Dzień szósty

2.3K 217 10
                                    

Magnus zaczął się budzić, przewracać na drugi bok, gdy wielkie szare coś wrzasnęło jak banshee i zeskoczyło na ziemię. Mężczyzna przestraszony podniósł się do siadu i spojrzał z szeroko otworzonymi oczami. Church patrzał na niego z dziwnym wyrazem pyska, jego ogon wywijał w górze harce.

- Jezu... -Westchnął ciężko, nie otrząsając się jeszcze ze zdumienia. Czy ten wielgachny kot siedział na nim całą noc?

Rozejrzał się w poszukiwaniu swojego, bardziej uroczego pupila. Prezes znalazł się obok jego poduszki, po prostu leżał sobie na boku, jakby się właśnie z niej ześliznął jak na ślizgawce i mruczał cicho. Magnus uśmiechnął się, coś w tym kociaku przypominało mu urlopowicza na plaży. W ogóle, cokolwiek by nie robił był zabawny. A może to tylko on był debilem...?

Teraz było mu głupio, że tak tutaj został na noc, nie dając Aline szansy na powiedzenie "nie". Postanowił szybko stąd zwiać. Poszedł do łazienki przepłukać twarz, ułożył włosy na bok rękami. Ubranie ciągle miał na sobie. Przypomniał sobie jak był dzieckiem i uwielbiał spać w ubraniu. Mógł go nie zmieniać do czasu, kiedy mama nie zorientowała się, że chodzi ciągle w jednym i tym samym. Potem jednak zaczął się interesować modą...

Uśmiechnął się do siebie w duchu, ruszył do salonu po kota i rzeczy dane mu przez przyjaciół. Zadzwonił po taxi. Nie wiedział czy Aline lubi spać długo czy nie, po prostu napisał jej krótką notkę, że wraca do domu.


Aleca obudził huk. Zerwał się z czegoś na czym leżał i od razu uderzył nogą o krawędź stolika. 

- Nosz kurwa! - Wrzasnął siadając i masując sobie bolącą nogę.

Był w jego salonie, a hałas dobiegał z kuchni. Taa, albo ma w domu złodzieja albo ktoś nieporadnie wyciągał garnki z szafy. Właśnie ten ktoś wszedł do salonu i Alec poczuł narastającą panikę. Już lepiej żeby w kuchni buszował złodziej...

- Izzy... co ty robiłaś w mojej kuchni? - Zapytał ledwo ukrywając przerażenie.

- Jeszcze nic.

Prawie zemdlał gdy zalała go fala ulgi.

- Mógłbyś okazać mniej swojej radości z tego powodu. - Mruknęła zirytowana.

- Siostrzyczko... Błagam cię, niczego mi nie gotuj. - Zaczął błagać.

Spojrzała na niego jak na karalucha.

- Jak chcesz! Choć mam doskonały przepis na...

- Nie. - Powtórzył Alec.

Izzy przewróciła oczami.

- Dobrze, dobrze. Geez. - Powiedziała. - A tak w ogóle to gdzie Magnus?

Wzruszył obojętnie ramionami.

- Pewnie w domu.

- Myślałam, że nie spuszczasz z niego wzroku. Tak przynajmniej powiedziała mi Aline. - Uśmiechnęła się.

- No skoro Aline składa ci raporty to na pewno wszystko wiesz. - Powiedział przesłodzonym głosem pełnym sarkazmu.

Siostra prychnęła, ale z twarzy nie zszedł jej uśmiech. Zmieniła temat.

- Nie widzisz się dziś przez przypadek z Simonem?

- Wiesz, że tak. Po co to głupie pytanie?

- Och, przestań być pretensjonalnym debilem. Co się dziś z tobą dzieje? - Spojrzała na niego z marsem na czole, podejrzliwie. - Pokłóciłeś się  Magnusem?

Wariatkowo --- Malec AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz