Schodząc rano po schodach przechodził mnie dreszcz zakłopotania. Moją głowę oplatały tysiące myśli, jak zacząć rozmowę, zareagować na zachowanie. Panika przeszywała moje ciało, tak bliska mi osoba w pewnym momencie stała się kimś zupełnie obcym.
Prawie bezszelestnym krokiem udałem się do kuchni, zaparzyłem kawę i zacząłem przygotowywać śniadanie. Świeże pomarańcze same pchały mi się do rąk, aby wycisnąć z nich co się da. Słońce już całą swoją mocą zaczęło przedzierać się przez okna tarasowe. Oparty o futrynę podziwiałem jak ogrzewają kąciki ust Faustyny. Z każdym kolejnym łykiem kawy, suchość gardła powodowana stresem traciła na sile.
- Bartek ? - zwróciła się do bohatera Fausti, lekko zaspanym głosem. - Na górze są worki z twoimi rzeczami, odśwież się. Śniadanie na stole, pójdę do małej aby nie doznała szoku. - odpowiedział.
Poczułam silną dawkę stresu, który mieszał się z przykrością. Muszę się ukrywać przed własną córką, przecież to jest komedia. Zabawa w kotka i myszkę, każdy ruch musi być przemyślany i precyzyjnie odegrany.
Chwilę po Bartku udałam się na piętro, delikatność jasnej wykładziny koiła moje stopy. W pokoju gościnnym stały worki, wypełnione moimi rzeczami. Na komodzie zostały porozstawianie pamiątki, kosmetyki. Żadna, nawet najmniejsza rzecz nie trafiła na śmietnik. Pokazuje to, jak ogromny szacunek nosi w swoim ciele Bartek.
Wybrałam sukienkę, która nosiła znamiona Bartka ulubionej. Za każdym razem gdy mnie w niej widział, to pojawiał się błysk w jego oczach. Motylki w jednym momencie zaczęły taniec w moim brzuchu. Podchodzę do niej z sentymentem, to właśnie w niej pewnego dnia lata powiedziałam brunetowi iż zostanie tatą. Pamiętam jakby to było wczoraj...
Bohaterka cofnęła się w czasie wspomnieniem...
- Mmmm, uczta bogów kochanie! Arbuz, czereśnie, truskawki, maliny... Widzę, że mimo wakacji pozostajemy fit. - zaśmiał się pod nosem i ucałował czoło blondynki. - Mam już po dziurki w nosie karkówki i kiełbasy z grilla. Każdy wieczór praktycznie kończymy tymi specjałami. Przy tak pięknej pogodzie, aż szkoda nie zjeść czegoś lekkiego i poczuć coś więcej niż ból żołądka. - dodała.
- Masz rację, w pełni się zgadzam. Nasze ukochane miejsce, plaża, kocyk, słońce, przekąski i my! Nic więcej do szczęście nie potrzebuję. No może poza wskoczeniem jeszcze na deskę wczesnym wieczorkiem. - właśnie ten fakt sprawił, iż brunet pokochał Chałupy. - Wiesz co, jest taka jedna rzecz o której zawsze marzyłeś. - podała mu małe pudełeczko. - Uwierz mi, że sprawi iż definicja szczęścia delikatnie się poszerzy...
Gdy do Bartka dotarło jak zawartość pudełeczka zmieni ich życie, łzy zaczęły delikatnie spływać po jego policzkach.
- Naprawdę ? - nie mógł uwierzyć. - Będę tatą ? - ułożył dłoń na policzku wybranki i przysunął jej twarz do siebie. Patrząc głęboko w oczy przelewał słone łzy na policzki Fausti, zamykała oczy i delikatnymi pocałunkami gładziła jego skórę twarzy. - Naprawdę...
Leżeliśmy aż do zachodu słońca przytuleni do siebie, Bartek cały czas gładził mój brzuch a stopy otulały obijające się o brzeg fale.
Głos Bartka wyrwał mnie z rozmyślań. Szybko doprowadziłam się do porządku i zeszłam na dół. Nikogo nie było, śniadanie kusiło swoim zapachem. Za głosem głodu zaczęłam podążać do stołu. Przekładając jajecznicę z patelni na talerz usłyszałam kroki, spięłam się i zawartość spadła na stół.
- Spokojnie, kogo jak kogo ale mnie nie musisz się bać. - delikatnie podniósł kąciki ust. - Dobrze wiedzieć. - odpowiedziała. - Kawy ? - zapytał trzymając w dłoni filiżankę. - Chętnie, dziękuję. Dawno mnie tutaj nie było, mimo tego to miejsca w dalszym ciągu przyciąga i błaga o pozostanie w nim. - zwróciła się do bruneta posyłając uśmiech. - Trudno się nie zgodzić, proszę kawa dla ciebie. - podał brunetce filiżankę. - Dziękuję, skoro mamy komplet to smacznego. - dodała. - Smacznego...
Niezręczna cisza, którą próbowała przebić chrupkość tostów nie dawała za wygraną. Mimo splotu spojrzeń twardo stała przy swoim. Dopiero dźwięk odsuwania krzesła przerwał ciszę.
- Bartek! Poczekaj, usiądź jeszcze na chwilę. Jest jedna z wielu rzeczy, która zdarzyła się niedawno i nie daje mi spokoju. - po słowach Fausti, brunet postanowił ponownie usiąść do stołu. - Słucham, co takiego się wydarzyło ? - zapytał. - Już wcześniej chciałam się z wami spotkać. Byłam pod przedszkolem, przechodziłam obok was. Minąłeś mnie jak obcą osobę, czy to było celowe ? - ostatnie słowo podkreśliła. - Na pewno nie było. Po pierwsze nie jestem tego typu człowiekiem a po drugie nie pamiętam tej sytuacji. Zresztą trochę się zmieniło, prawda ? - zasiał nutę niepewności. - Masz na myśli mój wygląd ? - wywnioskowała po spojrzeniach byłego partnera. - Nie obraź się, ale zapamiętałem cię w innym wydaniu. Byłaś blondynką o dłuższych włosach a teraz króluje brąz i krótsza długość. - wyraził swoje zdanie Bartek. - Nie podoba ci się ? - zapytała zaniepokojona. - Tego nie powiedziałem, jest po prostu inaczej. Każda zmiana wymaga przyzwyczajenia. - odpowiedział delikatnie, aby nie urazić płci pięknej.
Nagle przed nimi stanęła Aurelka, tuląc swojego pluszowego misia.
- Pani...
Dzieeeeń dobry w majówkę! 🤍
Jak wasze plany ? Odpoczynek w domku czy może wyjazdowo ? 🌸
Przytulam i życzę słoneczka! 🤍☀️
CZYTASZ
Ślady miłości otwartej księgi
FanfictionCzy bolesny ból rozstania i porzucenia, pozwoli zapisać nowe strony w księdze życia ?