-W jakim klubie byliście? - mówi wstając z krzesełka rudowłosa. Jest zdenerwowana, jej policzki są czerwone,a oczy groźnie zmrużone
-Black Club – odpowiada szybko Ashton i już wiem, że to nie może się dobrze skończyć. Dziewczyna ekspresowo przemierza salę, zaciskając pięści. Mijają zaledwie sekundy w ciągu których jej otwarta dłoń ląduje na policzku biednego Irwina.
-ŁOOCHOCHO! -krzyczy Michael i to jest jedyny dźwięk, który przerywa ciszę spowodowaną szokiem.
-Jak mogliście jej to zrobić – mówi cicho, opadając na moje łóżko. Postanawiam nie protestować i nie zwracać uwagi na to, że nieomal usiadła na mnie. Jedyne co robię to podkurczam odrobinę nogi. Patrzę na Ashtona, pomimo czerwonego śladu koło prawego oka wciąż się uśmiecha nie odrywając wzroku od rudej dziewczyny.
-Nic jej nie zrobiliśmy, właściwie nie mamy pojęcia co się stało – mówi blondyn i automatycznie opuszcza wzrok widząc, że emocje dziewczyny ani troche nie zmalały. Najwidoczniej nie tylko ja boje się agresji tej dziewczyny.
-Nawet nie wiecie jak bardzo ma teraz przegrane u ojca, cała wina pójdzie na mnie i jeju który z was ma cokolwiek wspólnego z tym zajściem?
-CALUM! - odpowiadają zgodnie chłopcy, a ja wstrzymuję powietrze. Dopiero co przeszedł mi ból głowy. Zaczynam się przygotowywać na cios lub na jakąkolwiek reakcje rudowłosej. Dziewczyna patrzy na podpiętą kroplówkę i najprawdopodobniej stwierdza, że to najlepsza kara
-Na swoją obronę mogę powiedzieć,że nie pamiętam kompletnie nic z wczorajszego dnia – dziewczyna szuka potwierdzenia moich słów u chłopaków, a oni ponownie zgodnie kiwają głowami
-Jedyne co wiemy – odzywa się Michael a ja tylko czekam na kolejną głupotę – to to, że świetnie się razem bawili i twoja koleżanka była zadowolona z jego obecności gdy ich widzieliśmy
-Chociaż tyle, ostatnio sporo przeszła i ...- przerywa jej krzyk dobiegający z sąsiedniego łóżka
_______________________________
Jak będziecie chcieli jutro pojawi się kolejny rozdział :)