40

2.2K 115 0
                                    

To nie prawda! Tata mi wytłumaczył, że po tej roślinie zostaje tylko rok życia dla wampirów. Gdy mi tylko to powiedział popędziłam do Lasu by zabrać Luke'a do nas.

-Luke!- krzyknęłam rozglądając się gdzie jest. Nie było go tam gdzie widziałam go ostatnio. Zauważyłam go jednak na ławce, serce mnie zabolało gdy zobaczyłam jak zwija się z bólu- o mój boże Luke nic ci nie jest?!- podbiegłam do niego i nie trzymałam już łez

- nie płacz nic mi nie jest

- nie mów bzdur przeze mnie zwijasz się z bólu

- nie przesadzaj...- przestraszyłam się gdy prawie z ławki spadł na ziemię

- zabieram cię do mnie

- nie dam rady iść

- pomogę ci- wstałam i podałam mu rękę

- nie dasz rady jestem za ciężki

- nie przesadzaj- powiedziałam i podciągnęłam go by mógł wstać- ja cię naprawdę przepraszam, przeze mnie spotykają cię złe rzeczy

- wcale nie

- wcale że tak, ciągle cię ranie, nie rozumiem jak możesz mnie kochać...

- hej, hej, zagalopowałaś się jak możesz wygadywać takie głupoty

- może gdybyś się we mnie nie zakochał to za rok byś żył

- co?!

- tata myśli, że potraktowali cię rośliną trującą dla wampirów... widzisz przeze mnie umrzesz

- nie obwiniaj się pod żadnym pozorem, to nie twoja wina. Wolę umrzeć niż żyć bez ciebie

- ty też tak nie mów.

W domu byliśmy jakieś pół godziny później. Tata sprawdził jego oparzenia i potwierdził że to ta diabelska roślina...
Postanowiłam sobie, że zrobię odtrutkę, nie ma jej nikt jej nie wynalazł ale ją to zrobię... muszę go uratować.

Drin

Spojrzałem na ekran i okazało się że dzwoni Carm
- halo?- powiedziałam

- hejo moja best! Jak tam po pierwszym semestrze! I w życiu- powiedziała jak zawsze radosna, powiem wam że w naszym długim życiu dwa razy widziałam ją smutną.

- nie jest ok... ale nie ważne powiedz kiedy przyjedziesz- łza znowu poleciała mi po policzku gdy przypomniałem sobie obraz z przed godziny

- Clary co jest?

- powiesz?

- jutro mam pociąg ale powiedz co się stało?

- jutro ci powiem...

Rozłączyłam się, tak dzisiaj za dużo przeżyłam. Położyła bym się spać no ale Luke męczy się na moim łóżku, niestety takie coś będzie trwało dziś i jutro więc wybrałam sobie pokój gościnny. Dlatego, że pokój gościnny jest na drugim piętrze a mój pokój jest na pierwszym, dlatego bliżej było go zanieść

- jak się czujesz?- zapytałam

- jakbym rodził- zaśmialiśmy się- jeśli kiedyś zobaczę kobietę w ciąży to jej szczerze współczuję

- no widzisz jak my mamy...
Chociaż niektóre krócej niż dwa dni- zaśmiałam się- ty mój biedaku, chłopiec czy dziewczynka?

- ha ha ale wolałbym dziewczynkę

- a jeśli wolę chłopca?

- to masz pecha, chce mieć klona ciebie

- chcesz coś do jedzenia?

- nie, jeśli coś zjem zrzygam się na twój piękny dywanik

- a tylko spróbuj

Rozmawialiśmy na różne tematy, a przez mojego kochanego Luke'a prawie zawału dostałam bo chciało mu się zażartowałć.

Mamy przyszłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz