Rozdział 16

8 0 0
                                    

Victor

„Chłopaki nie płaczą". Ja płakałem. Mia nie chciała mnie więcej widzieć na oczy w domu. Zapłakany poszedłem do Jasper'a.
-Siem-przerwał gdy zobaczył w jakim jestem stanie. -Kurwa, wchodź.
-Mogę u ciebie się zatrzymać na trochę? Nie wiem ile, Mia wywaliła mnie z domu-wyjaśniłem a on od razu po prostu mnie przytulił.
Widok mnie w takim stanie nie był częstym widokiem. Ostatni raz płakałem w dniu ślubu mojego i Mii. Teraz płakałem, bo ten ślub nie miał już większego sensu. Taka była prawda. Od roku nasz związek się sypał. I to tak w chuj.
-Tak mi przykro, stary. Zatrzymaj się tu na tak długo jak tylko zechcesz-powiedział za co byłem mu ogromnie wdzięczny.
Jako jedyny był singlem więc zatrzymanie u innych w ogóle nie wchodziło w grę .
-Na pewno nie będę przeszkadzać?-zapytałem upewniając się.
-Na pewno. Blair idź do siebie-powiedział do swojej córki.
-Okej, za godzinę przyjedzie po mnie ciocia Lily, bo umówiłam się z Lią-powiedziała idąc w stronę schodów.
-Dobra-odparł Jasper.
Jasper był cudownym ojcem dla swojej córki. Jednak nadal byłem zdania, że rola ojca po prostu do niego nie pasuje.
-Rozwód?-zapytał siadając na kanapie obok mnie.
-Ta, teraz z perspektywy czasu żałuję-powiedziałem.
-Związku z Mią? Dzieci?-zapytał nie ogarniając.
-Co? Nie. Ślubu. Nie byłoby takiego cyrku z tym wszystkim-powiedziałem szczerze.
-Dlatego ja się w to nie pakowałem. Fakt od lat marzyłem aby Victoria nosiła moje nazwisko, ale wiązać się z nią trochę przeczuwałem, że ona coś odjebie i zerwiemy-powiedział.
-Na prawdę?-zapytałem.
-Myślisz, że dlaczego mam z nią tylko jedno dziecko? Bo wiedziałem, że w przyszłości będę samotnym ojcem. Pamiętasz przecież jak zawsze mówiłem, że chcę mieć czwórkę dzieci. Trzech synów i jedną księżniczkę-powiedział.
-Masz jedną księżniczkę-powiedziałem.
-Ta i jest taka sama jak matka więc współczuję jej partnerowi-powiedział a ja szczerze się zaśmiałem. -A u ciebie? Co z dzieciakami?
-Słabo. Matt kuma o co chodzi. Z resztą tak samo jak Jun. Widziały, że się nie dogadujemy. Wiesz co jest najgorsze?-spytałem.
-Co?
-To, że Jun wczoraj do mnie przyszła i zapytała czy będzie tak jak u Blair. I czy będę do niej przyjeżdżał-powiedziałem.
-I co jej odpowiedziałeś?-zapytał ciekawy.
-Że będę przyjeżdżać codziennie jeśli mama się zgodzi-powiedziałem.
Zamierzałem szukać dwupiętrowego mieszkania, aby Jun i Matt mieli w nim swoje pokoje. Nagle usłyszałem głośne pukanie do drzwi więc od razu je otworzyłem.
-Mia?-zapytałem zdziwiony patrząc na swoją żonę.
A ona bez słowa po prostu się we mnie wtuliła.
-Przepraszam Victor, kocham cię i chcę być z tobą-powiedziała.
Kurwa. Zmieniła zdanie. I wcale nie byłem tym tak szczęśliwy jak powinienem. Bałem się, że znów będzie przeze mnie płakać.
-Naprawdę?-spytałem.
-Tak. Byłam u Lily i uświadomiła mi, że wcale nie chce się rozstawać z tobą, bo za bardzo cię kocham-powiedziała wchodząc w głąb domu. -Hej, Jas.
-Cześć-przywitał się.
-Czyli mogę wrócić do domu?-spytałem upewniając się.
-Tak-powiedziała gdy po policzku spłynęła jej łza.
Przytuliłem ją dopiero zdając sobie sprawę z tego jak bardzo ją kocham i jak bardzo brakowało mi tego co było jeszcze kilka lat temu.
-Ale-zacząłem. -Chce pójść na terapię małżeńską.
-Co?

Lies || Lies #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz