Fausti i Wika wróciły do salonu, gdzie Bartek i Przemek kończyli właśnie rozmowę śmiejąc się przy tym z jakiegoś żartu. Aurelka bawiła się pieskiem w rogu pokoju, beztrosko układając klocki. Nikt nie zauważył zdenerwowania Fausti, jej bladą twarz ukrytą za sztucznym uśmiechem. W głowie miała mętlik – wiedziała, że to co się wydarzyło zmieni ich życie na zawsze, ale jeszcze nie była gotowa aby to powiedzieć Bartkowi.
Wika jednak z subtelnym uśmiechem, przejęła inicjatywę.
– Bartek co myślisz o tym, żeby Aurelka została dzisiaj u nas na noc? – zaproponowała Wiktoria. – Świetnie się bawi a wy moglibyście spędzić trochę czasu tylko we dwoje.
Bartek spojrzał na Aurelkę, która była pochłonięta zabawą i nie wyglądała na zainteresowaną powrotem do domu.
– Jeśli Fausti się zgodzi, to czemu nie – odpowiedział, zerkając na narzeczoną.
Fausti skinęła głową czując, że chwila spokoju może jej się przydać. Miała ochotę wrócić do domu, ale jednocześnie nie chciała jeszcze wracać do rzeczywistości. Bartek wstał, pomógł jej założyć płaszcz a Fausti choć wyczuwała jego troskliwe gesty czuła ciężar tajemnicy, którą wciąż w sobie nosiła.
Droga do domu była cicha. Bartek choć próbował zagaić rozmowę zauważył, że Fausti jest wyjątkowo zamyślona i zmęczona. Kilka minut przed dotarciem do mieszkania poczuła jak świat wokół niej zaczyna wirować. Jej ciało osłabło a zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, osunęła się na ręce Bartka.
– Fausti! – krzyknął przerażony łapiąc ją, zanim mogła upaść.
Nie czekał ani chwili. W panice zapakował ją z powrotem do samochodu i ruszył prosto do najbliższego szpitala. Na jego twarzy malował się strach – nie rozumiał co się dzieje, ale w jego głowie kłębiły się najgorsze scenariusze. Dlaczego znowu straciła przytomność? Co jej jest?
Gdy dotarli do szpitala natychmiast zabrali Fausti na badania. Bartek czekał na korytarzu, nerwowo przechadzając się tam i z powrotem. Czas ciągnął się w nieskończoność. Każda minuta wydawała się wiecznością a myśli o tym co mogłoby się stać, przytłaczały go coraz bardziej.
W końcu lekarz wyszedł z sali a Fausti po chwili pojawiła się za nim. Bartek natychmiast podbiegł do niej, pełen niepokoju.
– Co się stało? Wszystko w porządku? – pytał, ale Fausti nie patrzyła mu w oczy.
– Tak, wszystko dobrze – powiedziała cicho, omijając go wzrokiem.
Bartek chciał pytać dalej, ale Fausti szybko dodała:
– Porozmawiamy w domu. Teraz po prostu... chcę odpocząć.
Droga powrotna do mieszkania była jeszcze bardziej napięta niż poprzednio. Fausti siedziała w ciszy opierając głowę o szybę, patrząc na mijające krajobrazy, ale myślami była zupełnie gdzie indziej. Czuła, że ta prawda którą musi wyznać Bartkowi przytłacza ją bardziej niż cokolwiek, czego kiedykolwiek się obawiała.
Gdy dotarli do domu, Bartek starał się nie naciskać. Odprowadził Fausti do drzwi próbując ją objąć, ale ona tylko delikatnie odsunęła się i poszła wprost do sypialni. Został sam w salonie, nie wiedząc co myśleć. Jego serce było ciężkie, pełne niepokoju. Po chwili, nie mogąc wytrzymać ciszy postanowił pójść za nią.
Otworzył drzwi do sypialni i zobaczył Fausti siedzącą na łóżku z głową w dłoniach, całą zapłakaną.
– Fausti, co się dzieje? – spytał podchodząc do niej, choć jego serce biło teraz jeszcze szybciej. – Czy to coś poważnego? Proszę, powiedz mi co się dzieje.
Fausti uniosła na niego zapłakane oczy a łzy spływały jej po policzkach.
– Bartek... ja... ja jestem w ciąży – wyszeptała, ledwo będąc w stanie wypowiedzieć te słowa.
Bartek zamrugał z zaskoczeniem.
– W ciąży? – powtórzył, jakby nie mógł uwierzyć.
Fausti przytaknęła, jej dłonie drżały trzymając zdjęcia usg oraz wyniki krwi.
– Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej. Dopiero dziś to odkryłam i... – przerwała, szlochając głośniej. – Boję się, Bartek. Boję się, że mnie zostawisz, że to wszystko było za szybko, że nie jesteśmy gotowi.
Bartek stał chwilę bez ruchu, nie wiedząc co powiedzieć. Oczy Fausti były pełne lęku a on czuł, jakby świat wokół nich nagle zamarł. Słowa nie przychodziły mu łatwo.
Nagle, bez słowa odwrócił się i wybiegł z mieszkania. Drzwi zamknęły się z trzaskiem a Fausti siedziała w ciszy, zdruzgotana myśląc, że straciła wszystko. Zalała się łzami, nie mogąc powstrzymać fali emocji. Czuła, jakby jej serce zostało rozdarte na kawałki.
Bartek jednak nie uciekł daleko. Wrócił po kilkudziesięciu minutach trzymając w rękach bukiet kwiatów zerwanych na osiedlu, do którego dołączył kolorowe liście, symbolizujące jesień. Jego twarz była spokojna a oczy pełne miłości.
– Fausti – powiedział kucając przy niej i delikatnie podając jej bukiet. – Nigdy cię nie zostawię. To, że będziemy mieli dziecko to dla mnie najpiękniejsza wiadomość jaką mogłem usłyszeć. Wybiegłem bo potrzebowałem chwili, żeby to wszystko do mnie dotarło. Ale teraz... wiem, że jestem gotowy na to co przed nami.
Fausti spojrzała na niego, nie mogąc uwierzyć w jego słowa.
– Bartuś... ja się bałam, że...
– Nie ma czego się bać – przerwał jej, obejmując ją mocno. – Nie możesz się teraz denerwować. Prawda, Faustyneczka...?
Dzieeeń dobry! 🤍
Ach ten Bartuś...
Przytulam! 🤍
CZYTASZ
Ślady miłości otwartej księgi
FanficCzy bolesny ból rozstania i porzucenia, pozwoli zapisać nowe strony w księdze życia ?