Rozdział 20

1.7K 102 7
                                    

- Hm.. no dobrze.- powiedziałam niepewnie .

- Więc powiedz mi moja miła co o mnie wiesz ? - powiedział zaciekawiony.

- No to tak jesteś bratem Sama.- przewrócił oczami.

- Oczywiście, najbardziej istotne rzeczy na początek.- spojrzałam na niego zabójczym spojrzeniem numer jeden.- Dobrze kontynuuj.

- Masz na imię Damnum.- wymyślałam cokolwiek byle by było, bo tak naprawdę nie wiedziałam o nim wielu rzeczy i było mi trochę wstyd.- Jesteś upadłym aniołem i nie dogadujesz się z bratem.

- I to czyni mnie złym? - zapytał pochylając się w moją stronę oczekując odpowiedzi.

- Oczywiście, że nie!- od razu zaprzeczyłam.- Damnum się roześmiał

- Kobieto czy wiesz co oznacza być upadłym? Wyklętym?

- Tak, ale...- przerwał mi, w jego głosie było czuć rozbawienie.

- Nie ma ale, skoro wiesz co zrobiłem to czemu wątpisz? Jak możesz myśleć o mnie inaczej niż o pomiocie z najczarniejszej czeluści?

- Może dlatego, że nie wyglądasz jak uosobienie zła?

- Jak to nie? Zastanów się przez chwilę. Chyba nie oczekiwałaś czarnego stworzenia z rogami? - zawstydziłam się.- Oj dziewczę niewinne, tak wiele niebezpieczeństw czeka na twoją naiwną dusze. - przybliżył się trochę.- Zło tak właśnie działa skarbie, zakrada się w pięknej i czystej postaci by na koniec pokazać całą swoją zgliniznę. Musisz nauczyć się dostrzegać to, bo inaczej będzie z tobą krucho.

- Powiedz mi więc co w tobie jest takiego złego?

- Jak to co? Ty chyba naprawdę nie wierzysz w potencjał mojej ciemnej strony.

- Bo wydaje mi się, że tak naprawdę żadnej nie masz.

- Wyrzekłem się Boga, a ty dalej upierasz się, że nie jestem zły.- rozmowa przybierała powoli wymiar kłótni.

- Znam wiele ateistów, którzy są wspaniałymi ludźmi.- znowu się roześmiał.- Przestań się śmiać Damnum!

- Jesteś tak zamroczona i ogłupiona swoim poglądem na swat, że zostało mi tylko się śmiać.

- Oh, jak śmiesz!- byłam na granicy wybuchu, nie przeszkadzało mi nawet to, że rodzice mogą mnie usłyszeć.

- Wybacz, ale sam fakt, że zwątpili w Boga nie znaczy, że wątpia w jego prawo. Nigdy nie utracili z nim więzi bo postępują godnie i dobrze a o to chodzi w naszej religii , by stawać się lepszym i dzielić się tym ile można, próbować z całych sił sprzeciwiać się złu nawet temu najmniejszemu. Ja musiałem wygnać z serca wszystko co dobre i upaść tam gdzie czekało mnie tylko zniszczenie i zło, zło najgorsze i najbardziej, obłudne, niczym nie ujarzmione.- na chwilę zamilkłam.

- Nie wierze, że zrobiłeś to bez powodu. Musiało coś za tym stać.- tym razem to ja się zbliżyłam, zrobiłam to nieświadomie by utrwalić moją pozycję.

- To uwierz księżniczko.- on również stawiał mi nieme wyzwanie, chciał mimo wszystko przekonać mnie do swojej racji.

- Oh, błagam cię przecież ciągle widzę twój ból, katujesz się przypominając na każdym kroku jaki to jesteś. To strasznie założone.

- Błagam wybacz mi to co teraz zrobię.

W jednej chwili objął moja twarz dłońmi, w drugiej poczułam jego usta na moich a w trzeciej już go nie było...

~~~~~~~~

Kolejny rozdział =10 ☆

Mój Anioł✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz