/3/ Krzyk

2.1K 108 5
                                    

Mijał kolejny dzień w obozie Grupy B podążającej do Prawego Ramienia. Po odbiciu Minho, Thomas, Newt, oraz kilku byłych streferów siedziało otulonych ciepłymi kocami przy ognisku. Było zimno. Noc coraz szybciej się zbliżała, a gromada przyjaciół wspólnie wspominali dobre czasy w strefie.
-Pamiętasz Newt, jak kiedyś zamiast kopnąć wiaderko ruciłeś butem w Gally'ego? -przypomniał sobie Minho
-Żartujesz?! Nadal pamiętam jego rozciętą brew. - Zaśmiał się blondyn po czym dodał - Albo jak Chuck go wyrolował w łazience?
-Śmierdzielu to był klasyk - Urwał nagle Minho, bo Thomas westchnął:
-Tęsknie za Chuckiem - westchnął cicho, szukając czegoś w kieszeni.
Chłopak wyciągnął ze swojej bluzy drewnianą, niewielką figurkę. - Miałem to dać jego rodzicom. Ich nie ma, obiecałem ich znaleźć, a ja nawet nie wiem czy żyją.
-Skąd wiesz? -zaczął wspierać Thomasa Newt. Może są oni już w Prawej Ręce i mają się dobrze?
-Uwierz mi, chciałbym - Krótko podsumował Thomas.
-Będę się z ciebie śmiać jak to wszystko się dobrze skończy - Smrodasie - Minho cały czas był w znakomitym nastroju, mimo powagi sytuacji. - Będę się śmiał jak z Gally'ego kiedy Chuck...
-Już mówiłeś ŚMIERDZIELU - podkreślił Newt.

W tym momencie wszyscy trzej zaczęli się śmiać.

Miłą chwilę przerwał jednak nakaz Brendy:
-Idziemy spać, robi się coraz ciemniej i zimnej. Dobranoc wszystkim. Dobranoc
-Już Brenda- odparł Thomas w szampańskim nastroju
Kilka minut po nakazie wydanym przez dziewczynę przyjaciele wygodnie ułożyli się wokół wygasłego ogniska i zasypiali. Noc była wyjątkowo mroźna. Wiatr regularnie podgwizdywał bohaterom uniemożliwiając spokojny, cichy sen.

Nagle w szumie wiatru udało się usłyszeć głośny krzyk, jakby wołający o pomoc. Trójka przyjaciół nagle oprzytomniała. Thomas, Newt i Minho prawie równocześnie powiedzieli sami do siebie:
-Co to było?

Newt spuścił głowę, podrapał się w podbródek, jakby w celu wymyślenia skąd pochodził tajemniczy odgłos.
-Może ktoś tam żyje - wymyślił chłopak.
-Tak, chyba poparzeńcy - odparł z lekceważeniem lekko unosząc głos Minho.
-Nie wiadomo kto to mógł być. Równie dobrze mógł to być jakiś strefer zbiegły z DRESZCZu. -Trafnie zauważył blondyn.
Na te słowa Minho zdawał się nic nie odpowiedzieć. W tle było słychać tylko gwizdanie i szum wiatru. Tę niezręczną ciszę przerwał Thomas
-Możliwe że to mógłby być zbiegły strefer , ale nie mamy pewności. Skoro ten człowiek przebył tyle to bez problemu dotrze do naszego obozu.
Newt spuścił głowę. Według niego wartoby było sprawdzić co wydało ów tajemniczy krzyk. Bardzo chciał pomóc postaci, która wydała ten krzyk. Jednak Thomas miał rację. Nie wiadomo czy był to zdrowy człowiek. Przez kilka dobrych minut głowił się jak mógłby sprawdzić jaka istota wydała ten głos. Nie miał jednak na to wpływu. Chłopak w głębi duszy bał się poparzeńców i tylko wtedy, kiedy stałby się jednym z nich to mógłby do nich iść.

Minho widząc zakłopotanie i niepokój w oczach Newta krótko powiedział:
-Thomas ma rację, teraz idźmy spać.

^^^^^^
Dziś nie było za dużej rewelacji. Sama jestem zawiedziona tym rozdziałem, ale nie martwcie się - następne rozdziały będą mega ciekawe. Miłego czytania. Koniecznie zostańcie na dłużej :)

The Maze Runner: NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz