Wstałam. Od razu słońce raziło mnie w oczy. Tak to jest, gdy nie zasuniesz rolet na noc. Wczoraj byłam tak zmęczona,że nawet o tym nie myślałam. Cały poniedziałek mnie dobił.Usłyszałam cichą melodyjkę. Telefon, no gdzie on jest. Zwaliłam pościeli i nic. A melodyjka nadal gra. Sprawdziłam w kieszeni spodenek ze wczoraj. Jest. Na ekranie było zdjęcie mamy. Od razu odebrałam.
-Tak mamuś?
-Kochanie czemu nie było cie wczoraj w szkole?- zapytała zatroskana.
-Źle się czułam, chyba rozbiera mnie grypa.- skłamałam. Rzadko opuszczam lekcje, więc kilka dni nie zaszkodzi.
-Wszystko w porządku?
- Tak , tylko źle się czuje. Nic wielkiego.
-Oh, to dzisiaj też zostań w domu. A jak ci nie przejdzie to w tym tygodniu nie musisz iść, tylko żebyś wyzdrowiała.
- Dobrze. Pa mamuś kocham cię.
-Do widzenia córeczko.
Czyli mogę zrobić sobie wolne. Wiem, że to źle okłamywać mamę, ale wole nie widzieć jakie będą chodzić ploty po wczorajszych wydarzeniach. I obawiam się konfrontacji Conorem. W szkole nie będzie Sama i kto mnie wtedy ochroni. Na pomoc Becky nie mam co liczyć ostatnio nie wykazuje się jako przyjaciółka. O ile jeszcze mogę ją tak nazywać. Wcześniej też była samolubna, ale teraz to już przesada.
Zeszłam na dół starając się nie obudzić Sama, który spał w pokoju mojego brata. Muszę przyznać,że bardzo urósł w moich oczach po wczorajszej akcji. Nie musiał się wtrącać ale jednak to zrobił. No dobra koniec obijania, robię śniadanie.
Zajrzałam do lodówki. Hm.. Może jajecznica. Tak, będzie ok. Wzięłam jajka i resztę potrzebnych składników.Robienie jej nie zeszło mi długo, chwila i jedzenie było gotowe. Jak na komendę właśnie przyszedł do kuchni brunet.
- Hej- położyłam przed nim talerz.
-Cześć.- od razu wziął się za jedzenie.
Poszłam za jego przykładem i też pochłaniałam moją porcję.Po zjedzeniu szybko pozmywałam. No dobra czas się ogarnąć. Poinformowałam Sama, że idę się kąpać.
Rozluźniłam się pod strumieniem gorącej wody. Trochę ciepła i dzień staję się piękniejszy. Gdy opuściłam kabinę przywitało mnie chłodne powietrze. Dziwne, przecież nie było tak zimno jak wchodziłam. Może po prostu mam takie wrażenie i tyle. W końcu przeszłam z ciepłego w chłodniejsze miejsce.
Podeszłam do lustra i zaczęłam wycierać mokre włosy. Cholera chyba naprawdę będę chora bo coraz mi zimniej. Skończyłam tą czynność. I w szybkim tempie rozczesywałam te poplątane kudły, cokolwiek tylko by szybciej się ubrać. O mało nie upuściłam szczotki gdy zauważyłam na lustrze szron. No nie klima się psuje.
Zbliżyłam się do zwierciadła i przejechałam delikatnie palcem po zamarzniętej powierzchni. Cholera co się dzieje?Miałam już cofnąć rękę gdy zastała pochwycona przez czarne pazury. Wrzasnęłam. Starałam się wyrwać dłoń. Na marne. Coś ciągnęło mnie do siebie. Mocniej i mocniej. Lecz ja nie dawałam za wygraną. Krzyczałam w panice i zapierałam się jak nie mogłam. Pazury przebiły moją skórę gdy mocniej ją szarpnęłam. Nie wiem co się dzieje. W mojej głowie została tyko panika.
Słyszałam uderzenia, ale skąd nie jestem w stanie powiedzieć. Mój krzyk zagłuszał wszystkie dźwięki. Krzyk strachu i bólu. Ręcznik już dawno mi opadł na ziemię niczym nie podtrzymywany. Nie interesowała mnie w tym momencie moja nagość. Całą moją uwagę zajmował upiór, próbujący mnie pochłonąć w głębie mojego lustra.
Nie wiem co się dokładnie stało usłyszałam huk, świst i wrzask. Ten ostatni formował się w mojej głowie w słowa: I tak cie znajdzie. Będziesz jego ludzki pomiocie. Syk dźwięczał mi w uszach. Moja ręka była wolna. A lustro pęknięte. Zimno odeszło, w pomieszczeniu panowała znowu normalna temperatura.
Spojrzałam na lewo. Stał tam Sam jego oczy znów błyszczały nienaturalnie niebieskim blaskiem. W ręce trzymał miecz. Nie wyglądał jak te metalowe blaszki pokazywane w telewizji. Był złoty i świecił własnym blaskiem jakby miał duszę. Patrzyłam na niego jak zaczarowana.
Ocknęły mnie dopiero ręce Sama nakładające na mnie ręcznik. Zatamował krwawienie z moich przedramion. Ubrał w jakąś dużą koszulkę, która wszystko zakrywała. A ja nadal stałam i trzęsłam się ze strachu. Co to do jasnej cholery było, no co ?
Brunet powiódł mnie do sypialni i położył na łóżku. A ja nadal nie wyrywałam się z otumanienia strachem. Ułożył się koło mnie. Starając się mnie uspokoić, lecz żadna z tych prób mu się nie powiodła. W końcu przestał mówić i po prostu mnie przytuli. Zatopiłam się w jego ramionach pragnąc choć na chwilę poczuć się bezpieczna,jeśli w ogóle kiedykolwiek będę czuła się bezpieczna.
CZYTASZ
Mój Anioł✓
FantasyWitaj w świecie gdzie anioły potrafią toczyć walki o swoją sympatię. W świecie gdzie przeszłość pożera przyszłość. W świecie gdzie ludzie są zależni od niebiańskich istot. Witaj w świecie Elenor. #37 W FANTASY 20.01.2018 ❤ #21 W FANTASY 21.01.20...