Miesiąc później
Naciskam mocniej pedał gazu. Niecodziennie zostaje zamówiona pizza do najbogatszej dzielnicy Londynu. Muszę dowieźć ją gorącą, aby nie zniechęcić potencjalnych stałych klientów. Rozglądam się po okolicy modląc się w duchu o wysoki napiwek. Kto wie możne podwoje swój dzisiejszy zarobek i sprawie sobie wreszcie nowe słuchawki.
GPS obwieszcza, że dojechałem do celu. Wysiadam szybko i ostrożnie wyciągam pizze. Przeglądam się w szybie samochodu, na mojej twarzy jak zawsze gości szeroki uśmiech. Klienci zawsze miękną na taki widok. Podchodzę do furtki spodziewając się gosposi lub lokaja, przestępuje niecierpliwie z nogi na nogę. Moje odkryte ramiona oplata zimno. Przeklinam się za to, że nie zabrałem bluzy. Nie mija pięć minut, a widzę zarys postaci po drugiej stronie płotu. Brzdęk klucza i skrzypienie zawiasów uświadamia mnie w tym, że furtka się otwiera i staje w niej ona. W pierwszej chwili jestem okropnie zszokowany jednak to uczucie zastępuje nagły przypływ radości.
-Liv – mówię, a mój uśmiech jest jeszcze większy. Od chwili gdy tylko opuściłem szpital cały czas myślałem o tej blondynce. Jednak nie śmiałem marzyć o tym, że ją spotkam. Zaskoczenie na twarzy dziewczyny powinno mnie zmylić jednak jestem pewien, że to ona. Dziewczyna z imprezy, pacjentka ze szpitala, dziewczyna z mojego snu
-Nie wydaje mi się, abyśmy się znali –mówi przeszukując kieszenie- cholera, nie wzięłam pieniędzy niech pan wejdzie do środka, skoczę po portfel – mówi, a ja tanecznym krokiem idę za nią.
Calum to twój szczęśliwy dzień