36 - sekrety

156 8 30
                                    

Czwartkowy poranek nie zapowiadał się wspaniale dla ślizgonów. Evan przed śniadaniem okropnie się czuł, miał gorączkę a Barty wręcz siłą musiał go zaprowadzić do Pomfrey. Jednak to nie był jedyny problem

Regulus od samego rana był zestresowany. Evan był w skrzydle szpitalnym, Liam gdzieś zniknął, a Wilson miał szlaban. Po prostu super. Młodszy Black nie wiedział co robić, jednak był kapitanem, musiał coś wymyślić.

Jakby jeszcze wszystkiego było mało, zapomniał że dziś był ostateczny termin oddania eseju z eliksirów, także musiał na początku lekcji jakoś się usprawiedliwić. Ślimak nie był zadowolony jednak dał mu jeszcze jeden dzień na oddanie pracy.

Po lekcjach musiał ogarnąć resztę problemów, w dodatku nie miał okazji pogadać z Jamesem, co go dobijało. Poszedł do McGonagall z prośbą o przesunięcie szlabanu Wilsona a ona po długich błaganiach zgodziła się. Regulus podziękował i skierował się do sali od eliksirów przygotować napar który powinien jakoś Evana postawić na nogi. Samo przygotowanie nie było proste wymagało szczególnej ostrożności i czasu...którego ślizgon nie miał.

Mieszał w kotle, zastanawiając się nad rozgrywką. Gdyby Rosier nie zagrał, Regulus musiałby złapać znicz jeszcze przed szukającą puchonów, a przy tej pogodzie, to graniczyło z cudem. Jednak musi dać z siebie wszystko.

Gdy wszystko było już gotowe, przelał zawartość do specjalnego słoiczka i opuścił salę. Wpadł do dormitorium jak burza i od razu usłyszał kłótnie pomiędzy leżącym blondynem a krążącym po pokoju szatynem

- ... przynajmniej nie pierdolę się z kim popadnie - usłyszał urywek wypowiedzi Evana, który miał całe policzki czerwone od gorączki

- a ja kurwa nie ćpam jak jakieś pierdolony kretyn - dodał w swojej obronie Crouch - widziałeś się w lustrze? Te przekucia od igieł, przekrwione oczy...kurwa!

- znów się kłócicie..? - zdziwił się Black - to już trzeci raz w tym tygodniu

- Evan robi dramy nie ja - prychnął Barty, siadając na fotelu - kurwa mam już dość jego jojczenia na dziś

- ah tak? - oburzył się Rosier - to że jestem chory nie powstrzymuje mnie do tego żeby ci wpierdolić.

- masz i nie gadaj tyle - Black podał mu fiolkę a słoik z resztą substancji położył na półkę - powinno zacząć działać za dwie, trzy godziny, najwyżej nie pójdziesz na rozgrzewkę

- dzięki - posłał mu krótki uśmiech i wypił z grymasem

- jadłeś coś? - zapytał siadając na skraju łóżka

- mhmm - mruknął twierdząco i naciągnął sobie kołdrę na uszy - obudź mnie przed meczem

Black przytaknął i ruszył do łazienki. Wziął szybki prysznic, po tym długim i ciężkim dniu należało mu się. Ubrał ciemne spodnie i przejrzał się w swoje odbicie. Westchnął cicho i wyciągnął z szafki bandaże. Owinął je sobie wokół brzucha gdzie znajdowała się na boku szrama i wokół nadgarstków. Wszystko przez tą jedną noc...

- to będzie nasz mały sekret... - Liam wyszeptał powodując u Blacka dreszcz na ciele

- o czym ty mówisz - zapytał Regulus marszcząc brwi

Należysz do mnie || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz