30 kwietnia 1557 roku, Konstantynopol
"Słuchajcie, słuchajcie! Oto co następuje! Zgodnie z rozkazem jedenastego sułtana naszego wspaniałego imperium, Bayezida, syna Sulejmana i Hurrem, zdrajca państwa, sehzade Mustafa, który dopuścił się tego haniebnego czynu plamiąc honor swój i całej rodziny, zostaje skazany na śmierć! Wyrok zostanie wykonany dziesiątego maja tego roku, gdy nasz szlachetny padyszach zwycięsko powróci z wyprawy wojennej! Niech Allah będzie z wami!"
Każde miejsce, w które dotarła ta wieść, spowiła bezkresna ciemność serc oraz ogłuszająca cisza.
Pałac Topkapi, dotąd tętniący życiem, w tamtej chwili zamarł, jak gdyby jego mieszkańców zatrzymano w czasie. Różne reakcje obserwowano, ile twarzy, tyle emocji na nich zapisanych. Służba, zajęta swymi codziennymi obowiązkami, momentalnie przerwała wykonywane zajęcie, bez względu na to, jaką wagę posiadało. Kilku mniej doświadczonym służkom niesione tace powypadały z rąk, tłukąc w drobny mak swoją zawartość, a były to najczęściej dzbanki oraz filiżanki z najszlachetniejszej, drogiej porcelany sprowadzanej z Dalekiego Wschodu. Nałożnice, zazwyczaj wesoło plotkujące w swym haremowym zaciszu, umilkły, obdarzając siebie nawzajem ni to zdumionymi, ni przerażonymi spojrzeniami, trudnymi do rozszyfrowania. Martwotę przerywały wyłącznie niespokojne oddechy, będące jedynym dźwiękiem w tym dotychczas gwarnym pomieszczeniu.
Prawdopodobnie jedynym pokojem, nieobjętym ogólnym niepokojem czy osłupieniem, pozostawała komnata sułtanki matki. Roksolana, słysząc informacje przez uchylone drzwi sypialni, bezwiednie rozczesywała swe długie, bujne loki, podziwiając w zwierciadle własną urodę. Bez mrugnięcia powieką przyjęła decyzję syna, niewzruszona, wyglądała tak, jakby przysłuchiwała się porannym dworskim plotkom, nie wiadomości o egzekucji najstarszego potomka poprzedniego władcy. I tylko zwycięski błysk, niknący tak szybko, jak się pojawił, zdradzał, iż posiadała jakiekolwiek uczucia. A że nie było w niej choć odrobiny współczucia dla niewinnego? Czymże było jedno życie przy władzy, jaką dzierżyła. Oraz, co skrzętnie odnotowała we własnym umyśle, mądrości Bayezida, który, zdaniem swej rodzicielki, wreszcie zauważył rzeczy, o których ona mówiła od początku.
Była też jedna izba, przesiąknięta ziąbem i chłodem, jakiego wcześniej nie znała jej właścicielka. Jasnowłosa niewiasta o pięknych, szafirowych tęczówkach słuchała uważnie, a każde kolejne słowo sprawiało, że oblewał ją zimny pot, a dreszcze przebiegały po plecach, jak gdyby w najzimniejszą noc wyszła na dwór odziana w delikatne jedwabie. Ona wiedziała, ba, była pewna co lub raczej kto doprowadził do takiego obrotu sytuacji. Świadomość, iż sama założyła bratu pętlę na szyję, powodowała utratę tchu i niemożność zaczerpnięcia powietrza. Czuła palący wstyd, rozrywający od wewnątrz na miliony maleńkich kawałków, niemożliwych do poskładania, jeśli Mustafa wyzionie ducha. Mimo tych fatalnych skutków, zdawała sobie sprawę, że gdyby drugi raz musiała wybierać, postąpiłaby identycznie. W imię tej miłości była gotowa na każde poświęcenie.
CZYTASZ
Tysiąc Łez ✔️
أدب تاريخيTom I "Raj nieżywych dusz" Imperium Osmańskie w drugiej połowie szesnastego wieku swą potęgą zadziwiało wszystkie wielkie monarchie Europy. Chrześcijański świat drżał w obawie przed Sulejmanem Wspaniałym i nieprzychylnie patrzył na przyjazne kontakt...