Rozdział 3

148 6 1
                                    

Zanim tu przyjechałam, powiedziałabym, że Wigilia będzie ciężkim dniem, że ojciec nie da mi spokoju i będzie mnie przekonywać nawet podczas kolacji. Ale tak nie było. Wyjątkowo nie było rozmów o pracy, o mojej przyszłości, o stażu, który planuje mi załatwić. Byli po prostu rodzicami, takimi jakimi chciałabym widywać ich częściej. Może dlatego, że nie byliśmy sami, a obecność dziadków, wujka Ferenca i jego nowej żony Kelly, oraz kuzynów – Maxwella i George'a – sprawiła, że wieczór przybrał bardziej domowy i ciepły charakter. Wszyscy śmiali się, wspominali śmieszne momenty z przeszłości, i choć rozmowy były pełne żartów i anegdot, czułam, że naprawdę jestem w domu. Było po prostu... miło i spokojnie.

Natomiast dziś... dzisiaj moi rodzice zaprosili swoich przyjaciół na wspólne świętowanie. Z rodzinnej atmosfery i świąt zrobili bankiet, gdzie najważniejsze są elegancja i prestiż.

Stoję przed lustrem, poprawiając sukienkę. Długa, ciemnozielona, z prostym krojem – mama doradziła mi ją na ten wieczór, podkreślając, że jest „odpowiednia" i „klasyczna". Czułam, że to synonimy słów „pasująca do roli córki Harringtonów". Westchnęłam, przeglądając się krytycznie w odbiciu. Wyglądam bardziej jak ktoś gotowy na uroczysty obiad niż na świąteczne przyjęcie, ale wiem, że to właśnie jest oczekiwane.

Schodzę na dół, a dźwięki muzyki i cichego gwaru rozmów niosą się po całym domu. Salon przekształcił się w elegancką salę pełną gości w wieczorowych strojach. Stoły nakryte białymi obrusami, nienagannie ustawione świece, świąteczne stroiki – wszystko przypomina bardziej bankiet dyplomatyczny niż święta Bożego Narodzenia. Kelnerzy krążą między gośćmi z tacami wina i przekąsek, a ojciec wita każdego z idealnym, wyćwiczonym uśmiechem, jakby to był kolejny etap jego kariery.

Prześlizguję się wzrokiem po sali, szukając znajomych twarzy. Od razu dostrzegam Jamesa i Melani Pierce'ów, bliskich przyjaciół rodziców. James, właściciel kancelarii, w której ojciec zaplanował mi staż, rozmawia z ojcem, a Melani, elegancka i dystyngowana, obserwuje wszystko z pewnym dystansem. Wiem, że tego wieczoru nie obędzie się bez przypomnienia mi o ich oczekiwaniach.

Kiedy krążę po sali, próbując uniknąć głębszych rozmów, podchodzi do mnie mama. Uśmiecha się ciepło, choć widzę, że cały ten wieczór to dla niej ogromny wysiłek.

– Charlotte, kochanie, cieszę się, że wyglądasz tak pięknie. – Jej spojrzenie jest pełne dumy, ale dostrzegam w nim także nutę zmartwienia. – Mam nadzieję, że bawisz się dobrze?

– Tak, mamo, jest w porządku – odpowiadam, starając się nie zdradzać swojego prawdziwego nastroju. – Po prostu trochę się rozglądam.

Mama uśmiecha się i spogląda w stronę grupy gości, gdzie widzę ojca, Jamesa oraz ich rozmówcę – wysokiego mężczyznę o intensywnym spojrzeniu, którego jeszcze tu nie widziałam.

– Ach, świetnie, że jesteś – mówi nagle ojciec, który właśnie podchodzi do nas. – Chodź, Charlotte, chciałbym ci kogoś przedstawić.

Próbuję zachować spokój, choć moje serce zaczyna bić szybciej. Z niechęcią pozwalam się poprowadzić przez tłum gości, zastanawiając się, co znowu zaplanował. Wkrótce stajemy przed Jamesem, który uśmiecha się szeroko, oraz mężczyzną, który zwraca na siebie uwagę swoim pewnym siebie wyrazem twarzy. Jest wyższy ode mnie o głowę, ma ciemne, starannie uczesane włosy i elegancki garnitur, który idealnie podkreśla jego sylwetkę.

– Charlotte, poznaj Alexandra Pierce'a, syna Jamesa – mówi ojciec z dumą w głosie. – Alexander, to moja córka, Charlotte.

Alexander wyciąga dłoń z lekkim uśmiechem. – Miło mi cię poznać, Charlotte.

BEZ SPRZECIWUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz