Victoria
Mieszkałam w Meksyku już od ponad miesiąca. Uciekłam. Miałam dość. Nie postąpiłam dobrze i doskonale to wiedziałam, ale nie miałam wyjścia. Od ponad ośmiu lat Jasper mnie nie kochał. Znosił mnie tylko dlatego, że mieliśmy razem dziecko. Wiedziałam, że byłam okropną matką, ale zasługiwałam na lepsze życie niż babranie się w pieluchach. I szczerze? Chciałabym się za to nienawidzić.
Odcięłam się od wszystkich i wróciłam do Meksykańskiego życia gdzie spędziłam jedenaście najlepszych lat mojego życia. Gdy miałam dwa lata z rodzicami przeprowadziliśmy się z Las Vegas do Meksyku. Spędziłam tu cudowne lata i poznałam tam miłość mojego życia. Pedro Rico zawirował mi w głowie i marzyłam aby spotkać go. Aktualnie był przystojnym,
wytatuowanym, ciemno skórym, brunetem. Ja zapamiętywałam go jako chłopca z brązowymi loczkami i niebieskimi oczami który zakochał się we mnie mając czternaście lat.
-¿Sigues esperado a to novio?spytała mama po Hiszpańsku.
Ona i tata gdy ja skończyłam osiemnaście lat znów przeprowadzili się do Meksyku. Pokochali te państwo a ja nie miałam im tego za złe.
-NO-odpowiedziałam.
-él se mudó fuera de México-powiedziała a to jakoś zakuło moje serce. -pero ahora ha venido de vacaciones.
-¿Aún vive en esta casa o se ha mudado?-zapytałam wstając z krzesła.
-Sí-odparła wracając do gotowania.
Dom Pedra był bardzo blisko. Zapukałam w drzwi czując wracające wspomnienia gdy parę lat temu stałam tu czekając aż mi otworzy.
-¿Victoria?-zapytał zdziwiony.
-Si, ¿puedo pasar?-zapytałam a on od razu skinął głową i przepuścił mnie w drzwiach.
-¿estás de vuelta?-zapytał.
-Si-odpowiedziałam.
-¿Por qué?-zapytał zdziwiony.
-Rompí con mi novio-powiedziałam.
-Lo siento mucho-powiedział.
-Él no me amaba tan tranquilo-powiedziałam bez emocji.
-¿cuanto tiempo estuviste con el?-spytał nalewając nam wino.
-nueve años-odpowiedziałam a on zmarszczył brwi.
-¿Te casaste o algo así?-zapytał śmiejąc się cicho.
-No, pero el bebe si-powiedziałam a go zmurowało.
-oh mierda-powiedział.
-Cuando te vas?-spytałam zaciekawiona popijając wino.
-Se queda aquí-powiedział.
-Entonces vendré mañana, adiós-powiedziałam a następnie wstałam z miejsca i wyszłam.
Każda rozmowa prowadzona po hiszpańsku mnie męczyła. Kochałam ten język i umiałam go perfekcyjnie, ale to nie zmieniało faktu, że wolałam rozmawiać po angielsku.
-Jestem-powiedziałam nie siląc się już na hiszpański.
Przez tyle lat wyrobiłam sobie piękny hiszpański akcent i na prawdę kochałam mówić po hiszpański, ale składanie zdań w tym języku było dość skomplikowane.
-Co, wymęczyła cię rozmowa po hiszpańsku?-zapytała moja mama z
charakterystycznym akcentem.
-Tak, co na obiad?-zapytałam głodna.
-Twoje ulubione Burito-powiedziała krajać warzywa.
Skinęłam z uśmiechem głową a następnie umyłam ręce i usiadłam do stołu.
-Dlaczego zostawiłaś Jaspera?
-Zrobiłam coś potwornego i Jasper przestał mnie kochać a nasz związek trzymała tylko Blair-powiedziałam zestresowana.
-Zostawiłaś go samego z dzieckiem?-zapytała mama.
-Tak-powiedziałam zawstydzona.
-Ma kogoś?-zapytała.
-Z tego co wiem to nie-powiedziałam.
Nie chciałam mówić mojej mamie co zrobiłam. To nie tak, że bałam sie, że wyrzuci mnie z domu. A po prostu się tego wstydziłam. Wstyd się przyznać do romansu z dużo starszym facetem który jest byłym kochankiem mamy twojej przyjaciółki.
-Co zrobiłaś?-zapytała.
Tego pytania bałam się najbardziej.
-Nie powiem-powiedziałam nawet nie patrząc w stronę rodzicielki.
-Zdradziłaś go? Nie tak cię wychowaliśmy z ojcem-zapytała wściekła.
Morał był taki. Moja matka znała mnie za dobrze. Nie odpowiedziałam jej nic co mogło dać jej odpowiedź.
-Victorio?-zapytała.
-Idę do Sary-powiedziałam a następnie opuściłam dom.
Niestety przyjaciółki nie było w domu.
Sara była Polką i poznałam ją na lotnisku w Meksyku. Znałam ją od piętnasty lat i dzięki niej nauczyłam się nawet dobrze mówić po polsku.
Pierwszy raz w Meksyku czułam się zagubiona i nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam. Mój dom był w Miami. Mój dom był tam gdzie Blair i Jasper. Mój dom był tam gdzie była moja córka i moja miłość. Pieprzyć Pedra ja chcę Jaspera. I jego wybaczenia na które nie zasługiwałam.Przed wyjechaniem Victorii do Meksyku.
-Spierdalaj ode mnie raz na zawsze-wykrzyczałam w stronę bruneta.
-Puki co znajdujemy się w moim mieszkaniu-odkrzyknął.
Ostatnie co usłyszałam przed trzaśnięciem drzwiami był płacz dziecka i głośne „spierdalaj". Otarłam łże spływającą po moim policzku a następnie zadzwoniłam do mamy.
-Mamo, przyjeżdżam do Meksyku-powiedziałam. -Sama-powiedziałam a następnie się rozłączyłam.
Weszłam na stronę lini lotniczej a następnie zabukowałam lot na przyszły tydzień. Problem był jeden. Chłopak wywalił mnie z mieszkania a moi przyjaciele mnie nie nawidzili. Nie była to gigantyczna nienawiść jednak nie było też miłości jak jeszcze parę lat temu. Nie miałam gdzie jechać więc po prostu wsiadłam do auta i zaczęłam płakać.
Od paru lat robiłam to codziennie. Dzień w dzień po każdej kłótni, bo kłóciliśmy się codziennie. Widziałam o tym, że byłam okropną matką zostawiając swoje dziecko
z ojcem, ale Blair miała to szczęście, że jej ojciec był wspaniały.

CZYTASZ
Lies || Lies #2
DragosteDrugi tom „Red Lies". Dzieciaki z Miami wkraczają w dorosłość i stają się rodzicami. Axel jako dziesięciolatek sprawia duże problemy swoim rodzicom, czy Alexander i Maya sobie z nim poradzą? Czy Lily całkowicie wybaczy Victorii? Żeby się dowiedzieć...