Boże, jak życie może zmienić się tak diametralnie w ciągu kilku godzin? Wschód słońca oglądałam w Polsce, bezpieczna w swojej komnacie, jako księżniczka Katarzyna. Noc witam na statku płynącym do Imperium Osmańskiego jako niewolnica, co powtarza mi każdy żołnierz. Musiałam mieć wyjątkowego pecha aby akurat dzisiaj zapomnieć sztyletu, który zazwyczaj noszę przy sobie. Nie jestem typem dziewczyny, która całe dnie spędza na przeglądaniu się w lustrze i poprawianiu swojej urody. Jako pierwsza kobieta towarzyszyłam ojcu w polowaniach i często radziłam sobie lepiej od wyszkolonych mężczyzn, co ojciec zawsze we mnie podziwiał. Doskonale radzę sobie w walce mieczem, strzelaniem z łuku czy jazdą konną. A wieczorem wracałam do zamku ubierając elegancką suknię i udawałam się na bal, aby móc towarzyszyć królowi, co robiłam od śmierci matki. Zdecydowanie wolałam przemierzać las na koniu mogąc czuć wiatr we włosach i cieszyć się wolnością, ale nie brak mi było cech prawdziwie kobiecych, przecież od zawsze uczono mnie, abym w przyszłości godnie reprezentowała kraj. I tym oto sposobem łączę w sobie chłopczycę z prawdziwą damą, co na pozór się ze sobą kłóci, lecz tego ode mnie wymagano. Przynajmniej do kiedy byłam drugą osobą w państwie, zaraz po władcy. Teraz każdy powtarza mi, że jestem nikim i nie mam nic do powiedzenia. Och, tak bardzo się mylą. Jestem silniejsza niż im się wydaje.
Rozejrzałam się po pokładzie dostrzegając znajome twarze. Towarzyszyły mi córki wysoko postawionych ludzi w mojej ojczyźnie. Każda z nich była przerażona, żadna nie liczyła więcej wiosen, niż ja. Było kilka moich rówieśniczek, jednak większość z nich miała po trzynaście, czternaście lat. Najmłodsza, jedenastoletnia Anna, spała przytulona do mojej siostry.
- Katarzyna hatun! - krzyknął ktoś przywracając mnie gwałtownie do rzeczywistości.
Spojrzałam w kierunku mężczyzny, którego nazywali Rustem Pasza. Miał gęstą brodę, a jego ciemne oczy pełne nienawiści przeszywały mnie na wylot. To na pewno nie jest dobry człowiek, czuję to.
- Podobno jesteś polską księżniczką. - Zaśmiał się perfidnie. - Nie licz, że ktoś tu będzie cię tak traktował.
- Wcale na to nie liczę - prychnęłam. - Prędzej spodziewałabym się śmierci.
Przypomniałam sobie czas, kiedy chodziłam na lekcje tureckiego. Nie chciałam na nie uczęszczać mówiąc, że przecież nigdy mi się to nie przyda. Los bywa przewrotny - nadszedł dzień, w którym musiałam zacząć porozumiewać się właśnie w tym języku.
- O to nie musisz się na razie martwić, sułtan kazał dostarczyć Cię do seraju żywą. - Słysząc to przewróciłam oczami.
Dostarczyć mnie? A czym ja jestem, meblem? Traktują nas tu jakbyśmy były rzeczami. Naszą rozmowę, o ile mogę to tak nazwać, przerwało wejście jakiegoś mężczyzny, którego widziałam pierwszy raz w życiu.
- Paszo. - Schylił głowę. - Dotarliśmy na miejsce.
- Dobrze. Mam dużo niewolnic, nie wszystkie mogę zabrać do pałacu. Część zostawimy na targu - polecił, chwilę później pojawiło się więcej Turków, którzy zaczęli wyprowadzać nas na zewnątrz.
Nie sprzeciwiając się już wstałam i opuściłam statek. W porcie kazano nam ustawić się w rzędzie. Stanęłam na początku czując, jak moja siostra kurczowo trzyma mnie za rękę. Nie potrafiłam jednak podnieść jej na duchu, bałam się tak samo, jak ona.. Kiedy już wszystkie znalazłyśmy się poza pokładem Rustem zaczął przyglądać się każdej po kolei.
- Te, które teraz wskażę przejdą dalej i zostaną przewiezione do pałacu Topkapı. Reszta zostanie na targu niewolników - odezwał się głośno aby każdy na pewno go usłyszał.
- Nasz honorowy gość oczywiście trafia do haremu padyszacha - powiedział do mnie sarkastycznie.
Westchnęłam cicho zwalczając chęć powiedzenia czegoś nieodpowiedniego i razem z Basią przeszłam do przodu.
- Stój. - Na głos paszy zatrzymałam się gwałtownie. - Miałaś pójść sama.
- To moja siostra, nie zostawię jej - zaprotestowałam odwracając się w jego stronę.
- Powiedziałem, że masz iść sama - wycedził przez zaciśnięte zęby, dając znak swoim ludziom, którzy oderwali ode mnie Barbarę.
Kiedy chciałam rzucić się za nią jeden z nich złapał mnie mocno i ignorując mój krzyk zaczął iść do przodu.
- Puść mnie! Basia! - krzyczałam po polsku próbując się wyrwać, jednak bezskutecznie. - Jesteście potworami! - Moim ciałem wstrząsnął gwałtowny szloch.
Żołnierz, najwidoczniej mający dość mojego zachowania, postawił mnie na ziemi wymierzając siarczysty policzek, który spowodował, że upadłam.
- Nie obchodzi mnie kim byłaś w swoim kraju, teraz należysz do sułtana Sulejmana i nie masz prawa zachowywać się w ten sposób - syknął i łapiąc boleśnie za nadgarstek podniósł mnie do góry i zaczął ciągnąć w kierunku powozu.
Byłam wycieńczona po długiej podróży i całej tej szarpaninie, więc w karocy po prostu zasnęłam. Nikomu chyba to nie przeszkadzało, bo obudziłam się dopiero kiedy dojechaliśmy na miejsce. Wraz z kilkoma innymi dziewczynami zostałam wprowadzona do głównej sali.
- Afife hatun. - Rustem pasza podszedł do starszej kobiety ubranej na czarno. - Zajmij się nimi, to nowe niewolnice - polecił.
- Oczywiście. - Skinęła głową i podeszła do nas. - Chodźcie, zaprowadzę was do hammamu, gdzie będziecie mogły się umyć - odezwała się.
Miała łagodne spojrzenie i budziła raczej pozytywne uczucia. Poszłyśmy za nią do łaźni, gdzie owinięte w ręczniki miałyśmy czas, aby doprowadzić się do porządku. Oblewając się ciepłą wodą ciągle myślałam o swojej siostrze. Zrozumiałam, że nigdy więcej jej nie zobaczę i łzy spłynęły po moich policzkach.
- Legenda głosi, że porwane dziewczęta przelewają w tym pałacu tysiące łez... - przemówiła cicho jedna z moich towarzyszek, a ja pokiwałam lekko głową, bo nie miałam siły na inną odpowiedź...
_______________________
No i jest 1 rozdział!
Wiem, że na razie jest dość nudno, ale wkrótce akcja się rozkręci.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Najbardziej zależy mi na komentarzach, więc następny rozdział pojawi się dopiero po 4 komentarzach. Wierzę, że dacie radę c;
Kolejny rozdział w mojej drugiej książce pojawi się jutro ;3
Buziaki ;*
CZYTASZ
Tysiąc Łez ✔️
Fiction HistoriqueTom I "Raj nieżywych dusz" Imperium Osmańskie w drugiej połowie szesnastego wieku swą potęgą zadziwiało wszystkie wielkie monarchie Europy. Chrześcijański świat drżał w obawie przed Sulejmanem Wspaniałym i nieprzychylnie patrzył na przyjazne kontakt...