Magnus obudził się na łóżku, kolejny raz nie pamiętając jak się tam znalazł.
Po opowiadaniu Aleca, Magnus poczuł, że mu współczuje. On sam nie miał rodzeństwa, ale mógł zrozumieć jak by się poczuł gdyby jego brat zabierał całą uwagę, odbierał mu przyjaciół i szansę na miłość. I znienawidził Jace'a, bo przez niego Alec był do niego podobny. A tylko on powinien taki być, sam w swojej depresji, leżeć w domu i upijać się do nieprzytomności. Zdradzony przez ludzi, którzy powinni go kochać.
Takie myśli przechodziły mu na myśl gdy Alec uderzył w stół z determinacją malującą się na twarzy.
- Nie powiedziałem ci tego byś mi współczuł, tylko by ci pokazać, że możesz coś zrobić! Musisz się zemścić na tych wszystkich sukach, które cię zdradziły! Wtedy poczujesz się o niebo lepiej, jak ja! - Powiedział tonem kandydata na prezydenta na jakimś wiecu.
Magnus nie mógł zapomnieć tych słów, gdy oglądali Sherlocka Holmesa, aż w końcu zasnął, znowu. I teraz gdy się obudził był pewien. Choć nienawidził Aleca (nie dopuszczał do siebie myśli, że mógłby go choć trochę lubić) dobrze się stało, że był jego mentorem. Bo miał zajebisty plan jak się zemścić na Camille i potrzebował przy tym kogoś z doświadczeniem, kto mu pomoże.
Wstał z nową energią i poszedł się umyć do łazienki. Patrząc na siebie w lustrze, zobaczył krzywy, złośliwy uśmieszek tak bardzo charakterystyczny dla Aleca. Skrzywił się.
W sumie to nic dziwnego. Alec ma w sobie coś z autorytetu, że chce się za nim podążać. No i jest charyzmatyczny, ale skoro jest kapitanem drużyny to musi taki być. Gdy otwiera usta do czegoś innego niż niewybrednych komentarzy, chce się go słuchać. W sumie cieszę się, że mam go po swojej stronie, strach być jego wrogiem po tym jak mówił wczoraj o zemście.
Jak ludzie mówią, cel nadaje życiu sens, czy coś takiego, a teraz Magnus miał swój. Zrobi wszystko by go zrealizować. Ubrał się w ciemne rzeczy, które najbardziej odpowiadały jego dzisiejszemu stanowi umysłu. Ruszył do kuchni.
Gdy się tam zbliżał poczuł zapach kawy. Alec siedział sobie spokojnie przy stole i jadł tosty, obok niego stał ich cały talerz oraz kawa i herbata. Spojrzał na niego.
- Częstuj się. - Powiedział wskazując jedzenie i napił się herbatki.
Magnus usiadł, próbując nie być tak sztywnym jakim chciał być. Spojrzał pytająco na kawę a Alec pokiwał głową jakby rozumiał go bez słów.
- Ja nie lubię kawy.
Spędzili miłe minuty w milczeniu, jedząc proste śniadanie. Alec sprawdzał coś na komórce i został wessany do jej świata, jego osoba natomiast pochłonęła Magnusa. Jak to możliwe by taki facet był samotny? I to (najprawdopodobniej) przez całe swoje życie. A ma już z ile? Dwadzieścia trzy-cztery lata?
Gdybym był swoim normalnym sobą totalnie bym do niego podbijał, pomyślał.
- Co do wczoraj...
- Co na nią masz? - Zapytał Alec bez ogródek.
Zaśmiał się widząc zdziwienie na twarzy Bane'a.
- No co? Jestem psychopatą jakby nie było. Rozpoznaje ten zimny błysk determinacji w oczach, kiedy go widzę.
Magnus zmarszczył lekko brwi, patrząc na niego z lekkim zaniepokojeniem, ale tylko tylko zamrugał kilka razy i nie skomentował tego.
- Oczywiście jeśli jeszcze niczego nie masz, to możemy to załatwić. - Spojrzał na niego znacząco.
- Ale, że jak?

CZYTASZ
Wariatkowo --- Malec AU
FanficPowalona historia, powalonych ludzi. AU: Magnusa po raz kolejny zdradzono. Traci chęć do projektowania mody, kochania, a wkrótce i do życia. W końcu jego przyjaciele zmuszają go do pójścia na terapie. Podobno bardzo pomogła już bratu Izzy, modelki i...