44

2K 108 1
                                    

Minął tydzień odkąd mama Luke'a zabrała go...
Nie wiem może udawał, że nie jest zły... nie przyszedł do mnie na ani jeden dzień.
Telefonów też ode mnie nie odbiera, ale i tak nie przestaje robić mikstury.
Mam już prawie wszystkie składniki, brakuje tylko tych egzotycznych i jednego którego nie mogę znaleźć...
Nie mam pojęcia co to może być, takie samo bez tego czegoś nie zadziała...

By odciągnąć się już od ciągłego szukania w internecie i książkach spróbowałam kolejny raz do niego zadzwonić.

Kiedyś jeszcze obiecałam sobie, że nie będę miała chłopaka i nigdy się nie zakocham, zawsze będę odbiciem bezdusznej osoby. A teraz...
Nie potrafię wytrzymać chwili bez niego, chce słyszeć jego głos, czuć jego dotyk na moim ramieniu...
Teraz jest całym moim życiem i nie mogę go stracić.

- Clary?

- byłeś zły?- powiedziałam prosto z mostu nie chcę owijać w bawęne

- nie, skąd takie pytanie?

- przez ten tydzień w ogóle się ze mną nie spotkałeś i nie odbierałeś telefonu

- matka myśli że coś da się zrobić i siedzę w szpitalu

- a kiedy możesz przyjść?

- teraz?

- ale...

- jestem po wypis, stwierdzili że nic nie zrobią i teraz wychodzę

- brakuje mi jednego składniku...- postanowiłam mu powiedzieć nie mogłam wytrzymać tak się cieszę! No tak tylko mój głos bardziej przypominał jakbym była smutna

- coś ci jest?

- powiem ci jak przyjdziesz- i tak się rozłączyłam

O dziwo nie czekałam tak długo. Zdążyłam zrobić herbatę a on już był.

- he...- nie dokończyłam bo mocno mnie przytulił i pocałował

- co ci jest? Może mam cię zawieźć do lekarza- pogłaskał mnie po policzku

- nie, nie mam ostatniego składniku do mikstury

- kobieto! Ja tu łamie wszystkie zasady a ty mi z takim czymś wyskakujesz?

- a nie cieszysz się?

- cieszę no, ale... co ty sobie myślałaś?

- no dawno cię nie było- zaczęłam grać w MAŁE
,,podrywanko,,- a ja się stęskniłam

- możesz przestać?

- a to niby czemu?

- bo... są rodzice?

- tak

- no to masz odpowiedź

Weszliśmy na górę i wyjaśniłam mu że nie mam pojęcia na następny składnik i by mi pomógł

- a jeśli nie znajdę go?

- jesteś bardzo mądra uda ci się wierzę w ciebie- pocałował mnie w policzek

- ale to wszystko przeze mnie- położyłam ręce na jego piersi a on syknął- co ci jest?

- nie ważne

- pokaż- rozkazałam a on zrobił co kazałam, gdy zobaczyłam jego rany prawie zemdlałam. One wyglądały gorzej niż oparzenia...- boże co ja zrobiłam...

- nie obwiniaj się to nie twoja wina

- moja, przeze mnie...

- możesz dać spokój z tym obwinianiem się? To zaczyna być męczące

- przepraszam- przytuliłam się do niego.

Rozmawialiśmy prawie do północy, no i wtedy Carm przyszła krzycząc Mam! A ty mi nie wierzyłaś że dam radę!

____________________________

Wiem że teraz pod koniec trochę nudne są te rozdziały, ale nie mam pojęcia jak zakończyć książke...

Tak tak dobrze przeczytaliście! Książka się kończy ale mam dla was niespodziankę!

Teraz wam nie powiem co to jest ale powiem wam pod koniec!

Mamy przyszłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz