29

292 24 10
                                    

Dzień w Warszawie minął leniwie, a noc powoli wkradała się do mieszkania. Poza licznymi spotkaniami związanymi z projektami nie działo się nic, co mogłoby zachwiać spokój. Za oknem, miasto tętniło życiem, ale w środku panował spokój. Fausti właśnie położyła Aurelę spać, opowiadając jej krótką bajkę, która – jak się okazało – była niepotrzebna, bo dziewczynka zasnęła prawie natychmiast. Był to długi, pełen wrażeń dzień, a dla małej Aurelki każda chwila z Fausti była teraz czymś wyjątkowym.

Gdy Fausti zamknęła cicho drzwi do pokoju Aurelki, na korytarzu czekał na nią Bartek. Oparł się nonszalancko o framugę, trzymając w ręce kieliszek wina, który podsunął w jej stronę.

– Wygląda na to, że mała zasnęła błyskawicznie – powiedział cicho, z uśmiechem. – To musi być twoja zasługa.

– Może, ale dzisiaj była naprawdę zmęczona – odpowiedziała Fausti, biorąc od niego kieliszek i zerkając w jego oczy. Ich wzrok spotkał się na chwilę, a pomiędzy nimi zapanowała delikatna, ale wyczuwalna chemia.

– Dziękuję ci za to, co robisz dla niej, dla nas – dodał Bartek, a jego głos stał się nieco bardziej poważny.

Fausti skinęła głową, czując ciepło, które rozlewało się po jej ciele. Atmosfera była gęsta, choć jednocześnie delikatna – jakby każde słowo mogło zburzyć to, co z trudem budowali przez ostatnie dni.

– Może usiądziemy? – zaproponował Bartek, wskazując na salon. Wciąż trzymali w dłoniach kieliszki z winem, a blask nocnych świateł miasta odbijał się w oknach mieszkania, tworząc nastrojową atmosferę.

Fausti przeszła przez salon, siadając na kanapie, a Bartek zajął miejsce obok niej. Czuła jego bliskość, choć nie dotykali się – jedynie przestrzeń między nimi wydawała się teraz jakby bardziej napięta, intensywniejsza. Oboje milczeli, delektując się chwilą, ale to milczenie mówiło więcej niż jakiekolwiek słowa.

– Tęskniłem za tym – odezwał się nagle Bartek, patrząc na nią z boku. – Za nami. Za tym, jak było kiedyś.

Fausti spojrzała na niego z nieco zaskoczonym wyrazem twarzy, choć gdzieś głęboko w środku wiedziała, że ta rozmowa kiedyś nadejdzie. Przez długi czas oboje unikali tego tematu, skupiając się na Aurelce i codziennych obowiązkach. Ale teraz, w tej chwili, wszystko wydawało się na swoim miejscu.

– Ja... też tęskniłam – odpowiedziała cicho. – Czasem trudno mi było to przyznać, ale myślę, że zawsze w jakiś sposób za tobą tęskniłam. Za tym, jak to było, zanim wszystko się rozsypało.

Bartek pochylił się nieco bliżej, jego dłoń delikatnie opadła na oparcie kanapy, zbliżając się do Fausti. Czuła, jak jej serce zaczyna bić szybciej, jak powietrze między nimi staje się gęstsze. Nie mogła tego ignorować. Zbliżali się do siebie coraz bardziej, niewerbalnie sygnalizując, że oboje potrzebują tej bliskości.

– Wiem, że popełniliśmy wiele błędów – zaczął Bartek, spoglądając jej w oczy z taką intensywnością, że Fausti miała wrażenie, że widzi w nich całe ich wspólne życie. – Ale teraz... tu, w tym momencie... mam wrażenie, że możemy to wszystko naprawić.

Te słowa poruszyły coś w niej. Poczuła, jakby nagle wszystko, co wydarzyło się w przeszłości – te wszystkie porażki, niedopowiedzenia, stracone szanse – zaczęły się rozmywać. Jakby to miejsce, ten moment, był początkiem czegoś nowego, czystego.

Bartek przysunął się bliżej. Jego dłoń delikatnie dotknęła jej policzka, a Fausti zamknęła oczy, czując, jak ciepło jego dotyku przenika jej skórę. To było delikatne, niemal nieśmiałe, ale zarazem pełne emocji. Poczuła, jak jej oddech przyspiesza, a serce bije mocniej.

Kiedy ponownie otworzyła oczy, ich twarze były zaledwie kilka centymetrów od siebie. Fausti wstrzymała oddech, a potem, jakby w odpowiedzi na niewidzialne przyciąganie, zbliżyła się jeszcze bardziej.

Ich wargi spotkały się w delikatnym, czułym pocałunku, który przez chwilę zatrzymał czas. Było w tym coś nieśpiesznego, jakby oboje próbowali odnaleźć się na nowo, w tej nowej rzeczywistości, którą właśnie razem tworzyli. Cały świat zniknął – byli tylko oni dwoje, ich wspomnienia i nadzieje na to, co mogło nadejść.

Pocałunek stawał się coraz bardziej intensywny, jakby chcieli w ten sposób wyrazić wszystko, co nie zostało dotąd powiedziane. Czuła jego ciepło, jego obecność, a jednocześnie wiedziała, że to nie jest chwilowa fascynacja. To była mieszanina dawnej miłości, tęsknoty i nadziei na coś nowego.

Kiedy w końcu się od siebie odsunęli, oboje oddychali nieco szybciej, ale na ich twarzach pojawił się spokojny uśmiech. Wciąż trzymali się za ręce, jakby nie chcieli puścić tej chwili, która połączyła ich na nowo.

– Fausti... – Bartek wyszeptał, pochylając się, by złożyć delikatny pocałunek na jej czole. – Chciałbym, żeby to był początek czegoś prawdziwego, trwałego. Dajmy sobie szansę.

Fausti spojrzała na niego, w jej oczach migotała nadzieja.

– Dajmy sobie czas, Bartuś – odpowiedziała, uśmiechając się lekko. – Ale... tak, chcę spróbować. Dla nas. Dla Aurelki.

Bartek przytulił ją mocno, a ona wtuliła się w jego ramiona. Przez chwilę oboje siedzieli w ciszy, ciesząc się bliskością, która zdawała się zawiązywać ich losy na nowo.

To był nowy początek – czuły, pełen nadziei i gotowy na to, co mogło przynieść życie.

Dzieeeeeń dobry! 🤍

Pięknego dnia!

Przytulam! 🤍

Ślady miłości otwartej księgiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz