Chwilę stałam pod drzwiami nie mogąc się ruszyć. Coś we mnie pękło, zraniło moją duszę tak boleśnie, że czułam to od jakichś dziesięciu minut, czyli od momentu, w którym usłyszałam od strażnika te słowa. Pogrążyłam się w dziwnym odrętwieniu, który nie mijał z upływem czasu. Dopiero odgłosy dobiegające ze środka obudziły mnie z tego letargu. Najpierw usłyszałam śmiechy dwóch osób, jeden kobiecy, drugi należący do Bayezida.
- Moja piękna, moja sułtanko... - Ciche słowa docierające z pokoju wywołały u mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Mój książę. - Słodki chichot odbił się echem od ścian pałacu.
Ból, który poczułam w tamtym momencie nie był jedynie zjawiskiem w mojej głowie. Poczułam się tak, jakby strzała trafiła mnie prosto w serce, zabijając na miejscu.
- Nuricihan, moja ukochana... - szepnął z taką czułością, że nie potrafiłam tego dłużej znieść.
Zawładnęła mną tak ogromna wściekłość, że miałam ochotę rzucić się na niego z pięściami. Świadomość, że do mnie nigdy nie odezwie się w ten sposób powodowała, że rozpadałam się na drobne kawałki. Skąd nagle we mnie taka zmiana? Co się ze mną stało? Nie znałam tego stanu. Księżniczka Katarzyna nigdy nie była zakochana, nie walczyła o mężczyznę. To o jej rękę panowie staczali zacięte pojedynki, jednak mimo tego żaden nie osiągnął celu. Żaden nie był godzien zostać moim mężem, żadnego nie darzyłam tym szczególnym uczuciem. Byłam nazywana damą o stalowym sercu, co po części było prawdą. Nie pozwalałam nikomu się do mnie zbliżyć, nie chciałam tego. Tak, czekałam na tego jedynego, księcia na białym koniu. Chciałam żyć jak w bajce.
Wzięłam głęboki oddech i odwracając się gwałtownie udałam się w stronę sali nałożnic. Po zaledwie kilku krokach zatrzymało mnie zderzenie z niewolnicą. Obie wylądowałyśmy na ziemi tak samo, jak taca z jedzeniem, którą niosła. Niezdara skarciłam się w myślach patrząc przepraszająco na nieznajomą. Zanim jednak zdążyłam się odezwać z pomieszczenia wyłoniła się znajoma postać.
- Co tu się dzieje? - Syn sułtana zmarszczył brwi wychodząc na korytarz.
Podniosłyśmy się szybko stając obok siebie.
- Wybacz, to moja wina - odezwałam się cicho ze złością wbijając wzrok w podłogę.
- Sehzade, czy coś się stało? - Zaraz za nim pojawiła się Nuricihan, przez co z wściekłością zacisnęłam dłonie na materiale sukni.
- Wróć już do siebie - powiedział do swojej faworyty cały czas bacznie mnie obserwując.
Blondynka z wyraźną niechęcią dygnęła i rzucając mi złowrogie spojrzenie oddaliła się.
- Azra hatun, posprzątaj to - zwrócił się do drobnej szatynki. - A ty chodź ze mną - te słowa skierował do mnie i wrócił do pokoju.
Mimowolnie podążyłam za nim, a strażnicy zamknęli za mną drzwi. Och, tak bardzo chciałam uciec jak najdalej stąd. Wrócić do swojej ojczyzny, to mojej kochanej Polski. Znów znaleźć się w Krakowie, otoczona przyjaciółmi i rodziną.
- Co cię trapi? - zapytał brunet zbliżając się do mnie.
- Nic - odparłam natychmiast uparcie wpatrując się w swoje splecione dłonie.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak - mruknął unosząc mój podbródek i zmuszając mnie tym samym do patrzenia mu w oczy. - Zauważyłem, jak patrzyłaś na Nuricihan. Jesteś zazdrosna? - Uniósł brwi.
- Żartujesz? - Wybuchnęłam nerwowym śmiechem. - O co miałabym być zazdrosna? To twoja faworyta, masz prawo spędzać z nią noce. Przecież nie jestem twoją żoną.
CZYTASZ
Tysiąc Łez ✔️
Historical FictionTom I "Raj nieżywych dusz" Imperium Osmańskie w drugiej połowie szesnastego wieku swą potęgą zadziwiało wszystkie wielkie monarchie Europy. Chrześcijański świat drżał w obawie przed Sulejmanem Wspaniałym i nieprzychylnie patrzył na przyjazne kontakt...