42

197 19 7
                                    

Fausti nie mogła pozbyć się napięcia, które towarzyszyło jej od momentu zaręczyn. Nawet kiedy Bartek próbował ją uspokoić i przekonać, że to tylko chwilowe trudności coś w środku nie dawało jej spokoju. W głowie krążyły myśli o babci Halinie, która była przeciwna ich powrotowi do siebie. Jej oskarżenia o porzucenie rodziny ciążyły na Fausti jak cień. Choć Bartek starał się stanąć w jej obronie czuła, że to za mało. Musiała coś zrobić.

Tego dnia Fausti wzięła sprawy w swoje ręce. Nie powiedziała nic Bartkowi wiedząc, że byłby przeciwny. Zarezerwowała bilet na pociąg do Kielc a serce waliło jej jak młotem. Droga wydawała się dłuższa niż kiedykolwiek wcześniej. W głowie przewijały się różne scenariusze tego, co może ją czekać. Czy Halina będzie skłonna ją wysłuchać? Czy rozmowa zakończy się kolejną awanturą? Gdy pociąg w końcu dotarł do Kielc Fausti poczuła chłodny, jesienny wiatr na twarzy. To miasto było dla niej teraz miejscem wyzwań i niepewności, ale wiedziała, że musi podjąć próbę. Wzięła głęboki oddech i zamówiła taksówkę pod adres babci Bartka.

Kiedy dotarła na miejsce jej dłonie lekko drżały, ale nie zamierzała się wycofać. Stanęła przed drzwiami domu Haliny i zapukała, starając się zachować spokój. Po chwili drzwi otworzyły się a przed nią stanęła starsza kobieta. Jej spojrzenie było chłodne a zmarszczki na twarzy zdawały się jeszcze bardziej wyraźne niż podczas ostatniego spotkania.

– Ty? Co tu robisz? – zapytała Halina, unosząc brew z wyraźnym zaskoczeniem.

– Pani Halino, chciałabym porozmawiać – odpowiedziała Fausti, starając się by jej głos brzmiał pewnie. – O wszystkim co się wydarzyło.

Halina westchnęła ciężko, ale otworzyła drzwi szerzej. Gestem zapraszając Fausti do środka. Zajęły miejsca w niewielkim salonie, w którym panowała cisza przerywana jedynie tykaniem starego zegara na ścianie.

– Mów – odezwała się Halina, siadając na kanapie z wyraźnym dystansem. – Czego chcesz?

Fausti wzięła głęboki oddech. Wiedziała, że to może być trudna rozmowa, ale musiała spróbować.

– Wiem, że byłaś bardzo zła gdy wróciłam do życia Bartka i Aurelki – zaczęła. – I rozumiem twoje obawy. Zrobiłam wiele błędów, opuściłam ich wtedy kiedy najbardziej mnie potrzebowali. Ale wróciłam. Chcę być częścią ich życia, ale nie mogę tego zrobić jeśli nadal będziesz przeciwko mnie.

Halina milczała przez chwilę, patrząc na Fausti surowym wzrokiem. W jej oczach można było dostrzec mieszankę gniewu i bólu. W końcu odezwała się, ale jej ton był ostry.

– To co zrobiłaś, nie można tak łatwo wybaczyć – powiedziała chłodno. – Porzuciłaś Bartka, zostawiłaś Aurelię. Wybuchłaś jak bomba i zniknęłaś. Myślisz, że teraz po tych kilku latach wystarczy, że wrócisz i wszystko będzie dobrze?

Fausti poczuła jak serce przyspiesza, ale starała się utrzymać spokój.

– Nie oczekuję, że wybaczysz mi od razu – powiedziała cicho. – Ale chcę naprawić to, co zniszczyłam. Nie mogę zmienić przeszłości, ale mogę zmienić przyszłość. Dla Aureli, dla Bartka... dla nas wszystkich.

Halina milczała, przetrawiając te słowa. Fausti miała wrażenie, że starsza kobieta walczyła ze swoimi myślami, między tym co czuła a tym, co wiedziała.

– Zastanawiam się – odezwała się w końcu Halina – Co tak naprawdę chcesz osiągnąć. Czy chodzi ci o Bartka? Czy o Aurelię? Bo wygląda to tak jakbyś próbowała odzyskać coś, co sama zniszczyłaś.

– Chodzi mi o ich oboje – powiedziała Fausti, patrząc Halinie prosto w oczy. – I wiem, że zawiodłam, ale kocham ich. Kocham Bartka, kocham Aurelię. I chcę z nimi być. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale muszę spróbować.

Halina wpatrywała się w nią przez chwilę a w jej twarzy można było dostrzec mieszankę gniewu i smutku.

– Bartkowi zależy na tobie – powiedziała w końcu, zniżając głos. – Widać, że cię kocha. Ale to nie znaczy, że ja ci ufam.

Fausti poczuła ukłucie w sercu, ale nie spodziewała się niczego innego.

– Nie proszę o twoje zaufanie – odpowiedziała spokojnie. – Proszę tylko o szansę by pokazać, że się zmieniłam. Daj mi czas a zobaczysz, że naprawdę zależy mi na Bartku i Aureli.

Halina zmarszczyła brwi, jakby chciała coś powiedzieć, ale zatrzymała się w połowie. W końcu wstała, podeszła do okna i przez chwilę wpatrywała się w krajobraz za nim.

– Nie jestem pewna czy jesteś w stanie naprawić wszystko, co zniszczyłaś – powiedziała w końcu, nie odwracając się. – Ale dla Bartka... mogę dać ci szansę. Jedną.

Fausti poczuła jak z jej ramion spada niewidzialny ciężar. To nie była pełna akceptacja, ale to było więcej niż się spodziewała.

– Dziękuję – powiedziała szczerze, podnosząc się z kanapy. – Dziękuję za tę szansę. Nie zawiodę cię.

Halina wciąż stała przy oknie, nie patrząc na nią.

– Lepiej, żebyś jej nie zmarnowała – odpowiedziała surowo, ale w jej głosie było coś łagodniejszego.

Fausti opuściła dom Haliny z mieszanymi uczuciami. Wiedziała, że ta rozmowa była tylko początkiem długiej drogi. Ale zrobiła pierwszy krok. Wracając do Warszawy czuła, że teraz wszystko zależy od niej – od jej decyzji, od tego jak poradzi sobie z przyszłością. Musiała teraz wrócić do Bartka i Aureli i udowodnić, że zasługuje na tę drugą szansę.

Dzieeeń dobry! 🤍

Przytulam! 🤍

Ślady miłości otwartej księgiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz