Nie tak sobie wyobrażałam ten lot do Nowego Jorku. Siedzę obok Alexa, a jednak czuję, jakby między nami była przepaść. Nie jest to ta sama przestrzeń, którą kiedyś dzieliłam z nim w milczeniu – pełna zrozumienia i dziwnej bliskości. Teraz jest pełna rzeczy niewypowiedzianych, ciężaru, który mnie przytłacza.
Wpatruję się w chmury za oknem, próbując znaleźć w nich coś, co uspokoi moją gonitwę myśli. Czuję jego obecność obok, jego spojrzenie, którym mnie śledzi. To uczucie, które dawniej sprawiało, że czułam się bezpieczna, teraz przypomina mi, jak bardzo się zawiodłam.
Chciałabym coś powiedzieć, przerwać tę ciszę. Ale co mogę powiedzieć? Że czuję się tak, jakby grunt usuwał mi się spod nóg? Że boję się tego, co czeka mnie na miejscu? Że nie jestem gotowa zmierzyć się z prawdą o mojej matce i o tym, jak blisko była, by mnie zostawić? Nie wiem, czy on mógłby to zrozumieć.
– Chcesz wodę? – pyta nagle Alex, cicho, jakby bał się, że mnie spłoszy.
Przez chwilę udaję, że go nie słyszę, ale w końcu kiwam głową.
– Dzięki – mówię krótko. Nie wiem, jak rozmawiać z nim teraz. Moje słowa brzmią sucho, choć w środku czuję się rozbita.
Gdy podaje mi butelkę, nasze palce ledwo się stykają. Ten gest, tak prosty, wywołuje we mnie lawinę emocji. Przypomina mi wszystkie chwile, które spędziliśmy razem. Te, które wydawały się tak prawdziwe, tak obiecujące. Teraz są tylko wspomnieniem, które boli.
Nie tak miało być. W moich wyobrażeniach powrót do Nowego Jorku miał być powrotem do przeszłości, którą próbowałam zostawić za sobą. Nie miało być Alexa, nie miało być tego zamieszania w sercu. Miało być tylko ja, silna, niezależna, idąca swoją drogą.
Zamiast tego siedzę tutaj, czując jego obecność, i nie wiem, co zrobić z tym wszystkim, co czuję.
W końcu wyrywa się ze mnie coś, czego nie planowałam powiedzieć:
– Alex... dzięki, że jesteś.
Nie patrzę na niego, kiedy to mówię. Nie wiem, dlaczego to powiedziałam. Może to tylko reakcja na to, jak bardzo czuję się zagubiona. Może naprawdę potrzebuję kogoś, kto po prostu będzie obok.
– Zawsze będę – odpowiada, a jego głos brzmi pewnie i cicho.
Te słowa trafiają mnie mocniej, niż powinny. Sprawiają, że odwracam się do niego i patrzę mu w oczy. Widzę w nich coś, co przypomina skruchę, coś, co mówi, że naprawdę chce być tym kimś, na kogo mogę liczyć.
– Naprawdę? – pytam, czując, jak mój głos drży. – Nawet jeśli nie wiem, czy mogę ci zaufać?
Widzę, jak jego spojrzenie na chwilę staje się twardsze, jakby przyjął cios, ale nie zamierzał się poddać.
– Nawet wtedy – mówi pewnym głosem. – Nie musisz mi ufać od razu, Charlotte. Ale pozwól mi być tutaj, gdy będziesz gotowa.
Te słowa brzmią tak prosto, a jednocześnie tak trudno mi je zaakceptować. Patrzę na niego, starając się znaleźć odpowiedź w jego oczach. Widzę tam coś, co przypomina nadzieję – delikatną, niepewną, ale realną.
Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Nie wiem, czy zdołam mu zaufać, czy dam radę wybaczyć sobie, że kiedyś chciałam tego zbyt mocno. Ale wiem jedno – teraz, w tej chwili, chcę wierzyć, że może jednak damy sobie szansę. Nawet jeśli to jeszcze nie teraz.
Siedzę obok Alexa, a moje myśli wirują w chaosie. Moja mama chciała się zabić. To zdanie, które raz po raz uderza mnie jak fala, nie daje spokoju. Niezależnie od tego, co dzieje się teraz wokół mnie, ten fakt jest wciąż w centrum mojego świata, jak zimny kamień leżący na mojej piersi.
CZYTASZ
BEZ SPRZECIWU
RomanceCharlotte Harrington, 21-letnia buntowniczka i studentka prawa, nie należy do dziewczyn, które łatwo podporządkowują się rodzinnym oczekiwaniom. Zdeterminowana i pewna siebie, spędziła ostatni rok na wymianie studenckiej w Lizbonie, gdzie odkrywała...