45

15.3K 986 26
                                    

Siedzieliśmy w kawiarni razem z Calumem, dzieląc się spostrzeżeniami z wczorajszej imprezy. Upiłam łyka swojej latte. Zlizałam powoli z ust piankę, czując na sobie wzrok Luke'a.

- Więc... - zaczął brunet. – Jesteście w związku-związku czy związku opartym na seksie? – zmienił temat rozmowy.

- Związku-związku z dużą ilością seksu – odpowiedzieliśmy równo, po czym spojrzeliśmy na siebie powstrzymując śmiech.

- Nawet mówicie jednym głosem, to straszne – skomentował. – Skoro tak... co ostatnio robiliście razem? Nie licząc seksu – zrobiłam zastanawiającą minę.

- Oglądaliśmy film u mnie – odpowiedział Luke.

- Obejrzeliśmy pierwsze dwadzieścia minut skarbie, bo rączki zaczęły Cię świerzbić – zachichotałam.

- Nie liczy się – mruknął brunet.

- Przed wczoraj przyjechałeś do mnie na śniadanie.

- Skończyło się na seksie, za nim je przyrządziłaś.

- W sumie racja – oboje zrobiliśmy zastanawiające miny.

- Radzę pójść do lekarza, jesteście uzależnieni od seksu.

- Oh daj spokój, po prostu go lubimy – mruknęłam. – Moglibyśmy przestać w każdej chwili.

- Ale nie chcemy – spojrzałam z rozbawieniem na blondyna. – Znajdź sobie laskę, a nie się czepiasz. To, że ty żyjesz na ręcznym, nie znaczy, że i ja muszę.

- W zasadzie, myślę, że Ann by na niego poleciała.

- Jest niezła – niebieskooki spojrzał na mnie. – To mogłoby się udać – sięgnęłam do telefonu.

- Nie będziecie mnie swatać z...- wystawiłam w jego kierunku telefon ze zdjęciem blondynki. – Dobra możecie – zachichotałam wybierając jej numer i przystawiłam urządzenie do ucha.

- Co jest? – zapytała odbierając.

- Masz plany na wieczór?

- Nie tym razem, a co?

- To już masz. Pewien przystojniak chce Cię poznać.

- Czy ty mnie swatasz?

- Nieee... Widzimy się o siódmej w pubie, o którym Ci ostatnio opowiadałam.

- Fajny chociaż?

- Chyba w twoim guście – zaśmiałam się z miny bruneta. – Wejdź w moich znajomych i wpisz Calum Hood.

- Czekaj... - zaczęłam się bujać na boki, udając wielce znudzoną czekaniem, które długie nawet nie było. Oboje mi się przypatrywali. – Holy shit – zachichotałam. – I on jest sam?

- Od niedawna, ale tak.

- To już nie jest – zaczęłam się śmiać. – To do zobaczenia. Cholera w co ja się ubiorę... - usłyszałam jeszcze, za nim się rozłączyła.

- Załatwiłam na podwójną randkę – uśmiechnęłam się dumnie.


•talks• ✉ L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz