-Stary, czy ty wiesz która godzina? -jęczy Michael do słuchawki gdy po trzeciej próbie w końcu odbiera
-Trzynasta! Błagam powiedz, że nie nawaliliście się wczoraj jak wieprze
-Jak wieprze to nie, ale Luke zarzygał całego pick upa mojego ojca, a Ashton obściskiwał się z latarnią. Cholera gdzieś ty wczoraj zginął? - mam zamiar wszystko mu wytłumaczyć, gdy słyszę jak Liv wbiega po schodach
-RÓŻOWY ALARM- mówię tylko i rozłączam się w nadziei, że kumpel jest choć odrobinę domyślny. Wciskam telefon to tylnej kieszeni spodni i uśmiecham się szeroko.
-To jak nudziarrrrro? - mówię przekornie i zaplatam ramiona na wysokości klatki piersiowej
-Zgadzam się, pójdę pograć z wami wte gry – mówi poważnie, a ja staram się nie wybuchnąć śmiechem widząc jej dumną minę. Przysięgam wygląda w tym momencie jak dwudziestolentnia kobieta sukcesu z doktoratem z matematyki
– Nie myśl sobie za dużo, zgadzam się tylko dlatego, że Alice nie daje mi spokoju i wciąż każe mi sie rozrywać
-Rozrywać, ale tak na strzępy?
-Wiesz o co mi chodzi – warczy i wskazuje na drzwi – muszę się ubrać, poczekaj na dole.
Niechętnie spełniam jej prośbę i już zaczynam żałować, że ściągnie te świetne legginsy. Powoli schodzę na dół i włączam telewizor aby zająć sobie czas. Jednak nie muszę czekać długo, Liv już po niedługiej chwili pojawia się w salonie. Gdy tylko widzę co na siebie włożyła od razu zapominam o jej poprzednim stroju. Czarna lekko rozkloszowana i podkreślająca jej świetną figurę sukienka sprawia, że mam ochotę zanieść ją z powrotem do jej pokoju i ubrać w worek na ziemniaki. Przecież chłopaki w domu nie pohamują ślinotoku na jej widok. Ja mam z tym problem, a co dopiero oni. Wstaję gwałtownie i przeszukuję kieszenie w poszukiwaniu kluczyków od żółtego hummera którego zostawiłem na podjeździe. Wygląda przezabawnie na tle tej ekskluzywnej okolicy.
-Jadę swoim – mówi Liv po czym sięga po pilot od garażu
-Nie zgadzam się, zaprosiłem cie do mnie więc odwiozę cię z powrotem
-Ten gruchot się nie rozpadnie?
-Nie obrażaj Huberta – mówię starając się aby w moim głosie było słychać, że jestem lekko urażony – nie daj się prosić
-Niech będzie – mówi i już za chwile siedzi sztywno na przednim siedzeniu mojego auta.
__________________________
co mi tam w sumie