Rozdział 18

974 79 14
                                    

Oczami Nialla

Obudził mnie budzik o 7:15, do szkoły miałem na 8:00 to nie miałem za dużo czasu. Wstałem szybko, ubrałem się w moje ulubione czarne rurki z dziurami na kolanach i do tego zwykły czarny podkoszulek. Po poprawieniu włosów zszedłem do kuchni wziąć tylko śniadanie, bo zjeść już w domu nie zdążyłem.
Wyszedłem o 7:40, miałem trochę czasu, więc się nie spieszyłem. W trakcie drogi pisałem z Liamem, niestety będąc pod szkołą zobaczyłem kolegów Stana, po tym co mi wczoraj powiedział nie jestem pewny co o nich myśleć, może też dadzą mi spokój.
Niestety pomyliłem się co do nich. Będąc bliżej wejścia od razu do mnie podeszli i wzięli na tył szkoły.

-Cześć pedałku. Wiesz co nam mówił Stan?! Spedaliłeś go do tego stopnia, aby powiedział nam żebyśmy cię nawet nie dotykali- krzyknął do mnie David.

-Nic mu nie kazałem.- próbowałem się bronić.

-Ale z nim gadałeś. To wystarczy żebyś pocierpiał za to!- mówił wściekły.

-Z tobą też przecież rozmawiam- odwarknąłem i od razu pożałowałem, jak poczułem buta drugiego z nich na moim brzuchu.

-Ał!-

-Mam nadzieję, że już się do niego nie zbliżysz. A mówił ci o tym co chce zrobić?- widziałem ten jego wredny uśmieszek.

-N-nie-

-Założył się o ciebie pedale. Myślisz, że bez potrzeby podszedł by do ciebie i takie coś ci powiedział?-

-N-nie możliwe!- łzy już lały się po mojej twarzy strumieniem.

-A widzisz, chyba nie myślałeś, że ktoś się w takim czymś zakocha?- powiedział rozbawiony, za to ja chciałem stąd uciec jak najdalej.

-Zostaw mnie już, proszę!-

-Dobrze- już mnie chciał puścić, kiedy podszedł jego 'przyjaciel' i mnie kopnął jeszcze raz.

-To na pożegnanie! Mam nadzieję, że pójdziesz się teraz zabić jako bezbronny chłopczyk z depresją, będzie o jednego pedała mniej.- powiedział na odchodne, po czym mnie puścił.

Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem, dałem się tak nabrać jak jakieś dziecko. Nie miałem zamiaru iść ani do szkoły ani do domu, skierowałem się w stronę parku. Zawsze tam chodziłem gdy miałem gorszy dzień, jednak ten dzień był moim najgorszym w życiu. W trakcie drogi ludzie się na mnie krzywo patrzyli, nawet jedna pani zapytała czy wszystko w porządku. Łzy nie przestawały płynąć, wręcz przeciwnie gdy poczułem wibracje w telefonie i zobaczyłem że dzwoni Stan rozpłakałem się jeszcze bardziej.
Będąc już w parku poszedłem na mój ulubiony most, nigdy tam nie ma ludzi, mógłbym zrobić to o co prosił mnie David. Stałem tam dłuższy czas, myślałem o mamie i o Liamie.

-Jutro mamy się spotkać- powiedziałem do siebie.

Zastanawiałem się jak będzie wyglądał nasz jutrzejszy dzień, a może odwoła spotkanie mówiąc, że to tylko dla zabawy. Po mału się uspokajałem, płynąca rzeka działała na mnie kojąco. Zobaczyłem na zegarek, za 2 godziny kończą się moje lekcje, więc żeby nie robić podejrzeń musiałbym wrócić do domu na czas. Myślałem nad tym co by się stało gdybym skoczył, czy mama by tęskniła, czy Liam by przyjechał na mój pogrzeb. Tego drugiego nie wiem, jutro mamy się spotkać, a ja zastanawiam się nad takimi rzeczami. Oddaliłem się trochę od mostu i usiadłem na ławce znajdującej się niedaleko.

Hejka! <3
Co tam u was? ;*
Postanowiłam trochę rozkręcić to ff żeby nie było takie nudne.
Mam nadzieję, że się podoba ;*

Gwiazdki i komentarze mile widziane ;* Do następnego ;*


Niam-SMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz