39

2.1K 112 1
                                    

To już teraz... czuję, że nie dam rady... po tym jak się pogodziliśmy nie mam pojęcia jak skrzywdzić go by wyglądało realnie.
Rozejrzałam się, głównie po ich twarzach, zdziwiłam się gdy zdałam sobie sprawę, że jest tu więcej ich niż powinno być. Jess mówiła mi, że ich oceniali tylko dwójka i to była walka sprawdzająca umiejętności a teraz... nie wiem czy takie coś da się tym nazwać. Jest ich pięciu, pani profesor, koło niej jakiś typ i za Luke'iem trzech stało. Boję się, czuję że mają jakiś plan tylko ukrywają go tak dobrze że Luke nie potrafi tego odczytać.

- możecie zaczynać- powiedziała dając mi jakąś różdżkę do ręki, i już wiedziałam że nie zamierzam jej użyć.

Walka się zaczęła, Luke udawał że nie może mnie trafić a ją próbowałam by to wyglądało realistycznie, raz specjalnie weszłam mu na podniesioną nogę.

- dobra koniec! Widać, że to nie prawdziwa walka!- krzyknęła a ten gość co stał obok mnie złapał mnie w tali i podniósł bym nie mogła mu się wyrwać. Nie wiedziałam co się dzieje, dlatego jeszcze niereagowałam. Profesor zabrała mi to co wręczyła. Teraz zauważyłam że ci trzej walczą z Luke'iem. Daje sobie jednak radę...

- Luke uważaj!- krzyknęłam gdy była ona naprawdę blisko jego. Zdążył się obrócić ale to był błąd, tamci kolesie powalili go na ziemię, a ja zaczęłam się wyrywać. Oni nie mogą mu coś zrobić! Z za krzaków wyszedł Jason. O co tu chodzi?!

- widzieliście, że jest wojna a i tak narobiliście sobie problemów- powiedział patrząc raz na mnie raz na Luke'a.

Tak myślałam, powiedział, że pożałujemy no i zrobił to. Na stówę powiedział im że jesteśmy razem i teraz przyszli na... byle by nie zrobili nic Luke'owi

- sama się na to naraziłaś- podszedł do mnie Jason- teraz on za to zapłaci

- nie! Nie róbcie mu nic! To nie jego wina!- profesor ostatni raz spojrzała na niego i dotknęła go tym gównem. Słyszałam że Luke cierpi, to musiało naprawdę boleć.

- nie! zostawcie go! Proszę!- krzyczałam i starałam się jak opętana, łzy same skapywały mi z policzków. Chciałam by to się skończyło.

- dlaczego to robicie?- powiedziałam cicho

- teraz zamierzamy zabrać cię do domu- powiedziała ta... krowa i wszystko co najgorsze!

Wyrywałam się całą drogę do domu. Zostawili tam obolałego Luke'a, muszę tam wrócić.
Jesteśmy przed domem. Zapukali, ale uścisk nie rozluźnił się ani trochę, a szkoda bo wyrwałabym się temu pajacowi.

-tak?- zapytał tato a gdy mnie tak zobaczył jego mina była wykrzywiona w zdziwienie.

- pańska niby poukładana córka, zrobiła rzecz karygodną

- przepraszam was bardzo, ale nie rozumiem

- Clary związała się z wampirem...

___________________
Oczami taty Clary
___________________

- Clary związała się z wampirem

- a powód takiego przyjścia to...- zapytałem zdziwiony, że tak przychodzą bo Clary się zakochała

- chyba pan zapomniał, że jest wojna i takie rzeczy są zabronione- powiedziała jej nauczycielka. Clary wyrwała się temu panu i zaczęła biec w stronę lasu lecz szybko ją złapano.

- proszę nie wypuszczać córki

Weszła z oporem do domu i zaczęła krzyczeć

- Clary co się stało?- przytuliła się do mnie i zaczęła opowiadać

- to przeze mnie! Kazali nam walczyć myślałam, że to takie samo zadanie jak miała Jess, oni wiedzieli bo Jason im powiedział, to było częścią ich planu. Krzyczałam, ale nic sobie z tego nie robili, zrobili krzywdę Luke'owi i go tam zostawili! Ja nie wiem jak mu pomóc

- skarbie... przykro mi, ale ja chyba wiem co mu zrobili...- Clary popatrzała na mnie jeszcze smutniejszym wzrokiem jakby domyśliła się o co może chodzić- myślę że to roślina która... uśmierca wampiry...

- nie! To nie jest prawda! Oni by mu tego nie zrobili! To było co innego!- zaczęła miotać się gdzie popadnie.

- co się dzieje?- Vicki podeszła i złapała Clary w szczelnym uścisku.
Zapytała się o co chodzi a ja powiedziałem jej niestety smutną prawdę.

Mamy przyszłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz