Rozdział 16

118 9 2
                                    

Wiadomość do Izzy i Anaiis: „Przespałam się z Alexandrem."

W momencie, gdy wysyłam tę wiadomość do dziewczyn, czuję coś dziwnego, jakby nagły przypływ zadowolenia, radości, spełnienia. Ledwo zdążę odłożyć telefon, a już pojawia się połączenie. Na ekranie widzę dwie uśmiechnięte twarze – Izzy i Anaiis.

– Ja cię pierdziele! – zaczyna Izzy bez ogródek.

– Jak? Kiedy?! – dopytuje podekscytowana Anaiis, a ja nie potrafię powstrzymać głupkowatego uśmiechu.

– Char! Mów do cholery! – pogania mnie Izzy, jej oczy rozszerzone z ciekawości.

– Myślałam, że śpicie – odpowiadam z udawaną niewinnością, próbując odwlec moment, kiedy muszę zdradzić szczegóły.

– Spać? Jak mamy spać, kiedy dostajemy od ciebie takiego newsa! – oburza się Anaiis.

– No mów! Jak? Kiedy? U kogo? – wyrzuca z siebie Izzy, zasypując mnie pytaniami. – I jak było? Ma... duże? – kończy, a jej oczy aż lśnią z ekscytacji.

– Dziewczyny! – próbuję uspokoić ich lawinę pytań, ale widzę, że nie odpuszczą.

– Mów! – nalega Anaiis.

– U niego, w jego mieszkaniu – wyznaję w końcu, nie mogąc powstrzymać śmiechu, gdy widzę ich reakcję.

– Jeeej! Spałaś u niego? – piszczy Izzy.

– Właściwie to leżałam na kanapie... – zaczynam, ale Izzy przerywa mi z niedowierzaniem.

– Nie wierzę! Moja kochana Char! – mówi, uśmiechając się szeroko.

– ...ale też i na... – zatrzymuję się na chwilę, wiedząc, że zaraz wywołam kolejną falę emocji.

– Na czym kurwa ? Boziu, mów! – nalega Anaiis.

– Na stole. W jego gabinecie – kończę, a na ekranie widzę, jak obie niemal jednocześnie otwierają szeroko oczy.

– Ja cię pierdziele! – powtarza Izzy, a ja tylko uśmiecham się jeszcze szerzej, słysząc ich entuzjazm.

– To znaczy, że nie spaliście – mówi Anaiis z przekąsem. – tylko przeleciałaś swojego szefa!

– Ciii! – uciszam je, mimo że sama nie mogę powstrzymać uśmiechu. Rozglądam się na boki, jakby ktoś mógł nas usłyszeć, chociaż jesteśmy tylko na wideopołączeniu.

– Muszę go poznać – oznajmia Anaiis stanowczo. – Z twojego opisu wygląda na niezłe ciacho, ale chcę zobaczyć, czy zasługuje na naszą Char!

– No i widzisz, jednak sukienka w pudrowym różu będzie idealna na wesele – wtrąca Izzy ze śmiechem.

– Izzy! – rzucam z udawanym oburzeniem, ale śmiech szybko mnie zdradza.

– No co? – odpowiada niewinnie. – Ja mogę iść w różowej, ale ty w białej – moja droga – nie pójdziesz, oj, nie pójdziesz.

– Nawet się nie wybieram, a już na pewno nie do ołtarza! – mówię stanowczo, choć czuję, jak przyjemne ciepło rozlewa mi się w środku na samą myśl.

Obie patrzą na mnie z uśmiechami pełnymi złośliwego uroku, a ja wiem, że nie odpuszczą mi tak łatwo.

– To teraz co, nie wracasz do Lizbony? – pyta Izzy z powagą w głosie, jakby ten jeden prosty fakt miał wszystko zmienić.

I w tej chwili cała ta radość i ekscytacja nagle pryskają, a rzeczywistość wraca ze zdwojoną siłą. Spoglądam na nie z lekkim zawahaniem.

– Mam tutaj jeszcze trzy dni – mówię cicho, przypominając sobie o naszej ugodzie, choć te słowa brzmią teraz bardziej jak pytanie niż stwierdzenie.

BEZ SPRZECIWUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz