Rozdział 3

4.6K 218 9
                                    

Kazałam chłopakowi usiąść na fotelu. A ja wyjęłam z skrzyni w kącie pokoju poduszkę i dwa koce.Jeden podałam mu a drugi pościeliłam przed kominkiem i położyłam na nim poduszkę. Dopiero teraz zauważyłam jak jest ciemno. Wyciągnęłam z skrzyni jeszcze świece. Położyłam ją w podstawce i zapaliłam. Podeszłam do kominka wzięłam kilka drewien które leżały koło niego i jakąś podpałkę. Gdy ogień się zajął i zaczęło unosić się ciepło poszłam do kuchni. Poleciałam chłopakowi by położył się na kocu i ściągnął mokre ubrania. Wyciągnęłam kilka kawałków suszonego mięsa. Wracając podałam mu je nawet na mnie nie spojrzał. Jego ubrania pozbierałam i powiesiłam.

Z braku innej opcji usiadłam na fotelu. I co ja mam teraz zrobić? Iść do domu czy zostać. Chyba jednak zostanę, no bo gdyby znowu zemdlał . Cóż zbyt gadatliwy to on nie jest.Patrzyłam chwilę na ogień w kominku. Moje powieki opadały coraz niżej i niżej. Nawet nie wiem kiedy pochłonął mnie sen.

Byłam nad brzegiem morza. Jak zwykle wpatrzona w falę. Lecz dzisiaj wydawały inny dźwięk. Dźwięk się nasilał a szum cichł. Teraz już nie widziałam morza tylko pustkę i ten cholerny dźwięk teraz przypominał wrzask. Poczułam, że spadam co momentalnie mnie obudziło. Coś czuję, że będą siniaki . Przejrzałam się za źródłem krzyku. Boże jaką ja jestem głupia. Szybko podeszłam do chłopaka. Teraz coś mamrotał.

- Obudź się - potrząsnełam go lekko za ramię, chcąc wybudzić go z koszmaru. Niestety moje działania nie odniosły skutku. - Hej! -krzyknęłam

Chłopak w jednej chwili leżał na kocu a w drugiej nade mną. Unieruchomił mnie swoim ciężarem.

- Co ty do cholery robisz? - zapytałam zaskoczona.

- Czemu mnie dotknęłaś?

- Co? Bo się darłeś jakby cię gwałcili - spojrzał na mnie z przymrużonych powiek.

- To nie znaczy, że musisz mnie atakować.

- Nie atakowałam cię! Porostu chciałam cię obudzić! Okay? - Nie odpowiedział - Mógłbyś ze mnie zejść. 

Spełnił moją prośbę dopiero po chwili. O Matko, ja z nim zwariuje . Za niedługo będzie jasno. Dobrze, że rodziców nie ma. Inaczej czekał by mnie szlaban do końca życia.

Spojrzałam na chłopaka, który się na mnie gapił. Wiem, że rano nie wyglądam pięknie, ale bez przesady.

- Jak masz na imię? - był na tyle kulturalny, że się wcześniej nie przedstawił. Ja w sumie też, ale to nie zmienia faktu, że on powinien pierwszy to zrobić.

- Sam. A ty? - zapytał obojętnie.

- El.Dobra Sam idziemy.

Mój Anioł✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz