Chapter 26

714 74 14
                                    

Gdyby ktoś zapytał mnie o wszystkie błędy życiowe, jakie popełniłam, odparłabym, że każda decyzja, jaką podjęłam w swoim siedemnastoletnim życiu, była przemyślana. Do czasu aż moje życie zaczęło się sypać. Od tamtych wydarzeń popełniłam błąd za błędem, co doprowadziło do serii niefortunnych zdarzeń. Ja rozpętałam tę burzę. Decyzję, jakie podjęłam w ostatnich tygodniach, niewątpliwie można by było, rzucić na szalę, a wtedy waga na pewno uniosła się w dół, ukazując ich ciężar. Nie tylko przeważały błędy, ale też byłyby doskonałym podsumowaniem mojego życia.
Mówi się, że każdy człowiek ma wolną wolę, ja w tamtym momencie zdecydowanie wolałabym jej nie mieć.

______________

Wschód słońca. Pozostaliśmy w lesie do wschodu słońca. Łącznie spędziłam w nim parę godzin na opłakiwaniu rodziców, co nie powiem, przyniosło mi ulgę.
Z kolejną falą szlochu musiałam się wstrzymać aż do stwierdzenia, że jesteśmy na miejscu.

Hayden nie pytał o nic. Stwierdził, że podobnie jak u niego na moje zachowanie miał wpływ pełni księżyca i takiej wersji postanowiłam się trzymać. Nie wiem, dlaczego tak nagle moje bezgranicznie zaufanie względem niego runęło, zostawiając jedynie niepewność co do jego dobrych intencji.

Tajemnicze SMS-Y, które wciąż miałam w skrzynce, postanowiłam wykasować z pamięci telefonu, jak i swojej.
Przypomniałam sobie, po co w ogóle zgodziłam się na ten wyjazd, chciałam wieść życie, o którym zawsze marzyłam. Dlatego przydałoby się stwierdzenie, że stara Camryn umarła.

Camryn utonęła w jeziorze, nie mogąc znieść bólu, po stracie rodziców.

Była dobrą koleżanką, córką i co ważniejsze człowiekiem.

A na tym koniec. Camryn była słaba, zachowała się egoistyczne i tchórzliwie uciekając od problemów. Nie potrafiła się obronić nawet przed sobą. Dlatego jej uczucia wzięły górę i tylko wzmocniły te cechy.
_____

Odczułam pewnego rodzaju ulgę, godząc się z tym stwierdzeniem. Skoro cześć mnie umarła musiałam tylko zadbać, by nie okazało się, że była to ta dobra część.
Nie chciałamby pozostały we mnie same negatywne emocje.

Mówi się, że człowiek posiada cały wachlarz cech, a one wychodzą na wierzch w zależności od sytuacji.
Modliłam się, abym przez te wszystkie doznania nie zmieniały mnie na gorsze.
___________

Ja już nie chciałam cech charakteru i uczuć. Chciałam być ponad ludzką naturę i dlatego postanowiłam być obojętna. Nie ulegać emocjom i nie dać się zaszufladkować na podstawie cech i błędów życiowych, bo wtedy byłabym nikim.

______

A jeśli jak zapowiedział „W" przyjdzie do mnie, będę gotowa. Nie pozwolę, żeby strach odebrał mi władze nad ciałem i zdolność logicznego myślenia. Nie pozwolę by słabość, przyczyniła się do mojej klęski.

Wierzyłam, że na świecie istnieją dwa rodzaje ludzi: Słabi i Silni. I choć wiele osób uznaje się za członka obu kategorii na raz, ja byłam zdania, że się mylą: „człowiek ma predyspozycje albo do jednego losu, albo do drugiego". O sile drugiej grupy nie zawsze musi decydować masa mięśniowa, a o słabości grupy pierwszej jej brak.

A jeśli wierzyć słowom:
1) Haydena: byłam wilkołakiem
2) Riley'go: byłam wampirem (o czym powiadomił mnie stosunkowo nie dawno)
3) Dave' a: zdecydowanie nie człowiekiem
4) Adresata SMS-a: żadnym z powyższych.

Wiec chyba mogłam (na razie)
stwierdzić, że jako nie- człowieka takie predyspozycje mnie nie dotyczą.
Chyba w końcu znalazłam plus bycia istota nadnaturalną, tylko teraz nasuwało się pytanie, czy ja nią jestem?

Nowy plan:
Faza pierwsza: poznać odpowiedz na pytanie, czym ja jestem do jasnej cholery.

Faza druga: wymyślić fazę drugą.

Realizacją zadania najlepiej zająć się od razu, a w tym celu chciałam wykorzystać obecność jednego nadnaturalnego.
Zaraz po tym, jak stwierdził, że nie ma już na niego wpływu żadne z ciał niebieskich, postanowił zaufać swoim zdolnościom kierowcy i wyjechać w dalszą podróż.

Korzystając z tego, że przez te godziny zdążyłam się przespać na przednim siedzeniu i czułam się, jak nowo narodzona postanowiłam rozpocząć konwersacje (dam dam dammm)
-Hayden- celowo zatrzymałam swój słowotok, po użyciu jego imienia chcąc sprawdzić, czy aby na pewno będzie uważnym słuchaczem, ale widząc jego pytający wzrok, postanowiłam kontynuować wypowiedź
- Po czym ty tak właściwie stwierdziłeś, że jestem wilkołakiem?- chciałam, żeby to wyglądało jak niewinne pytanie z ust przyjaciela, natomiast zabrzmiało jakbym właśnie, zaczęła przesłuchanie i żeby uniknąć właśnie takiego porównywania, dodałam chichot na końcu zdania.

Teraz nie dojrz, że pomyśli, że wszczęłaś prywatne śledztwo, jak i że jesteś jakimś dziwakiem. Kto normalny chichocze z samego rana, tuż po przebudzeniu?. Wysil się trochę.

Chłopak tylko rzucił mi spojrzenie mówiące „musisz teraz ?", po czym wygiął wargi w typowym dla siebie uśmiechu.
- Wtedy w barze- był zmuszony przerwać w środku zdania, bo na drogę wkroczył jeleń. Zahamował gwałtownie, tak, że siła oddziaływająca na mnie zmusiła moje ciało do walnięcia głową w szybę samochódu.
- Cholera!- wydarłam się, spoglądając na lewą dłoń pokryta czerwoną cieczą. Byłam niemal pewna, że zostanie mi ślad do końca życia.
Świetnie, jakby zniszczona psychika to było za mało.
- Czy ty stłukłaś szybę?!-chłopak, a w zasadzie mężczyzna był bardziej przejęty na myśl, że stracił jedną z szyb, niż obawiał się o stan mojego zdrowia.
- A widziałeś to?!- ponownie sięgnęłam ręką do rozcięcia, gdzie jak się spodziewałam krew, jeszcze nie zdążyła zakrzepnąć. Z zamiarem ustawienia mu ręki przed twarzą pokrytej ciepłą cieczą (co z tego, że prowadził) zasłoniłam mu widok na drogę, a raczej jej brak, przez co zmusiałam go do zatrzymania pojazdu.
-Patrz- spodziewałam się jakiejś skruchy z jego strony, ale on natomiast przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Podniósł brwi ku górze i bezszczelnie zapytał- Skończyłaś już ?- chciałam go chamsko poinformować, że ja się właśnie wykrwawiam, ale kiedy sama spojrzałam na kończynę, nie było na niej ani kropli krwi. Podobnie zresztą, jaki i z raną na głowie, a raczej jej braku.
- Wtedy w barze- tym razem to on przerwał, chcąc się upewnić czy obdarzyłam go swoją uwagą, ale kiedy dałam mu gestem do zrozumienia zeby mowil dalej, chyba uznał to za wystarczające i ciągnął- kiedy piłaś tyle alkoholu- posłał mi rozbawione spojrzenie- twoje oczy zmieniły barwę, nigdy nie widziałem takich tęczówek i uznałem, że musisz być jedną z moich, a to- wskazał palcem na moja dłoń- tylko to potwierdza- nie ukrywam, że taka odpowiedź nie zadowalała mnie, wcale a wcale, bo to by znaczyło, że mogę być...właściwie wszystkim.
- Riley powiedział, że jestem jedną z nich.
-Wampirem?. Proszę cię, nie masz predyspozycji, spójrz, chociażby na swoje zęby o ile w ich miejsce nie wyrosły ci kły, wierz mi, nie jesteś taka jak on.
-A co jest jeszcze?
-Och no wiesz: wróżki, dżiny, smerfy-
walnęłam go w ramię.
- A poważnie to są trzy gatunki: ludzie (nasza dumna rasa), wampiry i wilkołaki. Nic ponadto




Gratuluję właśnie przebrnąłeś przez rozdział 26. Zapowiadam, że teraz każdy kolejny będzie porównywalny wielkością do tego. O ile Ci się to podoba..może napiszesz w komentarzu czy jesteś na tak?

A jeśli nie chcesz nic pisać postaw chociaż kropkę.

COKOLWIEK!

DNA Virus (rewritten)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz