Zazwyczaj wszyscy mają na życie dwa plany.
Plan A: Ukończyć studia, założyć własny biznes, wziąć ślub, zbudować dom, założyć kochającą rodzinę.
Plan B: Usunąć social media, rzucić wszystko, kupić bilet w jedną stronę, zwiedzić cały świat i zacząć życie od nowa.
A ja mam Plan C: spędzić święta z rodziną i wrócić do Lizbony. Taki jest mój plan na najbliższe dni. Na nic innego nie jestem gotowa, nie chcę niczego więcej planować ani obiecywać. Greenwich to tylko przystanek, Lizbona jest moim miejscem.
Patrzę przez okno samochodu, który wiezie mnie z lotniska JFK w stronę Greenwich, Connecticut. Zima tutaj wygląda jak z pocztówki – śnieg pokrywa drzewa i ulice, a domy są przystrojone świątecznymi lampkami. Czuć magię świąt, tę przytulną atmosferę, która powinna wywoływać we mnie ciepło. Zamiast tego czuję niepokój. Święta, dom, rodzina – to wszystko, choć kocham ich, wiąże się z presją, której nie jestem pewna, czy chcę sprostać.
Po długiej, cichej podróży docieramy do rezydencji moich rodziców. Mama, jak zwykle, zadbała o każdy szczegół – ozdobione światełkami drzewka w ogrodzie, ogromna choinka w oknie, zapach świeżo pieczonych pierników unoszący się w powietrzu. Wchodzę do środka i już w progu słyszę jej ciepły głos:
– Charlotte! – Mama podbiega, by mnie przytulić. Jej uścisk jest mocny, ciepły, pełen miłości. Przez chwilę czuję się jak mała dziewczynka, ale zaraz przypominam sobie, dlaczego tak naprawdę jestem tutaj tylko na chwilę.
– Witaj, kochanie. Jak podróż? – pyta, odchylając się, by mi się przyjrzeć.
– Dobrze, trochę męcząca, ale... cieszę się, że jestem – odpowiadam, choć z tyłu głowy już czuję cień nadchodzącej rozmowy z ojcem.
Nie mija wiele czasu, a w salonie pojawia się Richard Harrington – wysoki, elegancki, w garniturze, choć mamy wolny dzień. Mój ojciec. Doradca polityczny, perfekcjonista, człowiek, który całe życie poświęcił karierze i teraz ma nadzieję, że jego córka pójdzie w jego ślady.
– Charlotte, dobrze, że już jesteś – mówi, a w jego głosie jest formalność, do której przywykłam. Jego spojrzenie jest chłodne, ale dostrzegam w nim odrobinę dumy. Przynajmniej do chwili, gdy przechodzi do rzeczy.
Siadamy przy kominku, a mama podaje nam herbatę. Zaczynam się rozluźniać, ale tylko na chwilę. Wiedziałam, że ta rozmowa w końcu nadejdzie, ale nie sądziłam, że tak szybko.
– Charlotte – zaczyna ojciec, odkładając filiżankę na stół. – Cieszę się, że wróciłaś na święta, ale musimy porozmawiać o twojej przyszłości. Nie ma sensu tego odkładać.
Czuję, jak całe napięcie wraca. Wiem, że dla niego „rozmowa o przyszłości" to tak naprawdę plan, który już ułożył, licząc na moją zgodę. Zaciskam dłoń na filiżance, starając się zachować spokój.
– Jasne, tato – mówię, nie zdradzając po sobie emocji.
Patrzy na mnie z wyrazem twarzy, który sugeruje, że przeanalizował to już z każdej strony.
– Czas, byś wróciła do Stanów na stałe. Załatwiłem ci już rozmowy na temat stażu w kancelarii mojego przyjaciela, Jamesa Pierce'a. To najlepsza kancelaria, którą możesz sobie wyobrazić, idealne miejsce na początek kariery.
Oddycham głęboko, czując, jak wzbiera we mnie złość. Wiedziałam, że spróbuje mnie tu zatrzymać, ale nie spodziewałam się, że wszystko ułożył za moimi plecami. Całe moje życie jest częścią jego planu, jakby moje zdanie nie miało znaczenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/383538658-288-k138667.jpg)
CZYTASZ
BEZ SPRZECIWU
RomanceCharlotte Harrington, 21-letnia buntowniczka i studentka prawa, nie należy do dziewczyn, które łatwo podporządkowują się rodzinnym oczekiwaniom. Zdeterminowana i pewna siebie, spędziła ostatni rok na wymianie studenckiej w Lizbonie, gdzie odkrywała...