Chapter 27

812 77 16
                                    

Znacie stwierdzenie gorzej być nie może? Dla własnego bezpieczeństwa lepiej wyrzucić z pamięci ten ciąg zaledwie paru słów, bo zawsze, kiedy użyjemy je w praktyce los będzie chciał nam udowodnić, że wcale nie mamy racji tylko po to, abyśmy zapamiętali jedno:
Zawsze może być gorzej.

Patrząc na mój przykład: zostałam sierotą w wieku siedemnastu lat, być może nawet nie jestem człowiekiem, musiałam wyjechać z miasta, a na dodatek moje oczy zaczęły świecić.

Może to brzmieć jak ciekawy przypadek medyczny, w końcu naukowcy już dawno odkryli, że na tęczówce zapisany jest cały stan naszego zdrowia, narządów wewnętrznych i zewnętrznych oraz informacja o tym, jakimi chorobami jesteśmy dziedzicznie zagrożeni(*).
Ale wątpię by świecące, białe tęczówki tez mogły posłużyć do wystawienia diagnozy lekarskiej.
Albo jak w przypadku regeneracji organizmu. Są sposoby na to, żeby była ona u człowieka przyspieszona.
Powtarzam: u człowieka.

Szybkie gojenie się ran- dla mnie bomba, ale zamglone oczy- stanowczo, nie okej.
Przez kolejne minuty próbowałam wykombinować, dlaczego akurat teraz mi się to przytrafiło, bo jeśli to za sprawą zastrzyku, to przecież minęły tygodnie. Chociaż nawet tego nie mogłam być pewna, bo moje wyczucie czasu lekko kulało.

W tym celu postanowiłam wypytać o to mojego eksperta do spraw nadnaturalnych, który w tamtym momencie wydawał się kompletnie niezainteresowany moją osobą, jedynie swą uwagę poświęcał radiu w nadzieje na znalezienie jak to ujął „muzyki niebędącej żadnym rapsem czy pospem". Zdecydowanie mój towarzysz nie był obeznany, jeśli chodzi o gatunki muzyczne, a nawet gustu mu brakowało, o czym świadczył kawałek, który podśpiewywał pod nosem.
-Hayden co sprawia, że...- widząc, że nie jest zainteresowany rozmową, wyłączyłam radio, którego muzyka leciała w tle. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, z pewnością leżałabym martwa, ale mimo to, że wypalał mi samym wzrokiem dziurę w twarzy, ja postanowiłam ponowić pytanie.
-Hayden co sprawia, że wilkołaki...jak to powiedzieć - przerwałam na chwile, żeby dobrać odpowiednie słowa - kiedy ich ...moce wychodzą na wierzch?.
- Oh nuda, nie możesz zapytać lepiej czy pojedziemy coś zjeść? Wydaje mi się, że zaraz wyjedziemy z tego lasu.

Teraz to ja posłałam mu wrogie spojrzenie.
Przewrócił oczami zresztą kolejny raz w ciągu paru minut, po czym zdecydował się mówić.
- Jedno słowo: emocje. To one ukazują naszą naturę. A ty byłaś ostatnio zdenerwowana, wiec teraz masz.

Gdyby tylko wiedział, że
wcale nie chodziło o zdenerwowanie.

DAVE

-Możesz mi wyjaśnić, dlaczego podpaliłeś dom Camryn?!- zaatakowałem brata od razu po przekroczeniu progu naszego domu.
- A byłeś w piwnicy? Chyba mi nie powiesz, że tego nie widziałeś- zachowywał się, tak jakby wyświadczył jej przysługę.
-A co ona ma z tym wszystkim wspólnego?- zapytałem, próbując ukryć swoje zdenerwowanie, zaciskając pięści.
Riley podniósł pytająco brew, nie odrywając wzroku od moich rąk.

Skubany wie, że może oberwać

-Tego próbowałem się dowiedzieć.
- I?- moja irytacja nieustannie rosła, a fakt, że mój brat gra w jedna ze swoich gierek wcale tej sytuacji nie polepszał.
-Mam tylko to- odparł, po czym rzucił lekko nadpalonym zeszytem na stół. Niechętnie podszedłem do przedmiotu, zdając sobie sprawę, że właśnie zwiększam odległość pomiędzy mną a bratem, dokładnie tak jak zaplanował.

Po otwarciu zeszytu moją uwagę przykuła zniszczona kartka na, tyle że ogień strawił jej większą część jednak nie dostatecznie, bo nie były to tak duże zniszczenia, żebym nie mógł wczytać się w jej treść.

„Dzień 1

Obiekt 02 walczy mimo podanych środków nasennych. Trzeba znacznie zwiększyć dawkę".

DNA Virus (rewritten)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz