Jasper
Było mi ciężko. Od dawna, ale od kilku dni szczególnie. Blair tęskniła za mamą. A ja nie mogłem nic zrobić.
-Tato...-zaczęła.
-Co tam skarbie?-spytałem.
-Chce żebyś był szczęśliwy-powiedziała a w moich oczach pojawiły się łzy. -I myślę, że to przeze mnie.
-Nie kochanie, jestem szczęśliwy od lat, bo ty się urodziłaś. Po prostu czasem mam gorszy czas, bo kobieta którą kochałem mnie zraniła-powiedziałem przytulając Blair.
-Mama?-spytała cicho.
-Tak, to była twoja mama-powiedziałem. -Będę cię przepraszać do końca życia, że ci taką wybrałem.
-Ta, nie masz dobrego gustu do dziewczyn-zaśmiałem się tak samo jak dziewczynka.
-Mam nadzieję, że ty będziesz miała lepszy-powiedziałem dalej cicho się śmiejąc.
-Tak ja też-powiedziała.
-A jak tam Matteo?-zapytałem wiedząc coś więcej niż jej się wydawało.
-A co ma być?-spytała.
-No nie wiem, dlatego się pytam-wzruszyłem ramionami.
-Nic, wkurzający jest-powiedziała.
-Też tak mówiłem na twoją mamę i co? I mamy razem dziecko-powiedziałem.
-No i teraz ona wyprowadziła się na drugi koniec świata a ty zostałeś sam z tym dzieckiem-powiedziała.
-Ale ty mądra ja nie mogę. Do szkoły raz-powiedziałem.
-Tato... jest niedziela-powiedziała.
-Kur... która jest godzina?-spytałem.
-Trzynasta dwadzieścia-powiedziała.
-Chodź-powiedziałem biorąc córkę na barana.
-Gdzie?-spytała.
-Do cioci Mai i wujka Alexa. Cała paczką byliśmy zaproszeni na obiad-powiedziałem wsiadając do auta.
W drodze wybrałem numer Andersona.
-No hej-powiedziała Maya.
-Siema, spóźnimy się sekundkę-powiedziałem.
-Spoko. Czekamy, elo-powiedziała a następnie się rozłączyła.
Szybko podjechałem jeszcze do sklepu kupić alkohol a następnie pojechaliśmy już pod sam dom przyjaciół.
Gdy tylko ja i Blair przekroczyliśmy próg domu dotarł do nas zapach jedzenia które ugotowała Maya a także stłumione rozmowy przez krzyk dzieci.
-Siema-powiedziałem podchodząc do każdego z przyjaciół.
Z chłopakami przybijałem męskie piątki a dziewczyny całowałem w policzki.
-Co ty robiłeś że spóźniłeś się?-zapytała ciekawsko Mia.
-Byłem w sklepie po wino i gadałem z Blair-powiedziałem wykładając alkohol na stół.
-Znów pyta o Victorię?-zapytała Lily.
Lily była tą osobą która wiedziała po prostu o wszystkim. To jej pierwszy się zwierzałem a dopiero reszcie. Lily dążyłem wyjątkowym zaufaniem z nieznanego mi względu.
-Tak-wzruszyłem ramionami. -Zmieńmy temat, co?
-Boże już za pięć dni święta-zapiszczała radośnie Lily. -Mam już cały dom ozdobiony.
-Zajęło jej to trzy dni, bo ciągle zmieniała ustawienie dekoracji-powiedział Zayn.
-Kurwa, mnie czeka tu jutro-powiedział Victor wzdychając.
-Tak narzekacie a sami kupiliście nam tak duże domy-powiedziała Mia.
Fakt. Każdy z domów wyglądał jak pierdolona rezydencja. A w szczególności Zayn'a i Lily. Ich dom był ogromny. Miał trzy garaże i ogromny podjazd wyglądał jak nowoczesny zamek. Mój dom też nie był niczego sobie. Miał cztery pokoje i był parterowy. Ogród był duży i zadbany na którym znajdował się mini plac zabaw dla Blair.
-A tak w ogóle co się dzieje między Mattem a Blair?-spytała cicho Mia.
-Są w fazie enemies, ale spoko czytałam dużo książek i zawsze enemies stawali się lovers-powiedziała radośnie Lily.
-Myślisz, że tak jest też w realnym życiu?-spytał Alex.
-No oczywiście że tak-powiedziała Lily.
Po chwili usłyszeliśmy płacz Caina. Zane za to stał z dumną miną, że przyjebał swojemu bliźniakowi.
-Zane co zrobiłeś?-zapytał go Alex.
-Cain zabrał Rosalie misia-wytłumaczył chłopiec.
Lily tak samo jak Mia i Maya były rozczulone całą sytuacją. Alexander przytulał syna a reszta po prostu się śmiała.
-Boże Rosalie będzie miała cudownego męża-powiedziała Mia.
-Tak jak jej mama-uśmiechnęła się Lily.

CZYTASZ
Lies || Lies #2
RomanceDrugi tom „Red Lies". Dzieciaki z Miami wkraczają w dorosłość i stają się rodzicami. Axel jako dziesięciolatek sprawia duże problemy swoim rodzicom, czy Alexander i Maya sobie z nim poradzą? Czy Lily całkowicie wybaczy Victorii? Żeby się dowiedzieć...