12

4.3K 204 9
                                    

Mam w głowie tylko dwie rzeczy... tak jak dobra i zła wiadomość.
Zła to ta, że się boje, strasznie się boje że on powróci... całe zło powróci.
Dobre to to, że myśle o tym pocałunku... 60 lat nie byłam w żadnym związku.
Czy to coś znaczyło?
A może było tylko pocieszeniem...
Może to był tylko impuls.
Czuje że on zaczyna mi się podobać... w inny sposób.
Nie chce się zakochiwać, to wiąże się z cierpieniem a cierpienia mam serdecznie dość...
Chce czuć jego wargi na swoich gdy jestem smutna...
To dodaje mi sił i w jakiś sposób rozwesela mnie to.
Szkoda, że początek znajomości najlepiej nie wypadł.
Wczoraj Luke cały dzień mnie unikał... w jednym momencie chciałam zaatakować go dlaczego miesza mi w głowie. Raz mnie całuje a potem się nie odzywa.
Zapytam go o to dzisiaj.
Od wczoraj chce być w jego towarzystwie częściej.

- Luke? Możemy porozmawiać?

- ym... jasne- powiedział te słowo tak jakby się bał...
Spotkania ze mną. Poszliśmy w bardziej ustronne miejsce

- dlaczego teraz mnie unikasz? Po... po tym co przed wczoraj zobaczyłeś?- opuściłam wzrok nie chciałam na niego patrzeć. Dziwnie się czułam z nim rozmawiając. Byłam suką a po tym... stałam się delikatna jak piórko, ktoś mnie obrazi a ja odchodze i becze, ta sprawa mnie przerasta... przez niego i te koszmary nie potrafię żyć normalnie.

- nie! Na... nieważne, nie wmawiaj tylko sobie, że to przez ciebie

I odszedł... nie mam teraz nikogo, nikogo! Rodzice nie wiedzą co się stało a po tylu latach do nich nie pójdę. Carm się przeprowadziła... Jess zamieszkała z chłopakiem za granicą, a Luke się ode mnie odwrócił...
Zaczęłam płakać, nie ma sensu coś robić...
Wyciągłam starą koleżankę i zaczęłam powoli się ciąć.
Na jakiś czas zapominam jak moje życie jest beznadziejne.
Nagle Luke do mnie podbiegł i zaczął krzyczeć

- dziewczyno! Co ty robisz! Krzywdę sobie zrobisz! Zostaw tą żyletkę! Błagam nie rób tego więcej!
Powiesz mi coś! Byle co- złapał mnie za policzki

- potrzebuje cię- powiedziałam niesłyszalnie. Potrzebuje go jak nikogo innego...

- powiesz mi co się kiedyś stało?

- to... to było- jąkałam się- dawno t-temu- zaczęłam płakać nie chce tego pamiętać. Miałam o tym zapomnieć, na zawsze.

- spokojnie... choć pójdziemy opatrzeć twoje rany- pomachałam głową na tak i poszliśmy do toalety.
Obserwowałam jak mi opatrza dłonie

- nigdy już tak nie rób ok?

- yhm...

- obiecaj- spojrzał na mnie

- nie obiecuje... na początku ty mi obiecaj...

- co mam obiecać?- uśmiechnął się promiennie

- nieważne...- opuściłam głowę. Nie mogę mu powiedzieć by mnie nie opuszczał...
Podniusł mój podbródek tym samym zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy

- powiedz

- ym... nie ignoruj mnie

- obiecuje... teraz ty mi obiecaj

- obiecuje...

Mamy przyszłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz