Auta ruszyły z miejsca postoju. Jako pierwsze jechało auto Brendy, drugie Jorge'a a trzecie Clarie. Po postoju wszyscy wydawali się przybici. Jak mogło dojść do tak wielkiego nieporozumienia? Jak można było dopuścić aby Poparzeniec żył wśród nadziei na lek na pożogę?
Nikt nie wiedział co stało się z Leną. Nagle zniknęła. Trochę trudno było to sobie wyobrazić, ale nikt po tym wydarzeniu jej nie widział.
Neu jechała razem z Clarie i Newtem. Była radosna, przez swój nastrój prawie nie czuła bólu, który był spowodowany obdartym fragmentem łydki.
Gorzej było z Newtem. Mimo tego, że chłopak był przytomny sprawiał wrażenie nieobecnego. Majaczył, gadał bzdury. Co kilka minut pytał czy Neu jest obok niego, pytał o Thomasa i Minho. Clarie powiedziała, że po kilku dniach przestanie być nieobecny i znów powróci do normalnego funkcjonowania.-Ten to ma dopiero szczęście - zaczął narzekać Minho, kiedy wszyscy zatrzymali się na postój noclegowy. - Ledwie wybudził się ze śpiączki, a już jest prawie nieprzytomny.
-Clarie powiedziała że się z tego wyleczy - odpowiedziała Neu podając kubek z herbatą Azjacie.
-Mam nadzieję młoda, trochę mi go brakuje.
-Od kiedy jesteś taki kontaktowy, że ci kogoś brakuje? - Wtrąciła się Sonya
-Widzisz moja droga, gdybyś musiała siedzieć razem z tym sztamakiem w labiryncie ponad dwa lata, również byłabyś do niego przywiązana.
-Swoją drogą, gdzie Thomas? - zapytała Son
-Jest z Clarie, Brendą i Harriet u Newta, opiekują się nim - odpowiedziała nowa.
-Jak to się właściwie stało Neu? - zapytał Minho.
-Sama nie wiem... To działo się szybko. Rozmawialiśmy, a nagle ta wariatka rzuciła się na mnie. Newt mi pomógł, a ja mu.
-Wolę nie zgłębiać dalszego ciągu wydarzeń, lepiej żeby Newt wyzdrowiał i tyle - odparł Minho.
Do przyjaciół przybiegł Thomas.
-Rozmawiałem przed chwilą z Brendą i Clarie. Dziś nocujemy tutaj.
-A jaki warunek? -podniósł brew Azjata
-Potrzebują trzech strażników - ochotników
-Niech zgadnę -Urwał Minho -No i pewnie ty z racji tego że jesteś zbawcą na tym pustelnym świecie chcesz, żebyśmy pilnowali obozu razem z tobą?
-Tak w skrócie - odpowiedział ironicznie Thom.
-Chyba upadłeś na głowę -odburknął
-No weź, nie chcesz spędzić nocy ze swoimi przyjaciółmi? - wstała i poprawiła ubranie Neu.
-Po pierwsze ledwie się znamy, ale skoro tak bardzo chcesz, możemy być przyjaciółkami -powiedział Minho - będziemy chodzić na zakupy, latać za chłopakami, malować paznokcie i czesać sobie warkoczyki - żartował
-No to jesteśmy umówione, ale jeszcze trzeba pokonać to cholerstwo - pochwyciła żart Neu.
-No to jak Minho - zaczął Thomas - pilnujesz z nami obozu?
-Zgoda, ale pod warunkiem że wszyscy będziemy go pilnować.
-No to jesteśmy umówieni, a ja lecę powiedzieć o tym Brendzie. - odparł Thomas i natychmiast ruszył w kierunku dziewczyny.Była około 3 nad ranem. Wszyscy obozowicze spali. Wszyscy poza grupą znajomych rzecz jasna. Minho, Thomas, Harriet, Sonya i Neu siedzieli przy ognisku pilnując porządku. Co kilka minut wybierano osobę która musi przejść się wokół obozu dopilnować porządku. Grupa robiła to według skomplikowanego obrzędu.
-Ma-ry-na-rzyk - krzyczeli prawie na cały obóz
Tym razem padła kolej na Sony'e
-Sorki Sonya, ale czeka cię rejs w nieznane -wymachiwał rękoma Minho
-Tiaa.. Dzięki bohaterze -zaśmiała się, po czym wzięła mały plecak i latarkę. -Żegnajcie drodzy przyjaciele -Machała energicznie, po czym zniknęła w mroku nocy.
Koledzy czekali w kręgu i czekali aż Sonya okrąży obóz i powróci do reszty.
-Jak myślicie -zaczął Thomas - co ona tam robi?
-Może z kimś rozmawia? -zastanawiała się Neu.
-Albo ma bliski kontakt z Poparzeńcem? -zaniepokoiła się Harriet
-Gdyby owy miała, Minho już byłby jedną wielką kluską płaczu -zaśmiał się Thomas
-Ach, dajcie spokój -zdenerwowany Minho odłączył się od reszty, złapał za latarkę Thomasa i poszedł szukać dziewczyny.
Nie minęła nawet minuta od odejścia chłopaka, a przyjaciele usłyszeli przerażający wrzask.
-Sonya... -mrukneła Harriet
-Trzeba szybko do nich biec! -rozkazał Thomas po czym złapał swój plecak i pobiegł w stronę wydającego się hałasu.
Za nim pobiegła Harriet. Neu złapała za drobny plecak i wzięła metalowy pręt, który miała jeszcze po incydencie z Leną i podążyła w ślad za przyjaciółmi.
Gdy trójka dotarła na miejsce zauważyli niezłą grupkę poparzeńców próbujących przedostać się do obozu.
Thom wbiegł szybko do namiotu, w którym spali Clarie, Brenda, Jorge i Newt. Szybko obudził Jorge'a.
-Klumpie, nie ma czasu. Weź wszystkich z obozu i pakujcie się do auta, nie ma czasu, rozumiesz?
-Spokojnie muchachò, co się dzieje?
-Uciekajcie i koniec -Powiedział wyraźnie Thomas, a oczy Jorge'a zrobiły się ogromne.Gdy Thomas wrócił do przyjaciół, ci przyłączyli się do Sony'i i Minho, którzy od początku walczyli z chorymi. Minho w ręku miał wiatrówkę, a Sonya najzwyklejsze dwa pistolety.
Harriet wzięła ze stołu karabin i strzelała do intruzów z bezpiecznej odległości, Neu walczyła prętem, obsługując go niczym miecz. Thomas nie wiedział czym ma bronić reszty znajomych. Chaotycznie rozglądał się po najbliższym terenie obozu, szukając czegoś, co mogłoby wydawać się potencjalnie niebezpieczne. Padło na łopatę. Thomas chwycił ją i ruszył na bandę poparzeńców liczącą około setki osób i sprawnie z nimi walczył. Co chwila obracał się, aby sprawdzić czy Jorge przeprowadzał ewakuację. Wszyscy kierowali się w stronę aut.
Ostatnie do auta biegły Brenda i Clarie. Dziewczyny biegały, trzymając w rękach lekarstwa i wszystko, co mogłoby przydać się wędrowcom. W końcu dostrzegł Jorge'a i Joffrey'a niosącego na noszach Newta. Wokół panował chaos. Do Thomasa podbiegł Jorge i rzucił czymś w stronę zarażonych. Po chwili coś powaliło Thomasa na ziemię.****
Tak btw rozdziały będę publikowała raz na dwa tygodnie, ewentualnie jak będę się wyrabiać będą częściej ;)
Co sądzicie o dzisiejszym rozdziale?
![](https://img.wattpad.com/cover/58680940-288-k733119.jpg)
CZYTASZ
The Maze Runner: Newt
FanfictionDziewięcioro nastolatków. Wszyscy tak samo zdesperowani, aby świat w którym żyją powrócił spowrotem do normy. Przed nimi rozpoczyna się najtrudniejsza część gry, jaką sprowadziła na nich organizacja "DRESZCZ". Jest to moja własna kontynuacja książki...