28

165 33 7
                                    

Siedzę w salonie, a cztery pary oczu są skierowane na mnie. Nie powiem, że czuje się z tym dobrze, jestem przemarznięta, zrezygnowana i wściekła. Gdy ubierałam tę cieniutką katanę miałam pewność, że po wizycie u tego dupka wrócę do swojego domu autkiem. Jednak nie było mi to dane, dupek zrobił wszystko abym wsiadła do jego rozlatującego się rzęcha po czym zobowiązał się, że mnie przywiezie z powrotem, oczywiście tego mi nie proponując gdy opuszczałam jego mieszkanie mieszkanie z miną "jeżeli sam nie wpadniesz na to aby mnie odwieźć nim wyjdę, znienawidzę cię" 


Podnoszę wzrok, widok kubka z jakimś dziwacznym logiem znudził mnie. O wiele ciekawsze wydaje się oglądanie min trójki chłopaków i jednego pajaca którzy nie wpadli na to, że dziewczyna taka jak ja nie jeździ autobusami.


-Calum dupku rusz się nie widzisz, że ona drży z zimna- Michael unosi ręce do góry i patrzy wściekły na bruneta


-Próbowałem ją ogrzać ale nie!Obraziła się i nie daje się nawet przytulić


-Idioto nie masz jej obmacywać, chodzi o koc, kawałek materiału który sprawi że będzie jej cieplej dociera? - uzupełnia swoją wypowiedź Michael po czym staje w tej samej pozycji co przed chwila i podobnie jak reszta przygląda mi się. Ktoś przyglądający się tej sytuacji z boku mógłby powiedzieć, że jest co najmniej dziwna. Czwórka dorosłych i pozornie samodzielnych chłopaków stoi w pokoju przyglądając się zmarzniętej dziewczynie jakby była co najmniej kobietą z brodą.


Przenoszę spojrzenie z Michaela na Caluma i przyjmuje minę w stylu "chce wywołać twoje poczucie winy" ponieważ chce ten cholerny koc. Chłopak o dziwo rozumie aluzje, trzeźwiej nieco i wybiega z pokoju wracając z upragnionym przedmiotem. Opatulam się nim szczelnie i postanawiam przemówić.


-A więc będziecie tak na mnie patrzeć do końca dnia czy...


-Będziemy tak stać dopóki nie zrozumiemy dlaczego Calum jest takim idiotą i nie wpadł na to, że powinien cie odwieźć do domu! - odpowiada Ashton, a Luke zaczyna nad czymś intensywnie myśleć


-Luke? O czym tak intensywnie myślisz,wpadłeś na jakiś powód dla którego Calum jest taki głupi? -mówię, a on zaczyna lekko kręcić głową


-Po prostu nie wierze, że to znowu ty-mówi Luke – wszyscy przenoszą zdziwiony wzrok na blondyna, a on nie rozumie naszego zdumienia.


-No wiecie czytałem kiedyś sporo o przeznaczeniu, jestem pewien, że siła wyższa ją tu kieruje. Zamówienie pizzy to też nie przypadek


-Staryyyy chyba nie mylisz, że Amorek podrzucił Liv ulotke do pizzeri – Ashton z wrażenia siada na  najbliższym taborecie i patrzy na blondyna wzrokiem typu "mój przyjaciel powinien odwiedzić psychiatrę"


-Dokładnie o tym mówię! To cholerne przeznaczanie, dowodem na to może być horoskop Caluma na ten tydzień, zadzwonię do mamy to może podrzuci nam gazete i wam to udowodnie

– Nie gadaj głupot, bo Liv zaraz ucieknie i nie wróci więcej - Luke tylko wyciąga telefon i wybiera numer wychodząc z pokoju. Nie wierze w to co tu się dzieje. Sytuacja jest tak komiczna, że z trudem powstrzymuje niepohamowany wybuch śmiechu. Michael patrzy na mnie i po chwili krzyczy do blondyna który wciąż na nowo wybiera numer.

-Właśnie żaden z nas nie chce żeby uciekła, to może jedyny sposób na to,  że  Calum w końcu przestanie jęczeć w nocy jej imie  – przez chwile wydaje mi się, że zapomnieli o moim istnieniu i będą wciąż rozmawiać o mnie tak jakby mnie nie było, jednak po ostatnim zdaniu wypowiedzianym przez Michaela brunet zrywa się  i nie zwracając uwagi na trzymany przeze mnie kubek ciągnie mnie w nieznanym mi kierunku sprawiając, że o zgrozo zostawiam za sobą plamy na podłodze.


___________________________

Jeju jak ja lubie wasze komentarze 

"Wzrok typu o mina typu"troche tego dużo w tym rozdziale, ale  po prostu lubię ten zwrot c: 

Unpredictable CH ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz