Chatpter 16

1.4K 127 0
                                    

Rozdział jest nie sprawdzony.

Biegłam.
Biegłam boso przez ulicę mojego miasta.
Z prędkością światła przemierzałam kolejne dzielnice. Moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w nierównym rytmie. Obraz przed moimi oczami był zamazany, a to wszystko za sprawą łez wypływających z moich oczu. Jedyne co było mi dane zobaczyć to niewyraźny blask ulicznych latarni. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak długo biegłam, dopóki moje nogi nie zdawały się płonąć żywym ogniem. Walczyłam o każdy kolejny oddech. Łapczywie nabierałam powietrza do płuc, jakby to miało złagodzić ból fizyczny, zarówno, jak i ten psychiczny. Znalazłam się na ulicy w środku nocy tylko przez cholerny rozkaz.
Chcieli mnie zabić
A wszystko przez to, że godzinę temu zerwałam się łóżka z powodu sennego koszmaru i zechciało mi się najzwyczajniej w świecie pić. Z postanowieniem wypicia szklanki wody zeszłam na dół do kuchni w domu Harrisonów, gdzie kilka godzin temu dostałam propozycje zatrzymania się na parę dni. Oczywiście było to po tym, jak powiedziałam im, że są potworami.

Z początku byłam negatywnie nastawiona, ale dotarło do mnie, że ja właściwie nie mam gdzie nocować. Nawet mój dom, jak się dowiedziałam ostatnio, został wystawiony na sprzedaż, a ja nie miałam żadnych środków, by go odzyskać. Gdyby nie telefon od agencji nieruchomości musiałabym opuścić budynek w towarzystwie policjantów. Cóż nie byłoby aż tak źle, gdyby nie to, że Ostatnie pieniądze wydałam w barze.

Już gorzej być nie może.

Wracając, w momencie, kiedy miałam sięgać po szklankę, z kredensu wypadł list, a właściwie to komunikat zawierający jedno zdanie, a mianowicie było tam napisane „Zabij ją". Z początku byłam przerażona, ale kiedy usłyszałam kroki na schodach,spanikowałam i wybiegłam tylnym drzwiami. Nie byłam głupia i potrafiłam dodać do siebie dwa do dwóch. Wiedziałam, że chodziło o mnie, więc najzwyczajniej w świecie uciekłam. I tak oto przemierzałam ulice jedynie w piżamie składającej się ze spodni dresowych i białej koszulki na ramiączkach. Po opuszczeniu ciepłego domu przez cały czas pocierałam swoje ramiona, chcąc się ogrzać, a kiedy zobaczyłam zapalne światło w kuchni — a prawdopodobnie kartka została na wierzchu, świadomość, że domyślili się, że uciekłam sprawiła, że zapomniałam o czymś takim jak zimno.
Uciekam kolejny raz
Miałam nadzieję, że robię to po raz ostatni. Jak mówią do trzech razy sztuka. Miałam świadomość, że jeśli mnie odnajdą,będzie po mnie. To była sprawa życia i śmierci.

I właśnie to miałam zamiar powiedzieć Haydenowi jako wytłumaczenie wtargnięcia w środku nocy. Wiedziałam, że postępuje głupio, że po takich przeżyciach nie powinnam nikomu ufać.
Zwłaszcza facetom.
Raczej mądrzej byłoby opuścić miasto. Pierwszym lotem do...gdziekolwiek.
Pokręciłam głową na myśl, że przecież nie mam pieniędzy, a gdybym dostała nawet posadę kelnerki w jednej z okolicznych restauracji, na bilet odkładałabym przynajmniej parę tygodni.

Pogrążona we wysłanych myślach przemierzałam kolejne ulice, byłam zmęczona do tego stopnia, że z wielką chęcią położyłabym się na asfalcie. Chwilę mi zajęło, zanim przekonałam samą siebie, że nie jest to najlepszy pomysł.
Pozwoliłam sobie na zwolnienie tempa, bo z jednej strony nie wiedziałam już potrzeby, żeby biec, a z drugiej nie miałam na to siły.

Czułam się okropnie i to nie tylko dlatego, że zostałam zdradzona przez jedyne osoby, jakie mi pozostały. I choć nie chciałam nawet uznać Rileygo za kogoś innego niż mojego prześladowcę, czy mi się to podobało, czy też nie, uratował mi życie.
Oczywiście przed tym, jak chciał mi je odebrać.

A Dave...był po prostu inny niż wszyscy chłopcy, których spotkałam. Oczywiście nigdy nie spotkałam tego rodzaju rodzeństwa.

Ale mimo wszystko brunet był dla mnie ważny i pomimo to, że zdałam sobie z tego sprawę,dopiero kilka dni temu liczyłam na to, że jestem dla niego warta choć tyle, że nie będzie planować mojej śmierci cichaczem.
Przy nim czułam się inaczej. Wzbudzał we mnie coś, czego nie czułam od rozstania z Joshem.

Nawet nie chcę wracać do tego związku...

Byliśmy parą przez parę miesięcy, ale on był dla mnie zbyt idealny.
Zaplanował naszą przyszłość już w siódmej klasie, gdzie siebie widział jako pracownika kancelarii prawniczej ojca, podczas kiedy ja miałabym siedzieć w domu i wychowywać nasze dzieci. Przy nim czułam się gorsza. Kiedy on zapraszał mnie do teatru, ja wolałam zostać w domu i oglądać horrory z miską popcornu siedząc w szlafroku i jak to mam w zwyczaju, krzyczeć na całe gardło „nie wchodź tam”.
Nie wiem, czy bardziej zaskakujące jest to, że rzuciłam takiego chłopaka przez sms, czy to, że wspominałam o tym akurat w momencie mojej wielkiej ucieczki. Może wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że przede mną zmaterializował się Hayden.
Oby to był dobry pomysł.

DNA Virus (rewritten)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz