20

183 41 3
                                    

-Calum?! - piszczy wyrzucając ręce w górę- myślałam, że już nigdy cie nie spotkamy. W szpitalu nie chcieli udzielić informacji, nawet numer telefonu był ściśle tajny.  Londyn jest taki duży, a przecież nawet nie znałyśmy twojego nazwiska

-Alice czemu tak hałasujesz – w pomieszczeniu pojawia się blondynka z banknotami w dłoni, przypuszczenia o napiwku nie były mylne. I chociaż marzę o słuchawkach od kilku miesięcy podejmuje jedyną słuszną decyzję.

-Na koszt firmy – mówię i ani przez chwile nie żałuję.

-Zostań z nami! - krzyczy rudowłosa i podskakuje, Liv nie podziela jej entuzjazmu. Gromi przyjaciółkę wzrokiem i wyciąga pieniądze w moim kierunku. Niechętnie sięgam po nie,  ale zamiast nich w mojej dłoni pojawia się dłoń Alice. Nie mija pięć minut, a siedzę w salonie. Tym samym w którym stałem w moim śnie i jestem zasypywany milionem pytań wypływających z ust Alice. Na wszystkie skrupulatnie odpowiadam,jednak nie potrafię skupić się na zielonych oczach rudowłosej. Przez cały czas zezuje na siedzącą na fotelu blondynkę. Nie mogę powiedzieć, że jest zła z powodu mojej obecności. Niestety jej  raczej obojętne podejście nie wskazuje na to, że jest zadowolona. Mimo to uśmiecham się jak jakiś dureń  przez cały czas.

-Liv słońce! Czemu się nie odzywasz?- zaczepia ją w końcu Alice- przecież to Calum!

-Słyszę, że to Calum – mruczy zawieszając wzrok na mnie, niestety równie szybko go odwraca.Sytuacja staje się nieco dziwna, a atmosfera gęstnieje. Rudowłosa jak na dusze towarzystwa przystało postanawia uratować sytuację.Zrywa się z kanapy i krzyczy coś o tym, że zaraz będziemy w niebie. Cokolwiek to znaczy.

Rozglądam się po pomieszczeniu. Szokuje mnie, że znam je tak dobrze. Ramki wiszą w tych samych miejscach, a podłoga lśni tak samo jak w moim śnie. Wysilam się na jakikolwiek uśmiech by ukryć moje zmieszanie. Nie było dnia aby mnie myślał o tym szalonym śnie i o blondynce z łóżka obok. 

Przyglądam jej się teraz i bez dłuższego zastanawiania mogę stwierdzić, że jest jeszcze ładniejsza niż ją zapamiętałem. 

-Mamy trunek!  Możemy świętować to, że odnaleźliśmy się w tym wielkim świecie! - Rudowłosa wraca już po kilku minutach przerywając grobową ciszę pomiędzy mną, a Liv. W dłoniach trzyma kieliszki, a pod pachami dwie butelki wina. Błysk w jej oku sprawia, że  uśmiecham się myśląc o długim wieczorze jak ze snu.   
_____________________________________

Ciekawe jak skończy się wieczór Caluma Alice i Liv w połączeniu z alkoholem he he  :3 







Unpredictable CH ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz