Rozdział 26

1.5K 95 8
                                    

Ujrzałam Damnuma. Wyglądał jak grecki bóg lub Boski mśćiciel, który ma wydać sąd nad przeklętymi duszami. Jego włosy falowały własnym życiem tylko,że teraz lśniły na srebrno. Jego oczy były pełne nienawiści, a w dłoni trzymał miecz,który mocno różnił się od tego Sama. Wyglądał jak zrobiony z obsydianu, ale przechodziły przez niego czerwone iskry, jakby go oplatała sieć żył, a cały miecz zdawał się pulsować.

Damnum utkwił spojrzenie w stworze. Nie musiałam czytać w myślach, żeby wiedzieć o czym teraz myśli.

- Nakazuje ci ją puścić. - powiedział władczym tonem.

Na co stworzenie wystrzeżyło kły, syknęło i zacieśniło uścisk. Jęknełam.

- Nie masz prawa mi rozkazywać.- wysyczał z jadem- Ty zdrajco- wręcz wypluł z obrzydzeniem ostanie słowa.

- Ostrzegam cie psie piekielny.- powiedział Damnum.

- Sługa władcy podziemi nie zleknie się byle robaka. - pomimo jego słów czułam jak drży  mu ręka. To dobry znak.

- Robakiem mnie zwiesz lecz sam niższemu określeniu odpowiadasz. - odpowiedział mu sykiem. - Wypuść te dziewczę dobrze ci radze. Trzeci raz tego nie powtórzę.

Potwór na znak protestu mocniej wbił się szponami, jedyne co mogłam to krzyczeć z bólu. Dla Damnuma to była ostateczna odpowiedź. Nie zdążyłam zarejestrować jego ruchów. Jedyne co do mnie dotarło to potworny kakofoniczny wrzask. Spojrzałam na bestie tam gdzie znajdowała się dłoń ze szponami był teraz kikut z lejącą krwią.

- Ty psi synu, ty ludzka poczwaro- wyzywał go.- Zgnijesz u stóp pana mego, będziesz go błagał! Będziesz go błagał słuchając jej wrzasków!

Nim zdążyłam mruknąć została po nim tylko plama krwi.

Damnum spokojnie włożył miecz do pochwy. Podszedł do mnie i delikatnie dotknął mojej kostki. Jękłam z bólu, najmniejszy dotyk sprawiał mi cierpienie. Damnum spojrzał na mnie  z czułością.

- Wybacz mi.- powiedział z żalem. - Czy mogę wziąść cie na ręce ? Wtedy szybciej będziesz w domu i zajmę się twoją nogą.

- Dobrze możesz.

Białowłosy włożył mi rękę pod kolana starając się oszczędzić moją nogę, drugą przytrzymywał mi plecy. Oparłam się głową o jego pierś. Było  przyjemnie. Od Damnuma biło kojące ciepło.

- Czemu prosiłeś mnie o wybaczenie?- zapytałam zmęczona.

- Oh, głuptasie. To oczywiste. Nie dałem rady cie upilnować.

- Po pierwsze nie jestem głuptasem. Po drugie lepiej późno niż wcale.-po tych słowach wtuliłam się mocniej.

- Skoro tak twierdzisz-nie wydał się przekonany.

- Jak noga?

- Emm... To dziwne, ale właściwie nie czuje żadnego bólu. - zamilkłam na chwilę . - Damnum czy zabierasz moje cierpienie?

- Taka moja praca skarbie. -powiedział  spokojnie.

- Dziękuję Damnum, za wszystko.

Po tych słowach szliśmy w ciszy przez las.

Mój Anioł✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz