Rozdział 18

1.9K 97 10
                                    

- Witaj bracie mój- powiedziałem otwierając drzwi do chaty- dawno nie miałem okazji oglądać twarzy  twej. 

Samuel wstał szybko z posłania, dostrzegałem w jego oczach zaskoczenie i głęboko czający się lęk. 

- Był to doprawdy piękny czas w moim życiu, lecz szkoda, ze tak krótki- roześmiałem się ironiczne. 

-Oczywiście miły jak zawsze, twoja dobroć wręcz mnie oślepia.- drwiłem z niego. 

- Powiedział ten który wyrzekł się wszystkiego co dobre.- Samuel starał się mnie zranić, lecz byłem zbyt przyzwyczajony do jego zniewag. 

- Nawet wyrzekając się Pana, zachowałem go w sercu. Ty podczas swojej służby Panu wyznawałeś po ciuchu innego bożka... samego siebie. 

- Łżesz!- wrzasnął. 

-Dlatego, więc reagujesz aż tak nerwowo ? Oh bracie co się z tobą stało? 

- Nic się ze mną nie stało, to ty opuściłeś Boskie łono!- postawił krok w moją stronę . 

- Ty również bracie mój – powiedziałem to z największym spokojem.

Po tych słowach rzucił się na mnie,jednak był tak oślepiony gniewem nie zauważył gdy zrobiłem unik, przez co wylądował na podłodze. Podeszłem do niego i spojrzałem z jeszcze większą drwiną . 

- Widzisz bracie tak kończy się zbyt wielkie zaślepienie samym sobą.... właśnie tym upadkiem.

- Nigdy jej nie dostajesz ona jest moja! Zawsze była!- wrzeszczał jakby to mogło coś zmienić, dostrzegałem w tym wielką desperacje. 

- Mylisz się mój bracie, ona nigdy nie była  i nigdy nie będzie twoja. 

- Twoja też, nie masz prawa nią rządzić, jej matka oddała ja mnie . 

- Kolejny błąd w twoim myśleniu jej matka oddala ją Bogu, nie tobie. A ja nigdy nie miałem zamiaru nią rządzić . 

- Więc czego. Chcesz od Elenor? 

- Chęć tylko by była wolna, by mogła wypełniać swoją  wolę nie ważne, czy będzie ona zgodna z naszą. 

- Jesteś głupi ona nas zostawi, prędzej czy później. Nie mogę jej na to pozwolić.

- Jeśli ją zmusisz by była przy tobie nigdy nie będzie twoja, zawsze będzie chciała odejść nie ważne jak bardzo będzie to ukrywać przed samą sobą i jak bardzo będzie chciała Cię pokochać nie zrobi tego, jeśli nie dasz jej tego co przysługuje jej od poczęcia.

- Czego? 

- Wolnej woli,prawa do życia i do decydowania o własnym losie , nie możesz zmusić jej do miłości ani zabronić jej darzyć ją kogoś innego.  

- Jesteś większym głupcem niż myślałem, chcesz pozwolić jej decydować z kim chce być? Wiedząc, że nie wybierze ciebie? 

- W przeciwieństwie do ciebie chcę jej dobra, nawet jeśli to oznacza zostawienie jej tobie, ale zrobię to tylko wtedy gdy będę miał pewność,że to jej świadomy wybór. 

- Więc odejdź z jej życia i pozwól jej być szczęśliwa ze mną! 

-Eh.. zrobiłby to bez wahania, jeśli miałbym pewność, że faktycznie będzie szczęśliwa, a wiem, że nie będzie. Aktualnie nie wie wielu rzeczy, by móc spojrzeć na sprawę w pełni przejrzyście i oczywiście muszę ją chronić. Więc wybaczcie bracie ale opuszcza cię na razie, ale obiecuję że jeszcze że zobaczymy... 

~~~~~~~~~~~
Rozdział dodaje dzień wcześniej.
Miłej niedzieli😘

Mój Anioł✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz