Rozdział 26

12 0 0
                                    

Lilianna

Pierwszy dzień do przygotowywania do świąt Bożego narodzenia. Piętnasty grudnia godzina siódma rano a ja byłam już na nogach od godziny i właśnie schodziłam ogarnięta na dół. Pozwoliłam dziś zostać dzieciom w domu. Po prostu bardzo mnie błagali a ja nie miałam serca im odmówić wiedząc, że gdyby moja mama mi odmówiła byłabym na nią śmiertelnie obrażona do końca życia. Zaczęłam od czegoś najmniej przyjemnego czyli sprzątanie.
Posprzątanie kuchni zajęło mi tylko pół godziny a błyszczała jak moje policzki od tego zajebistego rozświetlacza z Diora.
Gdy byłam w połowie sprzątania salonu nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Dzień dobry. Mam przesyłkę dla pani Star-powiedział kurier.
-Tak, to ja-powiedziałam biorąc dwie duże paczki od kuriera.
-Dziękuję, miłego dnia-powiedział.
-Panu również.
Mój humor automatycznie się poprawił.
Odpakowałam przesyłkę z dekoracjami świątecznymi. Szybko dokończyłam sprzątanie całego domu i zaczęłam go ozdabiać. W salonie postawiłam dwóch dużych dziadków do orzechów, świąteczne poduszki, koc i dwie świeczki o zapachu pierników i cynamonu. Stół za to pokrył biały obrus a na nim postawiłam gwiazdę betlejemską.
-Zaszalałaś-powiedział Zayn.
-Cześć, idziesz już do Rainbow Lies?-zapytałam.
-Tak-odparł. -Ale dziś mam tylko do czternastej.
-Okej, chciałabym spędzić ten dzień w piątkę-powiedziałam z uśmiechem podchodząc do męża.
-Spędzimy. A teraz muszę już iść-powiedział całując mnie w czoło.
-Dobrze, kocham cię-powiedziałam.
-Ja ciebie też Lila, miłego dnia-powiedział wychodząc z domu.
Boże jak ja go kocham.
Po kilku minutach na dół zeszła Rosalie.
-Hej-powiedziała przecierając oczka dłonią.
-Hej, słoneczko-powiedziałam. -Co tam?
-Tak przyszłam do ciebie. Ładnie tu-powiedziała a ja się uśmiechnęłam.
-A dziękuję. Cały ranek tu sprzątałam i ozdabiałam-powiedziałam. -Jak chcesz możemy iść na górę i ozdobić całe piętro i twój pokój.
-Jasne, że chce-powiedziała szczęśliwa idąc w stronę schodów.
Zabrałam karton z ozdobami i z gigantycznym uśmiechem poszłam za córką.
-Pięknie tu-powiedziała Rosalie gdy skończyłyśmy oddzwaniać całą górę.
Zgadzałam się z nią w stu procentach.

***

Cały dzień szybko minął. Zayn wrócił z pracy i stwierdziliśmy, że ugotujemy coś rodzinnie. Zdecydowaliśmy się na pierniczki. Ja przygotowałam ciasto, Zayn rozwałkował a dzieci wycinały wzorki. Ostatecznie jednak nie było tak kolorowo, bo wszystkie pierniczki się spaliły.
-No nie mogło być inaczej z Starami-powiedział ze śmiechem Zayn.
-A tak miałem ochotę na pierniczki-powiedział Eli.
-Tata pojedzie i kupi-powiedziałam. -Co nie Zayn?
-Oczywiście. Wy odpalcie Kevina i przygotowujcie monopol.
-Okej, ja zamówię jakieś jedzenie-zaproponowałam.
-Pizza!-krzyknęła Lia.
-Wczoraj jedliśmy pizzę. Dziś będą burgery-powiedziałam.
-Idealna matka-powiedział ironicznie Zayn.
-Mam ochotę na burgera więc go zamówię. „Idealny tatusiu"-powiedziałam naśladując jego głos.
Zayn wyszedł a ja z uśmiechem usiadłam na kanapie z telefonem i otwartą aplikacją restauracji z burgerami.
-Jakie chcecie?-zapytałam. -Najpierw Lia.
-Ten mały z kurczakiem-powiedziała dziewczynka.
-Rosalie?-zapytałam dodając burgera dla Lii.
-Ten wegański-powiedziała.
-Okej, a ty Eli?-spytałam.
-Zwykły-powiedział smutno.
-Coś się stało?-zapytałam płacąc za nasze jedzenie. -Dziewczynki, pójdziecie na górę, dobrze?
-Dobrze-powiedziały równo.
-Co jest?-spytałam.
-Nie mogę powiedzieć-powiedział.
-Coś z Axelem?-zapytałam.
-Tak-odezwał się.
-Nie smuć się za bardzo-powiedziałam całując syna w głowę.
-Dziękuję mamo-powiedział z delikatnym uśmiechem.
Zayn wrócił w ten dzień stał się moim ulubionym. Chociaż ciężko by było gdyby nie był, bo każdy dzień spędzony w obecności Zayn'a i dzieci był moim ulubionym.

Lies || Lies #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz