14. Decyzje

791 55 21
                                    

29 kwietnia 1557 roku, Konstantynopol

Sześcioletni chłopczyk z zapałem przemierzał gęstwiny przypałacowego ogrodu, stanowiącego dla niego gdzieniegdzie najprawdziwszą dżunglę. Z dumą dzierżył w dłoni swój mały, drewniany miecz, otrzymany od ojca w dniu jego wyjazdu, odgarniając nim liście otaczających go roślin. Oczami wyobraźni zamiast niskich, pospolitych krzewów widział tabun groźnych wojaków, a wysypana żwirem ścieżka została nagle zakrwawionym polem walki. Przejeżdżające nieopodal powozy wiozły żywność dla wrogich wojsk, natomiast gwar, dochodzący z kuchni, był żałosnym jękiem konających nieprzyjaciół.

- Orhan! - Dopiero donośny okrzyk przywrócił księcia do rzeczywistości, w jednej chwili sprawiając, że wszystko wróciło do normalności. - Orhan!

- Idę, anne! - odkrzyknął zrezygnowany, ostatni raz wbijając broń w ziemię, żeby zadać ostateczny cios przywódcy przeciwników, po czym pognał do drewnianej altany, gdzie zwykle czas spędzały sułtanki, znudzone monotonnym rytmem dnia.

I tym razem było podobnie. Na zdobionym, wykonanym na specjalne zamówienie ottomanie zasiadła sama władczyni haremu, której rude loki, zachwycające każdego, kto miał okazję je zobaczyć, połyskiwały w świetle wiosennego słońca. Tuż obok matki siedziała Mihrimah pochłonięta lekturą, bowiem nadal nie przebaczyła rodzicielce i od rozmowy z Rusinką wolała czytanie, czym zresztą zaraziła ją Ismihan i to ona poleciła osmańskiej księżniczce kilka książek. Naprzeciwko małżonki wielkiego wezyra miejsce zajęła jasnowłosa niewiasta o oczach w kolorze czystego szafiru, z wyraźnie widocznym, ciążowym brzuchem. Medyczki prorokowały, iż nie więcej niż dwa miesiące, a dziecko będzie na świecie, natomiast sama Nuriye marzyła jedynie o końcu tej udręki i możliwości oddania swego niechlubnego potomka pod opiekę mamki, aby raz na zawsze zapomnieć o tamtych wydarzeniach. Pogrążona w rozmyśleniach, niezbyt zwracała uwagę na otoczenie oraz kobietę, spoczywającą przy boku najmłodszego dziecka poprzedniego władcy. Zatem Mahfiruz, osamotniona przez siostry padyszacha i pozostająca pod czujnym oraz nieprzychylnym spojrzeniem Hurrem, nerwowo skubała rąbek sukni, obserwując Alime z Muradem, którzy krążyli między rabatkami, co rusz zrywając ten czy inny kwiat.

- Valide Sultan, Sultanym. - Niezręczną ciszę przerwał spokojny głos strażnika, tkwiącego w niskim pokłonie przed zgromadzonymi damami. Wracający Orhan niemalże wpadł na posłańca, trącając go lekko, przez co prawie wypadła mu z rąk solidna, metalowa tuba. - Przywożę wieści z obozu naszego drogiego monarchy. Sułtan Bayezid został trafiony strzałą, ale rany nie okazały się poważne i doszedł już do siebie. Mam również list do Nuriye Sultan. - Na te słowa tęczówki dziewiętnastolatki rozbłysły, a na jej ustach zagościł subtelny, niemal niedostrzegalny uśmiech, pokazujący jednakże, że ta wieść wywołała szybsze bicie serca Turczynki.

W milczeniu wstała z miękkiej, haftowanej w tulipany poduchy, odebrała cenną przesyłkę i bez zwłoki ruszyła prosto do swej komnaty, całą drogę usilnie powstrzymując chęć natychmiastowego otwarcia pojemnika. Gdy tylko dotarła do własnej sypialni od razu zamknęła za sobą drzwi na klucz i z podekscytowaniem wymalowanym na twarzy wyjęła wiadomość, przełamała pieczęć, po czym z wypiekami na policzkach przystąpiła do lektury, rozpoznając szkic lilii, jaki Yahya zawsze umieszczał w rogu kartki przy korespondencji z narzeczoną.


Najdroższa!

Chciałbym móc cały ten skrawek pergaminu zapełnić wyznaniem mej miłości, żywionej do Twej boskiej postaci, lecz okoliczności nie zezwalają mi na tak lekkomyślne zachowanie, nawet w obliczu łączącego nas uczucia, każącego o nim opowiadać dzień i noc. Moja miła, błagam, utrzymaj nerwy na wodzy i podejdź do tego, co opiszę w dalszej części, ze spokojem, bo to niezwykle delikatna sprawa. Jak mniemam, w stolicy sielski nastrój, za to tutaj aż wrze. Dotarła do nas wieść, iż sehzade Mustafa, którego mam zaszczyt nazywać mym wiernym, poczciwym druhem, dopuścił się zdrady. Na razie sułtan postanowił zataić tę informację, całe dnie spędza ze swą ukochaną, ta jako jedyna przynosi mu ukojenie w tych trudnych chwilach. Usilnie zastanawia się również, co uczynić i me obawy rosną z godziny na godzinę. Absolutnie nie wierzę w winę księcia i jestem przekonany, że Konstantynopol jest takim, jakim go zostawiliśmy, a domniemana zdrada to wynik czyjejś podłej intrygi.

Tysiąc Łez ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz