36.

2.5K 113 25
                                    

Z moich ust mógł wyrwać się jedynie krzyk. Krzyk gorzkiej rozpaczy. Moje serce właśnie pękło na pół, a jedna z tych połówek umarła wraz z Damnumem.

- Boże czemu na to pozwoliłeś?!. - krzyczę domagając się odpowiedzi. -To był twój syn! Wierny sługa! - krzyczę czując coraz większy gniew. - W imię dobra był gotowy poświęcić życie i to zrobił, a ty mu na to pozwoliłeś! Dlaczego?! Dlaczego pozwalasz na tą niesprawiedliwość?! Czemu mi go odebrałeś ?! Dlaczego to nie mnie poświęciłeś ?!- wykrzykiwałam pytania oczekują odpowiedzi. - Odpowiedz mi !!!!

Łzy przysłaniały mi obraz, ale zauważyłam drobne zmiany na niebie. Mrok ustępował światłu. Istota z piekieł zaczęła okropnie wrzeszczeć jakby światło ją paliło. Na jej twarzy pojawiły się bąble, a wkrótce ogarnęły całe ciało. Potwór płonął na moich oczach. W końcu został tylko popiół. Wokół mnie panowała dziwna aura jakbym nie była sama,ale to było przyjemne uczucie, takie samo jak spędzamy czas z najlepszym przyjacielem.  Powietrze mieniło się drobinkami złota, to był piękny widok. Mój wzrok znowu padł na martwe ciało,  łzy powróciły. Łkałam cicho. .

- Nie smuć się moje dziecko. - usłyszałam głos w głowie delikatny jak powiew powietrza. - Wszystko będzie dobrze.

- Jak ma być dobrze? Utraciłam go.

- Wiem to bardzo bolesne. Był tak dobrym człowiekiem....

- Kim jesteś?- zapytałam

- Dobrze wiesz kim. -odpowiedział głos.

- Więc czemu mi go odebrałeś?

-Nie zrobiłem przecież tego.

- Ale go też nie obroniłeś. Dlaczego?

- Nie mogę wszystkich ochronić. Przykro mi Elenor.

- Ale to ty jesteś tym co życie zabiera, ale również tym co daje.

- Kochasz go?

- Tak. - odpowiedziałam pewnie.

- Więc zajmij jego miejsce w moich zastępach. Umrzyj aby on mógł żyć.

Spojrzałam na niego. Wiedziałam, że moje życie bez niego nie było by prawdziwym życiem, tylko szarą egzystencją.

- Dobrze. Zrobię to.

- W porządku. - byłam gotowa poczuć gorzki smak śmierci.

- Niechaj błogosławieni będą ci, którzy imię moje wyznają. Którzy czynem i słowem chwałę moją głoszą. Gdyż powstaną oni z martwych na me słowo by w niebie dalej toczyć swój żywot. A teraz ty powstań Damnumie, lecz nie w niebie a na ziemi. Na mój rozkaz otwórz swe oczy, płuca napełnij powietrzem a serce uczyń pełne miłości jak zawsze.- stało się jak powiedział. Damnum otworzył oczy. Moje ciało ogarnęła fala euforii.

- Dziękuję Ci Panie. - powiedziałam niewiedząc jak okazać wdzięczność.

- Błogosławię wam na długie lata, żyć będziecie w miłości i szczęściu aż do końca waszych dni. I nie rozłączy was żadne zło. Samuelu wracamy do domu.

- Tak jest panie. Żegnaj Elenor, ma ukochana....- wzbił się wysoko w chmury i znikł w blasku światła.

- Elenor? - zapytał słabo Damnum.

- Tak miłości ma?

- Czy to wszystko prawda? Czy już będzie dobrze?

- Mam nadzieję...

Koniec

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję wszystkim za przeczytanie całego opowiadania😘😘😘😘😘

Mój Anioł✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz