Gdy tylko się rozłączył, Alec odwrócił się do siedzącego przy jego stole w jadalni doktorka.
- Przepraszam, mów dalej. - Powiedział siadając z powrotem na krześle.
- Zgubiłem wątek. - Odpowiedział mężczyzna uczciwie, śmiejąc się lekko.
Alec pokiwał głową.
- Wspominałeś o mentorze dla Magnusa. - Odparł.
Alec nie za bardzo wiedział po co Adam ględził przez dziesięć minut o pomocy dla nowego członka, spoglądając na niego sugestywnie, choć mógł po prostu powiedzieć, że chce mu go władować na łeb. Tak samo zresztą jak Izzy i jej przyjaciele. Boże, pomyślał, od kiedy zamieniłem się w wróżkę chrzestną? Co ja? Caritas Polska?
- Tak. Boję się, że nie będzie chętny do przyjścia na następne spotkanie.
Alec prychnął.
- Jasne, że nie. Nie pierwszy i nie ostatni. Będzie mógł stworzyć z Johnem grupę na fejsbuczku, "zmuszani do wychodzenia z domu". Izzy mówi, że ma się leczyć, wiec jeśli co to mogę go zanieść. Wygląda na lekkiego.
Alec zamyślił się. Serio, ciekawe ile waży taki kurdupel... Jest chudy jak patyk, może z 70 kilogramów? A może jest cięższy niż wygląda? Czy jest chudy jak skóra i kości czy pod ubraniami ma mięśnie? W sumie bez różnicy i tak zdoła go podnieść.
- Chcesz bym się nim zajął. - Powiedział spokojnie zanim Adam otworzył usta.
Mężczyzna wyglądał na winnego
- Masz mnie. Wiem, że masz Aline i Jacka, no i tak jakby Johna... Ale uznałem, że skoro twoja siostra go przysłała to pewnie i tak będziesz miał z nim sporo wspólnego.
- Spoko. Wiem o co ci chodzi. Dobra, niech będzie, ale wiesz...
- Tak, tak, zero wtrącania się, przyrzekam. - Adam podniósł ręce jakby się poddawał, a na jego ustach błąkał się uśmieszek. Alec zmrużył oczy.
- Co ci się błąka po głowie, doktorku, dziwnie patrzysz. - Mruknął podejrzliwie.
- Nic, nic.
- Nie chcesz, nie mów. Ale musisz już iść bo i ja wychodzę. - Odparł wstając.
- Jasne. - Zgodził się Doktorek. Alec kręcił się po domu, zbierając różne rzeczy i w końcu wyszedł. Pomachał Adamowi, który poszedł w jedną stronę, a sam wsiadł do auta i pojechał w kierunku centrum do swojego nowego podopiecznego, który najpewniej smutał sam w domu. Ludzie w depresji są taak przewidywalni. Oczywiście wiedział od Izzy gdzie mieszka jej przyjaciel. Siostrzyczka od lat opowiadała mu o wszystkim i wszystkich. Całe szczęście miał wybiórczą pamięć...
Dojechał do wielkiego bloku, który parę lat temu przerobili na przestrzenne mieszkania dla bogaczy. Ukląkł przy drzwiach do klatki i sprawnie otworzył zamek wytrychem. Na trzecim piętrze zapukał w drzwi, mocno i wyraźnie, potem odczekał jakieś pięć minut, a gdy został olany, sam otworzył sobie drzwi i zaprosił się do środka. Gdy tylko wszedł skrzywił się przez niesamowity zaduch i no cóż, niezbyt świeże zapachy.Z długiego korytarza wszedł do salonu, gdzie wśród butelek spał sobie Magnus. Wyglądał jak sto nieszczęść. Alec skrzywił się i poszedł przedzwonić. Po pięciu minutach wybrał kolejny numer, tym razem pizzerii. Usiadł w fotelu, uprzednio zwalając z niego jakieś pudełko z jedzeniem i zaczął przeglądać internety na komórce.
W końcu przyjechało to co zamówił.
- Ekspresowe sprzątanie, na zamówienie. - Odparły dwie dziewczyny w drzwiach. - Jakie środki czystości?

CZYTASZ
Wariatkowo --- Malec AU
FanficPowalona historia, powalonych ludzi. AU: Magnusa po raz kolejny zdradzono. Traci chęć do projektowania mody, kochania, a wkrótce i do życia. W końcu jego przyjaciele zmuszają go do pójścia na terapie. Podobno bardzo pomogła już bratu Izzy, modelki i...