Liv pov
Piszczę wniebogłosy, a chłopak przewraca oczami
-Faktem jest, że widziałem twój tyłek miliony razy i to nic nadzwyczajnego, ale mógłbyś wciągnąć jakieś gatki. Co jeśli za chwile wpadnie mama Luka. Chyba pamiętasz...
-Nie życzę sobie takich komentarzy odnośnie mojej osoby – mówię mierząc chłopaka najgroźniejszym spojrzeniem na jakie mnie stać. Z przerażeniem stwierdzam, że nie tylko moje włosy uległy zmianie. Czy to możliwe, że przez noc przeszłam mutacje? Zakrywam usta ręką, a chłopak przekrzywia głowę i marszczy brwi.
-To było najdziwniejsze co kiedykolwiek powiedziałeś. Stary, Liz może być tu w każdej chwili – powiedział i zajmując łazienkę zostawił mnie samą.
W mgnieniu oka znalazłam się w pomieszczeniu którym się obudziłam , w panice szukając okularów. Sytuacja była coraz dziwniejsza, a w mojej głowie zbierało się coraz więcej pytań. Nie pozostało mi nic poza ubraniem się w ubrania leżące na najładniej zasłanym łóżku. Wyglądały na czyste, zrzuciłam z siebie ręcznik i przerażona zauważyłam, że mój biust zmalał jeszcze bardziej, a na piersi pojawił się tatuaż. Cholera jasna! Nie wierze, że wczoraj poniosło mnie tak bardzo. Jednak do póki nie odnajdę okularów wszystko może być nie tym co się wydaje. W pośpiechu opuszczam pokój i idę do stołowego gdy po mieszkaniu rozbrzmiewa dźwięk dzwonka.
______________
skomentuj proszę na tt używając hashtagu #unpredictableff :)