Staruszka stała przy oknie i obserwowała fajerwerki. Było już bardzo późno, po wielu godzinach muzyki i zabawy ludzie byli zmęczeni, zadowoleni i senni. Na zwieńczenie doskonałej zabawy gospodyni zaserwowała wszystkim dawkę pięknych kolorów na tle nocnego nieba. W tej chwili Miriam cieszyła się, że jeszcze żyje.
Kiedy jechała tutaj, miała obawy. Jeśli mężczyzna wyprosi ich z domu? Albo nie będzie taki jak opowiadała ta kobieta w telefonie? Mógł mieć żonę, dzieci i swoje życie w którym nie chciałby Gabriela, co wtedy mogłaby zrobić.
Całe szczęście chłopak okazał się na tyle odpowiedzialny by przyjąć dziecko. Może nie poczuł od razu ojcostwa, za to jego rodzice odpowiedzialnie wszystkim się zajęli. Wszyscy tutaj tak dobrze się nim zajęli... A ona ich oszukuje...
Oderwała wzrok od kolorowych wybuchów i ruszyła dalej w swoją stronę. Miała jeszcze jedną rzecz do zrobienia. Zacisnęła mocniej dłoń na liście, ale tak by go nie pognieść. Na kopercie, niezwykle eleganckim charakterem pisma było napisane "Pan Asmodeus Bane". Noga za nogą ruszyła po schodach do pokoju ostatniego członka swojej rodziny.
Otworzyła drzwi, a delikatne światło z przedpokoju oświetliło rozluźnioną buzię jej aniołka. Gabriel spał spokojnie, jego rączki rozrzucone były na poduszce, a wargi lekko uchylone. Jego pokój był tak duży jak jej, mógł zmieścić w sobie pół ich dawnego domu. Miriam podeszła do niego i pogłaskała po policzku.
- Gabrielku...
Zamrugał i otworzył oczy, patrząc na nią niepewnie.
- Odchodzisz, prawda? - Spytał rzeczowo.
- Muszę gdzieś pojechać, aniołku. Ale babcia postara się wrócić. - Uśmiechnęła się niemrawo. - Bądź grzeczny, dobrze?
- Dobrze. Lubię tu być. Wszyscy są mili. Nie jak w domu... - Odparł. - Jak chcesz to idź, ale ja zostaję. Dziadek powiedział, że będzie mnie uczył. I dostaje tyle lodów ile chcę od babci.
Staruszka pokiwała głową.
- Zrób coś dla mnie, koteczku. Jak nie wrócę za trzy dni, daj to nowemu dziadkowi, dobrze?
Podała mu kopertę. Spojrzał na nią z zapytaniem.
- Schowaj ją.
Pokiwał i odłożył ją pod poduszkę.
- Rano schowam. - Poprawił ją i położył się z powrotem.
- Dobranoc. - Pocałowała go w czoło.
Nie odpowiedział tylko patrzył na nią przenikliwie. Wstała więc i ruszyła do drzwi.
- Babciu... Kocham cię.
Miriam stanęła w szoku i spojrzała na niego, obróciwszy się lekko. Jej kochane dziecko... Może już nigdy więcej go nie zobaczyć.
- Ja ciebie też. Idź już spać. - Odpowiedziała miękko. Do oczu napłynęły jej łzy.
Nie odwracając się więcej wyszła z sypialni i zamknęła drzwi.
Pierwsze co Max poczuł, gdy się obudził rano była jego boląca, pulsującym bólem głowa. Zaraz potem zrobiło mu się niedobrze, a w żołądku miał jakieś wrażenie pełności. Spał z twarzą w poduszkę, próbował przewrócić się na plecy, ale w łóżku leżała jakaś przeszkoda. Która go popchnęła.
- Uważaj, grubasie! - Warknął znany mu głos.
- Raffie? Co ty robisz w moim łóżku?
Usłyszał parsknięcie.
CZYTASZ
Wariatkowo --- Malec AU
FanficPowalona historia, powalonych ludzi. AU: Magnusa po raz kolejny zdradzono. Traci chęć do projektowania mody, kochania, a wkrótce i do życia. W końcu jego przyjaciele zmuszają go do pójścia na terapie. Podobno bardzo pomogła już bratu Izzy, modelki i...