mu się podoba. Taki sam był Zayn. Zayn jednak faworyzował Rosalie i Lie. Były to jego dwie księżniczki co nie zamieniało faktu, że dla Eliego zrobił by również wszystko. Ja jednak miałam najlepszy kontakt z Elim. To on powiedział mi w tajemnicy, że bardzo lubi Jun i nawet mu się podoba. Moje dzieci ogólnie mówiły mi wszystko, ale Eli darzył mnie szczególnym zaufaniem. Eli i Rosalie byli bardzo podobni. Oboje zrobili by dla osób które kochają. Gdyby Jun powiedziała Eliemu, że chce polecieć na księżyc on poleciałby razem z nią. A Rosalie za Zanem skoczyłaby w ogień. Jednak w obu przypadkach było to obustronne. Lia była inna. Ona nie przywiązywała uwagi do ludzi a do ich czynów. Gdy kogoś nie nawidziała, ale jeśli  on zrobił coś dobrego to potrafiła zmienić swoje zdanie i pokochać tą osobę całą sobą.
-Ja tylko na chwilę. Ale mam dla was prezent-powiedział tata.
-Jaki?-zapytała Lia.
Mój tata wyciągnął dwie lalki a dla Eliego samochód sterowany.
-Dziękujemy-powiedzieli równo.
-Jakoś w następnym tygodniu przyjadę do was na dłużej-powiedział tata całując mnie w czoło a następnie zrobił to samo z trójką wnuków.
Po wyjściu taty od razu mój telefon zaczął dzwonić.
-Zobaczcie, ciocia Polly dzwoni-powiedziałam odbierając telefon.
-No cześć-powiedziała Polly.
-Hejka, co tam?-zapytałam pogodnie.
-Jesteście w domu? Bo jestem w pobliżu to bym wpadła na kawkę-powiedziała.
-Jasne wbijaj-powiedziałam a ona od razu odpowiedziała.
-Będę za pół godziny-powiedziała a ja powiedziałam szybkie „czekam" a następnie się rozłączyłam.
-Kto dzwonił?-zapytał Zayn.
-Polly, przyjedzie-powiedziałam.
-Dobra to ja zabiorę dzieciaki a wy posiedzicie sobie i pogadacie-powiedział Zayn zakładając przez głowę koszulkę.
-Dobra tylko dzieci niech założą długie spodnie i jakieś bluzy-powiedziałam, bo był listopad i mimo, że w Miami o tej porze roku nie było jakoś specjalnie zimno to nie było też gorąco jak kiedyś.
W tym roku Miami zrobiło się dość zimne i nie było już tak gorąco jak wtedy gdy byłam
nastolatką.
-Oczywiście-powiedział Zayn w już po piętnastu minutach dzieci schodziły w długich spodniach i bluzach.
To za to kochałam Zayn'a. On potrafił zabrać dzieci gdzie kol wiek byle bym ja mogła od nich odpocząć. A Polly miała dość trudny okres w życiu więc często do nas przyjeżdżała aby się komuś wyżalić. Narzeczony Polly zdradził ją a ona dowiedziała się o tym w dzień premiery swojej książki, która była o miłości i napisała ją inspirując się miłością swoją i swojego narzeczonego.
-Cześć-powiedziałam otwierając dziewczynie drzwi.
-Hejka-powiedziała zamykając za sobą drzwi. -Jest Zayn i dzieciaki?
-Nie, pojechał z nimi gdzieś-odparłam. -Co u ciebie?
-Po staremu. Przyniosłam ci te moje książki co chciałaś i jedną masz jeszcze przed premierowo-powiedziała podając mi pudełko z czterema książkami.
Od kąt Polly napisała swoją pierwszą książkę w wieku 15 lat ja stałam się wielką fanką jej książek. Jej pierwsza książka była o dziewczynie która zakochała się w fikcji.
-A jak wiesz. Radzisz sobie jakoś?-zapytałam bardzo nie pewnie a od razu na twarzy Polly pojawił się ból zamiast ciepłego uśmiechu.
-Tak, ale wiesz nadal boli-powiedziała z bólem a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. -Chyba nie zasługuje na miłość-powiedziała a ja od razu ją przytuliłam.
-Nigdy tak nie mów. Zasługujesz na całe dobro tego świata, więc nie mów tak-powiedziałam patrząc na dziewczynę ze łzami w oczach.
-Dziękuję Lily. Wiesz co?-spytała.
-Co?
-Gdy pierwszy raz cię zobaczyłam od razu wiedziałam, że jesteś idealna dla Zayn'a i tak samo pomyślała Honey-powiedziała.
-Wiesz co u niej? Macie kontakt?-zapytałam, bo pięciu lat temu Honey wyprowadziła się do Polski i zerwała z wszystkimi kontakt.
-Nie. Tylko napisała mi życzenia urodzinowe i tyle-powiedziała jednak w żadnym stopniu nie ubolewała nad stratą swojej siostry.
Gadałyśmy jeszcze godzinę a następnie Polly stwierdziła, że będzie już wracać. Była już siedemnasta a ja byłam cholernie zmęczona całym dniem więc postanowiłam wziąć gorącą kąpiel. Weszłam do wanny pełnej ciepłej wody. To były momenty kiedy mogłam pomyśleć o całym moim życiu. Z jednej strony miałam wspaniałe życie. Dzieci, cudownego narzeczonego, wymarzoną pracę, duży dom, nie musiałam martwić się o pieniądze, bo miałam ich wystarczająco dużo aby zapewnić sobie oraz moim dzieciom wspaniałą przyszłość. Miesiąc przed narodzinami Eliego stwierdziłam, że chcę spróbować pracy jako psycholog a, że miałam już zrobione studia, bo robiłam je w trakcie chodzenia do szkoły przestępczej to zrobiłam certyfikat i od tamtej pory działałam jako psycholog. Reszta ekipy dalej działała w studiu tatuażu.
Jednak z tej drugiej strony byłam otoczona problemami innych osób.
-Cześć kochanie-powiedział Zayn wchodząc mi do łazienki.
-Hej, gdzie byliście?-spytałam ciekawa.
-U Andersonów, bo Rosa chciała do Zane'a-odpowiedział.
-Bardzo go polubiła-powiedziałam.
-Ta, trochę mnie to martwi-stwierdził myjąc ręce.
-Dlaczego?-zapytałam zdziwiona.
-To Anderson-powiedział. -Dobra, nie ważne. Co u Polly?
-Po staremu-powiedziałam wychodząc z wanny. -Gdzie dzieci?
-Lia poszła spać, Eli je a Rosalie ogląda na dole-odpowiedział wychodząc za mną z łazienki do sypialni.
-Wiesz, że Victoria chce się spotkać ze mną tak wiesz. Sam na sam-powiedziałam przypominając sobie o przyjaciółce.
-No i dobrze. Popełniła błąd, ale jesteście osiem lat starsze i powinnaś jej wybaczyć błąd-mówił pewnie.
-Ta, chyba tak zrobię-powiedziałam zastanawiając się. -Wiesz, że nasze dzieci zaraz będą starsze-powiedziałam podekscytowana urodzinami dzieci.
-Czuję się staro mając świadomość, że 31 stycznia będę miał 32 lata a moje najstarsze dziecko 9-powiedział.
-No a ja jestem jeszcze młoda-powiedziałam zadowolona zakładając na siebie leginsy i luźny t-shirt.
Zayn podszedł do mnie i czule pocałował e policzek.
-Kocham cię-wyszeptał do mojego ucha.
-Ja ciebie też-powiedziałam całując go namiętnie w usta.
-Fuuuj-powiedziała Rosalie.
-Mama i tata się całują, nie przeszkadzaj im-powiedział do swojej siostry Eli.
Tak to już było. Gdy robiło się romantycznie wchodziły dzieci. I takim sposobem zamiast spędzać czas wieczorem we dwójkę spędzaliśmy je z naszymi dziećmi oglądając na Netflix bajkę, ale w żadnym stopniu nie przeszkadzało mi życie pełne dzieci i miłości.

***

Następnego dnia wstałam po dziesiątej. Zasnęłam dopiero o trzeciej, bo Lia wstała i nie chciała iść spać a gdy włączyłam jej bajkę to usłyszeli to reszta rodzeństwa Star więc do trzeciej w nocy oglądali świnkę pepe zamiast położyć się spać.
-Idę do pracy-wyszeptał cicho Zayn.
-Dobra, która jest godzina?-zapytałam, bo dziś na dwunastą miałam umówionego pacjenta.
-Zaraz jedenasta-powiedział nieco głośniej.
-Kurwa-wyszeptałam szybko podnosząc się z łóżka.
-Co?-zapytał zdziwiony.
-Mam pacjenta na dwunastą. Zawieziesz do Mai dzieciaki? Umawiałam się z nią, że po jedenastej je zawiozę do niej-mówiłam szybko idąc do toaletki aby zrobić makijaż.
-Pewnie. To lecę. Widzimy się wieczorem, pa-powiedział szybko wychodząc z naszego pokoju.
Od siedmiu lat nie robiłam takich makijaży jak wtedy gdy byłam gówniarą. Głównie przez to, że miałam dzieci co równało się z tym, że nie miałam 30 minut dziennie aby zrobić makijaż rano. Mój aktualny makijaż był nadal dość mocny, ale bardziej delikatny i naturalny. Oszczędzałam czas na doklejaniu rzęs codziennie, bo robiłam je u kosmetyczki, więc miałam z tym spokój. Nakładałam korektor, róż, bronzer, rozświetlacz i puder i to by było na tyle. Na końcu jeszcze obrysowałam usta ciemna konturówką i dałam błyszczyk. Jednak malowałam się tak tylko do pracy i jak gdzieś wychodziłam. Normalnie oprócz rzęs robiłam tylko pielęgnację i brwi. Dziś postawiłam na czarne garniturowe spodnie, białą koszulkę i marynarkę tego samego koloru co spodnie. Do tego czarne szpilki z czerwoną podeszwą i czerwoną dużą torebkę. Ciemne włosy idealnie wyprostowałam. Od dawna zastanawiałam się nad jasnym brązem, bo moje naturalne czarne włosy były dość problematyczne jeśli chodzi o takie stylizacje. Po prostu do nich nie pasowały a taki brąz wyglądał pięknie.
Po czterdziestu minutach weszłam do mojego wysokiego, czarnego Porsche. Po kilku minutach byłam już w swoim gabinecie i następnie przywitałam się z recepcjonistką a następnie z Mią która była moja asystentką.
Weszłam do swojego biura które było tuż obok tego Mii.
-Dzień dobry-powiedziałam ciepło się uśmiechając do pacjentki.
Była to siedemnastoletnia Sophia Nate, która cierpiała na bielactwo przez co jej rówieśnicy śmiali się przez jej skórę.
Po godzinnej rozmowie z nastolatką, zabrałam się za papierkową robotę. Głównie były to zwolnienia lub różnego rodzaju pisma i telefony. Po godzinie miałam kolejnego pacjenta tym razem była to siedmio letnia dziewczynka po stracie rodziców. To te wizyty bolały najbardziej gdy przez godzinę musiałam tłumaczyć małemu dziecku dlaczego jego rodzice go zostawili i, że na pewno go kochają.
-Julia jesteś bardzo silna-powiedziałam na koniec gdy wyszłam z nią z mojego gabinetu gdzie czekała na nią pani z ośrodka opiekuńczego. To właśnie tego nie nawidziłam w tej pracy. Dzieci która przychodzą uśmiechnięte niczego nie świadome a to ja muszę wytłumaczyć im, że jeszcze kiedyś spotkają się ze swoimi rodzicami. A, że sama miałam dzieci to świadomość, że to moje dzieci byłyby na miejscu Julii była najgorsza.

Lies || Lies #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz