83

9.1K 746 70
                                    

Upewnijcie się, że przeczytałyście poprzedni :)



Siedziałam w kuchni pijąc kawę i wymieniałam wiadomości z Ann. Tak jak przewidywałam, Calum pojechał do niej. Tyle, że w porównaniu do mnie, ją bawiło zachowanie jej pijanego chłopaka i co chwila dodawała hahaha do swoich wiadomości. Hood przynajmniej jej się nie oświadczał, po raz jedenasty, pod wpływem alkoholu.

Usłyszałam kroki więc podniosłam wzrok znad telefonu. Do pomieszczenia wszedł zaspany blondyn rzucając mi jedynie krótkie spojrzenie i zaczął robić sobie kawę. Oh, fochów część dalsza. Wróciłam wzrokiem do telefonu.

- Teraz nie będziesz się do mnie odzywać? – zapytałam, kiedy zmierzał do wyjścia z kubkiem.

- W ogóle nie traktujesz mnie poważnie – burknął. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- Oh... twoje jedenaste oświadczyny po pijaku były na poważnie? – prychnęłam. – Dorośnij Luke.

- Ja mam dorosnąć? To ty za każdym razem mnie odpychasz jeśli próbuję posunąć się dalej niż ty sobie na to pozwalasz. Ubzdurałaś sobie, że zaręczyny i małżeństwo to najgorsze zło tego świata, tylko dlatego, że twoim rodzicom nie wyszło i przy okazji nie pozwalasz mi się do Ciebie za bardzo zbliżyć.

- Nie mieszaj w to moich rodziców! – uniosłam się, wstając i podchodząc do niego.

- No właśnie. Przestań mieszać przeszłość z przyszłością – warknął.

- Proszę bardzo, oświadcz mi się. Na trzeźwo – założyłam ręce pod biustem.

- Po to abyś mi odmówiła? – prychnął. – Odpuszczę sobie patrzenie na twoją chorą satysfakcję, jaką sprawiłaby Ci teraz odmowa.

- Oh więc tylko po pijaku masz tyle odwagi? Nienawidzę Cię – szturchnęłam go w ramię wymijając go i podeszłam do drzwi. Założyłam buty, zabrałam kurtkę i opuściłam mieszkanie, zatrzaskując z sobą drzwi.


•talks• ✉ L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz