- Słucham?! - W komnacie rozbrzmiał donośny głos władcy, a przestraszony strażnik aż skulił się w sobie. - Jak to mój syn popełnił samobójstwo?!
- Panie, taka wiadomość przyszła z Konyi - wyjąkał mężczyzna, podziwiając czubki swych butów, nieco ubrudzone błotem. - Przekazano, że dwudziestego piątego września, czyli wczoraj, późnym wieczorem znaleziono księcia Selima martwego w swojej sypialni.
- Skandal! - zawołał tubalnie padyszach, podrywając ranne ptaki do lotu, gdyż obaj znajdowali się na tarasie. - To niedopuszczalne! Niech pochowają Selima gdziekolwiek, nie chcę nawet wiedzieć gdzie, ale ceremonia nie odbędzie się w stolicy! To zachowanie niegodne następcy tronu! - huknął, a cała jego twarz poczerwieniała ze wściekłości.
- Oczywiście - odparł posłaniec, z ulgą opuszczając pokój sułtana.
Pan trzech kontynentów zacisnął palce na barierce, z niedowierzaniem kręcąc głową. Jego najstarszy dotąd żyjący potomek zhańbił jego i całą dynastię, porywając się na taki czyn. Kto to widział, żeby przedstawiciel szlachetnego rodu miał targnąć się na swoje życie, które było w rękach monarchy? Tylko on mógł decydować o dacie zgonu swoich synów.
- Sulejman... - Znajomy szept wyrwał go z rozmyśleń.
- Hurrem, wyjdź - warknął, nie mając ochoty na rozmowę z kimkolwiek, a zwłaszcza ze swoją małżonką.
- Sulejman... - Załkała Roksolana, ukrywając swe blade lico w dłoniach. - Nie możesz tak postąpić, nasze dziecko zasługuje na odpowiedni pogrzeb...
- Moja decyzja jest ostateczna - wycedził, nie zaszczycając Rusinki spojrzeniem. - Lepiej zajmij się bieżącymi sprawami, czyli przygotowaniami do ślubu. Wesele ma odbyć się jak najprędzej, zanim Mustafa i Bayezid wyjadą.
- Chcesz świętować podczas żałoby? - zdziwiła się kobieta, której rude loki mieniły się w promieniach wschodzącego, jesiennego słońca.
- Nie ma żadnej żałoby! - krzyknął Sulejman, niespodziewanie odwracając się do Hurrem. Chwycił ramię ukochanej, zamykając je w żelaznym uścisku. - Samobójców się nie opłakuje - dodał gorzko, puszczając swą ulubienicę i gestem nakazał jej opuścić pomieszczenie.
Ona przez moment stała niczym sparaliżowana nie mogąc pojąć, jak ten, który niegdyś skradł serce pięknej sułtanki, zmienił się w potwora. Stał się nieczuły, a pycha i chciwość doszczętnie pozbawiły go sumienia. Czy było między nimi jeszcze jakiekolwiek uczucie? Być może wygasło już lata temu, ale dopiero teraz tak wyraźnie dało się to zobaczyć. Tysiące myśli przechodziło przez umysł Roksolany, aż wreszcie ukłoniła się i wciąż oszołomiona, wyszła na korytarz.
- Fahriye kalfa - zwróciła się do towarzyszącej służki, która nadstawiła uszu, oczekując rozkazów swej pani. - Każ rozpocząć prace nad ślubem sułtanki Nuriye z Ahmedem paszą. Pośpieszcie się, książęta wkrótce wracają do siebie.
30 września, Ismihan
Tak to bywa, że szczęście jednych jest nieszczęściem drugich. Gdy ja i Mihrimah cieszymy się z zawarcia małżeństwa, Nuriye płacze pod czerwonym welonem, będącym jej całunem. Wiem, że w duchu rozpadła się na drobne kawałki i podziwiam ją za to, że potrafi przybrać kamienną maskę, za którą skrywa wszelkie emocje. Ja bym chyba tak nie potrafiła, choć ciężko stwierdzić nie znajdując się w takiej sytuacji. Jedyne, czego mogę życzyć sułtance, to żeby wielki wezyr prędko stanął przed Allahem.
- Pani, zabawa już się zaczęła - poinformowała mnie Derya hatun.
Zamknęłam notatnik i delikatnie pogładziłam jego brązową okładkę. Ten zeszyt był dla mnie wyjątkowy i bardzo ważny, służył mi jako pamiętnik, szkicownik, choć talentu do rysunku to raczej nie miałam.
CZYTASZ
Tysiąc Łez ✔️
Ficção HistóricaTom I "Raj nieżywych dusz" Imperium Osmańskie w drugiej połowie szesnastego wieku swą potęgą zadziwiało wszystkie wielkie monarchie Europy. Chrześcijański świat drżał w obawie przed Sulejmanem Wspaniałym i nieprzychylnie patrzył na przyjazne kontakt...