Chapter 18

1.2K 104 5
                                        

-Nie ma mowy. Już i tak ryzykujesz, a ja w życiu się na to nie zgodzę. Pomyślałeś, co będzie jak nas znajdą?

-Lepsze to niż przebywanie w mieście, gdzie w każdej chwili będą mogli do nas dotrzeć- zaczął mi tłumaczyć, jakbym była małym dzieckiem, co nie powiem, trochę mnie uraziło. Denerwował mnie jego spokojny ton, bo za cholerę nie mogłam zrozumieć,jak można być tak nieczułym. Może to trochę przesada, ale do cholery byłam przetrzymywana przez psychopatę, o którym wciąż nic nie wiem. Podano mi...coś a na dodatek próbowano zabić.

Jakieś trzy razy, ale to szczegół.

A najlepsze w tym wszystkim jest to, że wciąż nie wiem, jak wplatałam się w to gówno.
Choć w tej chwili ucieczka z miasta i dziwne zachowanie chłopaka nie powinny mi robić różnicy.

Pokręciłam głową,jakby miałoby mi to pomoc w ogarnięciu wszystkich mądrości tego świata.
Wciąż próbowałam przypomnieć sobie coś z miejsca, w którym mnie przetrzymywano, bo gdybym znalazła jakiś istotny szczegół, mogłabym tam wrócić, albo choćby spróbować dojść do tego, co się tam wydarzyło.

Nie ukrywałam, że chciałabym dotrzeć do porywacza (?), którego najwyraźniej byłam eksperymentem, no, chyba że jest po prostu szaleńcem, któremu zachciało się bawić w boga.

Od zawsze wpajano mi, że w świecie musi istnieć równowaga i wszechświat zawsze dąży do tego, aby ją utrzymać. Wcześniej nawet wydawało mi się to zabawne, bo w końcu wielkich „sprawiedliwości” doświadczamy na co dzień, a mimo to i tak jesteśmy wręcz zmuszeni godzić się ze swoim losem, nie zależnie od moralności.
Co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że religia jest dla ludzi bez rozumu...

Wciąż nie rozumiałam jednego i chyba poniekąd to było przyczyną, dla której nie mogłam po prostu uwierzyć w pierwotnego stwórcę, bo jeśli odpowiada się na zło dobrem, to czym odpowiadać na dobro ?

Najlepsze jest jednak to, że choć czasami bywałam złośliwa, to nigdy w życiu moja „karma” do mnie nie wróciła, przynajmniej do teraz.

-Camryn- do rzeczywistości sprowadził mnie głos Hayden'a
-Wytłumacz mi, co tu się dzieje- zażądałam. Mogłam dostrzec, jak jego twarz zmienia się diametralnie. Wiedziałam, że go zaskoczyłam i za to w myślach przybiłam sobie piątkę.
Punkt pierwszy.
Działaj z zaskoczenia, w końcu, jeśli nie zaplanuje co i ile ci powie. Powie więcej albo nie powie nic, a wtedy przynajmniej będziesz mieć postawy, żeby stwierdzić, że coś ukrywa.
Punkt drugi
Pamiętaj, że racja jest jak dupa, każdy ma swoją (*)
Punkt trzeci
Bądź nachalna, w końcu ulegnie. Wszyscy ulegają...

Wyczekiwałam, aż w końcu się odezwie. Nie dawał po sobie poznać żadnych oznak zdenerwowania, przykładowo nie patrzył w lewo (*) pokazując mi przy tym, że właśnie układa sobie kłamstwa, którymi zamierza mnie obsypać.
Po kolejnych chwilach milczenia nawet powoli zaczynałam godzić się z myślą, że chłopak stał się niemową.
-Jesteś wilkiem.
-To już słyszałam- odpowiedziałam niemal natychmiast. Już miałam trochę bardziej zacząć go naciskać, kiedy kontynuował
-Dowiesz się wszystkiego, kiedy będziemy tylko poza granicami tego miasta.
-Hayden, ale ja...nie mogę. Nie mogę ślepo wierzyć w to, co mówisz. Nie mogę codziennie narażać swojego życia i nie mogę już dłużej znieść myśli, że wszystko jest przede mną ukrywane.
- Ja niczego przed tobą nie ukrywam, tylko...odkładam to na trochę później
-Nazywaj to sobie, jak chcesz i tak na jedno wychodzi
-Posłuchaj mnie uważnie. Nie możemy tu zostać, z każdą chwilą oni są coraz bliżej, a jeśli nas znajdą, zabiją — I właśnie dlatego lepiej oszczędzić na czasie i powiedzieć mi wszystko od razu.
- Mogę ci jedynie powiedzieć, że nasze spotkanie w barze nie było przypadkowe.




Wiem, że ten rozdział jest okropny, ale próbowałam juz go poprawiać parę razy. I wciąż jest do niczego, ale no cóż chyba musze przez to przebrnąć.

(*) Piłsudzki
(*) według CSI jest to oznaką ze ktoś zmyśla, bo kiedy sobie coś przypominamy lub nad czymś intensywnie myślimy patrzymy w prawo. Kłamstwo lewo, prawda prawo.
Dzięki ci telewizjo !.

DNA Virus (rewritten)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz